Reklama
Agnieszka Radwańska idzie jak burza w Australian Open
Agnieszka Radwańska pokonała Anę Ivanović i awansowała do ćwierćfinału Australian Open
- 20.01.2013 19:43

Najlepsza polska tenisistka nadal imponuje formą.
Od początku roku nie przegrała jeszcze ani jednego meczu, w Australian Open doszła do ćwierćfinału nie tracąc nawet seta. Ostatnią przeszkodą, która nie sprawiła jej wielkich kłopotów, była Ana Ivanović.
Grająca praktycznie bezbłędnie Radwańska pokonała Serbkę 6:2, 6:4. Pierwsze przełamanie zanotowała już w drugim gemie, później ta sztuka udała się jej jeszcze raz, a seta zakończyła efektownym asem serwisowym. Druga partia była trochę bardziej wyrównana, ale koniec końców Polka przełamała rywalkę i po nieco ponad 70 minutach gry mogła cieszyć się ze zwycięstwa.
– Mierzyłyśmy się ze sobą już kilka razy i zawsze były to ciężkie, bardzo wyrównane mecze. Nie jest łatwo grać przeciwko Anie, bo to bardzo dobra tenisistka. Sama nie wiem jak to możliwe, że dziś zepsułam tylko cztery piłki, bo wiało, panowały dość trudne warunki. W dodatku w końcówce było kilka ciężkich i wyrównanych gemów – powiedziała na pomeczowej konferencji prasowej Isia.
Zwycięstwo nad Ivanović było dla Radwańskiej trzynastym z rzędu. W tę serię wliczone są również wygrane turnieje w Auckland i Sydney.
– Nie da się ukryć, że nieźle mi idzie od początku roku i sama nie wiem, jak mi się udało nie stracić jeszcze seta. Mam nadzieję, że ta trzynastka okaże się nieszczęśliwa. Pierwszy raz w tegorocznym turnieju wystąpiłam na Rod Laver Arena. Przyjemnie się tu gra, przed tak wspaniałą publicznością – dodała czwarta zawodniczka rankingu WTA.
Radwańska po raz czwarty w karierze i trzeci raz z rzędu awansowała do ćwierćfinału Australian Open. Tym samym obroniła 500 punktów sprzed roku i zarobiła 250 tysięcy dolarów. Jeżeli we wtorek pokona Chinkę Na Li, którą ograła już w półfinale w Sydney, po raz pierwszy w historii zagra w Melbourne w półfinale. Stawką spotkania będzie też 900 pkt do rankingu i czek na pół miliona dolarów.
Reklama













Komentarze