Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Robię to, co kocham. Rozmowa z instruktorką, choreografem i tancerką UDS Cheerleaders

Trzeba być wszechstronnym, bo na parkiecie łączymy elementy akrobatyki, klasyki czy jazzu. Jesteśmy ze sobą mocno zżyte, bo zespół musi działać jak jeden organizm. Tylko to pozwala nam stworzyć obraz, z którego widzowie są zadowoleni. Rozmowa z Barbarą Kuchtą, instruktorką, choreografem i tancerką UDS Cheerleaders.
Robię to, co kocham. Rozmowa z instruktorką, choreografem i tancerką UDS Cheerleaders

• Czym dla pani jest taniec?

– Całym życiem. Zaczynałam tańczyć w Sokołowie Podlaskim, kiedy miałam 11 lat. Moją pierwszą trenerką była Anna Łukasiak. Dzisiaj też mamy okazję współpracować, bo ona jest moją szefową. Obecnie taniec to moja pasja, ale jednocześnie praca. Mogę powiedzieć, że mam szczęście w życiu, bo robię to, co kocham.

• Na pani profilu na Instagramie jest mnóstwo zdjęć z dziećmi...

– Tak, bo jestem również trenerką. W UDS pracujemy już nawet z czterolatkami. Mamy też zajęcia dla osób powyżej 31 roku życia, ale tam już nie patrzy się na wiek. Praca z dziećmi daje mi mnóstwo energii. Wiadomo, że najmłodsi na jej brak nie narzekają. Myślę, że dzięki nim mam siłę każdego dnia ciężko pracować. Szczególne emocje wywołują w nas zawody. Uczestniczyliśmy już wiele razy w mistrzostwach świata i często osiągaliśmy bardzo dobre rezultaty. Ogłoszeniu wyników zawsze towarzyszą olbrzymie emocje. Przez to chyba taniec nie może się znudzić.

• Przychodząc na tę rozmowę zastanawiałem się, czy taniec to sport. Patrząc na ten ogień w pani oczach, nie mam już wątpliwości.

– Oczywiście, że to jest sport. Do tańca trzeba przede wszystkim właściwie przygotować ciało. Nie da się tego zrobić ćwicząc raz w tygodniu. Aby osiągać sukcesy trzeba trenować dużo więcej.

• Jednym z projektów, w który się pani angażuje, jest grupa UDS Cheerleaders. Tańczycie m.in. na meczach TBV Startu Lublin. Jak doszło do powstania tego zespołu?

– To była odpowiedź na zapotrzebowanie, które w pewnym momencie pojawiło się w Lublinie. Kiedy TBV Start otrzymał zaproszenie do występów w Polskiej Lidze Koszykówki, zadzwonił do nas prezes klubu z pytaniem o zespół cheerleaders. UDS nie posiadał takiej grupy, ale postanowiono ją stworzyć. Wszystkie członkinie zespołu, to tancerki. Cheerleading to połączenie akrobatyki i tańca. My stawiamy przede wszystkim na taniec, chociaż dołączamy do tego rekwizyty, takie jak szarfy, płachty czy pompony.

• Skąd bierzecie pomysły na układy?

– Z głowy. Za choreografię jestem odpowiedzialna wspólnie z Anną Łukasiak. Każda z dziewczyn też może przedstawić nam swoje pomysły. Początkowo, tworzenie układów sprawiało nieco problemów. W UDS trwają one ponad dwie minuty. W czasie spotkań musimy zmieścić się w 60 sek. Szybko jednak odnalazłyśmy się w nowych warunkach.

• Co jeszcze sprawiało wam problemy?

– Na samym początku nie zawsze wiedziałyśmy, w którym momencie mamy wbiec na parkiet. Ja miałam nieco łatwiej niż moje koleżanki, bo w młodości ćwiczyłam koszykówkę.

• Na jakiej pozycji pani grała?

– Byłam rozgrywającą. Z moim wzrostem, to było dla mnie najlepsze miejsce na boisku.

• Czy pierwszym występom towarzyszyła trema?

– Zdecydowanie, bo na co dzień przecież nie tańczymy przed 3 tys. osób. Zresztą, emocje towarzyszą nam również i teraz, chociaż mamy już znacznie większe doświadczenie. Chcemy być postrzegane jako bardzo profesjonalna grupa. Na każdy mecz mamy przygotowanych aż 12 układów tanecznych. Ich kolejność przekazujemy wcześniej DJ-owi. Aby tańczyć w UDS Cheerleaders trzeba być wszechstronnym, bo na parkiecie łączymy elementy akrobatyki, klasyki czy jazzu. Jesteśmy ze sobą mocno zżyte, bo zespół musi działać jak jeden organizm. Tylko to pozwala nam stworzyć obraz, z którego widzowie są zadowoleni.

• Ile czasu spędzacie przed lustrem zanim pojawicie się na parkiecie?

– Nie trwa to aż tak długo. W szatni w hali Globus mamy do dyspozycji tylko 2 lustra, więc przyjeżdżamy na mecz odpowiednio umalowane. Przed występem pozostaje nam już tylko zrobić odpowiednie poprawki.

• Rozmarzony wzrok mężczyzn nie powoduje dekoncentracji?

– Nie, co więcej na parkiecie staramy się uwodzić. To element tańca. Trzeba pamiętać jednak, że to tylko scena. W życiu prywatnym jesteśmy zupełnie inne.

• Czym się zajmujecie na co dzień?

– Każda z nas realizuje się w innych stylach tanecznych. A prywatnie? Mogę zdradzić, że jest wśród nas sporo studentek medycyny.

• Czy jest jakiś rodzaj muzyki, do którego nie zatańczycie?

– Każda z nas ma swoje gusta muzyczne. Specjalizuję się w tańcu nowoczesnym. Spokojnie jednak, na weselu też potrafię się bawić. Tancerze mają wrodzone poczucie rytmu.

• To kiedy UDS Cheerleaders zatańczy do piosenki Akcentu „Przez Twe oczy zielone”?

– Takie utwory pozostawiamy na wesela czy sferę prywatną. Wprawdzie nigdy nie mów nigdy, ale w tym przypadku raczej jestem pewna, że nie wymyślimy choreografii do takiej piosenki.

• Skoro jesteśmy już przy prywatności, to chciałbym trochę porozmawiać o pani karierze. Według mnie to modelowy przykład, jak budować swoją pozycję. Wzmocniły ją z pewnością występy w „Mam Talent” czy „Got to Dance”. Jak pani wspomina udział w tych programach?

– Przede wszystkim są to wspomnienia na całe życie. W „Mam Talent” rywalizowaliśmy w półfinale z Kamilem Bednarkiem. Zobaczyliśmy jak wygląda ten program od środka. Tych wspomnień nie da się kupić. Czasami myślę sobie, że kiedy będę już starą babcią, to siądę na fotelu i powiem, że miałam fajne życie.

• Pani najnowszy projekt to „Lekcja historii - lekcja niepodległości”. Proszę o nim nieco więcej opowiedzieć.

– Spektakl jest refleksją nad wydarzeniami, które zapisały się na kartach historii Polski. Taneczna interpretacja tych wydarzeń skłania do traktowania ich nie tylko w kategoriach faktów, ale także jako wielkie przeżycie wzbudzające emocje wśród naocznych świadków oraz następnych pokoleń Polaków. Widowisko, któremu towarzyszy współczesna muzyka, oparte jest głównie na tańcu nowoczesnym, a aktorami są młodzi utalentowani tancerze ze Studia Tańca UDS z Lublin. Głównym scenarzystą i pomysłodawcą tego przedstawienia jest Anna Łukasiak. To ona, wspólnie ze mną, Adrianem Trepiakiem i Pauliną Zarębską przygotowywała choreografię.

• Naprawdę da się opowiedzieć o historii za pomocą tańca?

– Oczywiście. Odebraliśmy wiele pozytywnych sygnałów dotyczących tego przedstawienia. Podczas ostatniego tańca w tym spektaklu popłakałam się na scenie. Podobne odczucia miał zresztą mój tata. Przygotowanie tego występu było świetną lekcją historii dla nas samych. Po raz kolejny mogliśmy docenić znaczenie niepodległości. Musiało zginąć wiele osób, abyśmy mogli żyć w wolnym kraju.

• Czym dla pani jest taniec?

– Całym życiem. Zaczynałam tańczyć w Sokołowie Podlaskim, kiedy miałam 11 lat. Moją pierwszą trenerką była Anna Łukasiak. Dzisiaj też mamy okazję współpracować, bo ona jest moją szefową. Obecnie taniec to moja pasja, ale jednocześnie praca. Mogę powiedzieć, że mam szczęście w życiu, bo robię to, co kocham.

• Na pani profilu na Instagramie jest mnóstwo zdjęć z dziećmi...

– Tak, bo jestem również trenerką. W UDS pracujemy już nawet z czterolatkami. Mamy też zajęcia dla osób powyżej 31 roku życia, ale tam już nie patrzy się na wiek. Praca z dziećmi daje mi mnóstwo energii. Wiadomo, że najmłodsi na jej brak nie narzekają. Myślę, że dzięki nim mam siłę każdego dnia ciężko pracować. Szczególne emocje wywołują w nas zawody. Uczestniczyliśmy już wiele razy w mistrzostwach świata i często osiągaliśmy bardzo dobre rezultaty. Ogłoszeniu wyników zawsze towarzyszą olbrzymie emocje. Przez to chyba taniec nie może się znudzić.

• Przychodząc na tę rozmowę zastanawiałem się, czy taniec to sport. Patrząc na ten ogień w pani oczach, nie mam już wątpliwości.

– Oczywiście, że to jest sport. Do tańca trzeba przede wszystkim właściwie przygotować ciało. Nie da się tego zrobić ćwicząc raz w tygodniu. Aby osiągać sukcesy trzeba trenować dużo więcej.

• Jednym z projektów, w który się pani angażuje, jest grupa UDS Cheerleaders. Tańczycie m.in. na meczach TBV Startu Lublin. Jak doszło do powstania tego zespołu?

– To była odpowiedź na zapotrzebowanie, które w pewnym momencie pojawiło się w Lublinie. Kiedy TBV Start otrzymał zaproszenie do występów w Polskiej Lidze Koszykówki, zadzwonił do nas prezes klubu z pytaniem o zespół cheerleaders. UDS nie posiadał takiej grupy, ale postanowiono ją stworzyć. Wszystkie członkinie zespołu, to tancerki. Cheerleading to połączenie akrobatyki i tańca. My stawiamy przede wszystkim na taniec, chociaż dołączamy do tego rekwizyty, takie jak szarfy, płachty czy pompony.

Barbara Kuchta

Jest instruktorką i choreografem UDS od 2007 roku. Na swoim koncie ma kilkanaście tytułów mistrza i wicemistrza Polski w kategorii hip-hop i show dance. Wielokrotnie reprezentowała Polskę na arenie międzynarodowej. W zawodach organizowanych przez International Dance Organization zdobyła srebrny i dwa brązowe medale mistrzostw świata. Brała także udział w World Dance Sport Games w Kaoshiung w Tajwanie, gdzie wspólnie z grupą UDS wywalczyła brązowy medal. Jej podopieczni z UDS stawali wiele razy na podium mistrzostw świata. Z grupą UDS brała udział w programach telewizyjnych „Mam Talent” (2010), „Got to Dance” (2013), „Top of The Top Sopot Festival (2013), „Jak to melodia” (2015), „Pytanie na śniadanie” (2017). Natomiast jej podopieczni podbili serca Polski jako uczestnicy programów „Got To Dance” (2014) oraz „Mali Giganci” (2017). Na swoim koncie ma również współtworzenie choreografii Ceremonii Otwarcia UEFA EURO U-21, która odbyła się rok temu w Lublinie.

Powiązane galerie zdjęć:

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama