Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

P. Tomala i R. Fronia cudem uniknęli śmierci na K2. "Twoja ręka uratowała nam życie"

Uczestnicy Zimowej Narodowej Wyprawy na K2 kontynuują drogę na szczyt Żebrem Abruzzów. W związku z zagrożeniem stwarzanym przez spadające kamienie zrezygnowali z przemierzania Drogi Basków. We wtorek trasę do pierwszego obozu poręczowali lublinianin Piotr Tomala i Marcin Kaczkan
P. Tomala i R. Fronia cudem uniknęli śmierci na K2. "Twoja ręka uratowała nam życie"
Piotr Tomala (z prawej) i Rafał Fronia

Autor: Facebook/Polski Himalaizm zimowy

Decyzja o zaprzestaniu działalności na dotychczas pokonywanej trasie zapadła w niedzielę. Wpływ na nią miały wypadki z udziałem polskich himalaistów. Najpierw spadający kamień uderzył w twarz Adama Bieleckiego, łamiąc mu nos. Potem kamieniem dostał Rafał Fronia, który doznał złamania ręki i musiał opuścić wyprawę. Wobec tego zadecydowano o rozpoczęciu akcji na Żebrze Abruzzów.

– Wybraliśmy Drogę Basków z tego względu, że jest krótsza. Okazało się jednak, że zimą te wytapiane spadające kamienie są takim zagrożeniem, że postanowiliśmy zastosować plan B. Droga przez Żebro Abruzzów jest znana uczestnikom wyprawy – relacjonuje Janusz Majer, szef programu Polski Himalaizm Zimowy.

Na nowej trasie w ramach rekonesansu do wysokości 6,5 tys. m. n.p.m. dotarł Denis Urubko. We wtorek drogę do mającego powstać na wysokości 6,1 tys. metrów obozu poręczowali lublinianin Piotr Tomala i Marcin Kaczkan. Ok. 250 metrów od celu ich dalsze działania uniemożliwiła pogoda.

Lawina

To właśnie Tomala w piątek towarzyszył Rafałowi Froni, gdy spadający kamień złamał mu rękę. Przebieg wydarzeń Fronia opisał w „Dzienniku Wyprawy” na stronie Polskiego Himalaizmu Zimowego na Facebooku.

– Zgarnąłem na siebie jego prezent urodzinowy. Pierwszy – napisał Fronia o uderzeniu kamienia, nawiązując do przypadających tamtego dnia urodzin Tomali. – Powoli się ogarnęliśmy, bolało jak cholera, palce nie mogły utrzymać liny, odpiąć karabinka... gdy spojrzałem w górę Krótki (Piotr Tomala – przyp. aut.) pokręcił głową: to koniec, schodzimy, słyszysz? – czytamy.

Z dalszej części wpisu dowiadujemy się, że gdy himalaiści zaczęli schodzić w dół, zeszła na nich lawina.

– Nie, nieee, to nie może być prawda, to żart. To... to... nie wiem, co to. Ale czoło zapieprzającego białego potwora było nieprawdopodobne. Tam, w górze, urwał się serak wielkości 10 Pałaców Kultury. Pieprznął w zbocze i rozbryzgnięty na miliard lodowych brył pchany grawitacją ruszył w dół – napisał Fronia.

W ostatniej chwili wspinacze zdołali ukryć się w szczelinie przed spadającym śniegiem. Tu Fronia zacytował pierwsze słowa Tomali, jakie usłyszał po zejściu lawiny:

– Długi...twoja ręka... twoja ręka uratowała nam życie... Tam, 400 metrów wyżej... wiem, tam łupnął o ząb skalny ten cały śnieżny bajzel. Tak, to mój drugi prezent urodzinowy dla Piotra... – czytamy we wpisie.

Zimowa Narodowa Wyprawa na K2 to czwarta w historii próba zdobycia drugiego najwyższego szczytu świata zimą. Do tej pory nikomu się to nie udało.

 


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama