Wyniki T-Mobile Ekstraklasy, niespodziewana porażka Legii
Pierwszego gola wiosny zdobył Bartosz Rymaniak z Zagłębia, a jego zespół pokonał Pogoń 3:0. Jednak na boiskach ekstraklasy znacznie więcej emocji niż w piątek było następnego dnia. Przede wszystkim nie zabrakło niespodzianek.
- 24.02.2013 19:24

W tym sezonie cel Legii jest jeden – mistrzostwo Polski. Jednak już w pierwszej kolejce rundy rewanżowej podopieczni Jana Urbana stracili wszystkie punkty w Kielcach.
– Nie zakładajcie nam już teraz korony na głowę – prosili piłkarze ze stolicy przed inauguracją. No i przegrali z Koroną. Choć to goście otworzyli wynik, po strzale Jakub Koseckiego. Trudno jednak myśleć o zwycięstwie, gdy w obronie popełnia się błąd za błędem. Nawet jeśli zimą dokonuje się głośnych transferów.
W sobotę w wyjściowym składzie miejsce znalazło się tylko dla Bartosza Bereszyńskiego. W końcówce szansę otrzymał jeszcze Wladimer Dwaliszwili, a Tomasz Brzyski i Tomasz Jodłowiec w ogóle nie ruszyli się z ławki.
– Strzelamy na wyjeździe dwie bramki – tu wszystko się zgadza. Ale tracimy trzy z Koroną, która do tej pory miała 12 bramek na swoim koncie. To jest po prostu nie do przyjęcia – złościł się Jan Urban, cytowany przez PAP.
– Wiedzieliśmy, jakie to będzie spotkanie. Że trzeba będzie trochę zapomnieć o grze kombinacyjnej. W tych warunkach było wiadomo, że lepszego boiska dla Korony nie mogło być. To jest zespół waleczny, z charakterem, grający dość ostro.
Myślę, że w tym elemencie nie byliśmy dużo gorsi, chociaż Korona tą walką nas przewyższała, szczególnie jeśli chodzi o drugie piłki. Większość tych piłek zbierali zawodnicy Korony. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że straciliśmy trzy gole po stałych fragmentach gry. Nie przypominam sobie jakiś dogodnych sytuacji Korony z gry. O tym mówiliśmy sobie na odprawie przedmeczowej, że Korona każdą sytuację – rzut wolny, rzut z autu – stara się rozpocząć możliwie szybko. I to jest dla mnie po prostu brak odpowiedzialności. Są to sytuacje, które w takich spotkaniach często decydują – podsumował.
Tysięczny mecz w ekstraklasie rozegrał Śląsk. I zdołał go zwyciężyć – 2:1. Ale trzeba przyznać, że mistrz Polski miał mnóstwo szczęścia, bo zawodnicy Widzewa dwa razy trafili w poprzeczkę i raz w słupek.
– Jestem zadowolony przede wszystkim z tego, że trzy punkty zostały u nas, zwłaszcza po spotkaniu na tak trudnej murawie. Myślę, że oglądaliśmy całkiem ciekawe spotkanie. Przeciwnik pokazał dobrą grę, ale to my stworzyliśmy więcej okazji do zdobycia bramek.
Trudno było grać w takich warunkach, ale to nie może być wymówka, to bardziej zawodnicy musieli się przygotować psychicznie do tego spotkania. Chciałbym, żebyśmy wygrywali kolejne mecze, ale już mówiłem, że po tak długiej przerwie zespół potrzebuje dwóch, trzech spotkań, by złapać odpowiedni rytm – ocenił dla PAP Stanislav Levy, szkoleniowiec wrocławian.
Przed spadkiem do pierwszej ligi bronią się Podbeskidzie i Bełchatów. \"Górale” zdemolowali Jagiellonię 4:0 (to ich pierwsza wygrana u siebie od blisko roku!), a GKS bezbramkowo zremisował z Wisłą. Dariusz Kubicki lepszego debiutu w Bielsku-Białej nie mógł sobie wyśnić.
Korona Kielce – Legia Warszawa 3:2 (Maciej Korzym 31, Artur Lenartowski 47, Tadas Kijanskas 73 – Jakub Kosecki 21, Inaki Astiz 66)
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Jagiellonia Białystok 4:0 (Robert Demjan 1, 82, Błażej Telichowski 17, Marek Sokołowski 66)
Polonia Warszawa – Lechia Gdańsk 1:1 (Miłosz Przybecki 88 – Piotr Wiśniewski 83)
Śląsk Wrocław – Widzew Łódź 2:1 (Marek Wasiluk 16, Waldemar Sobota 80 – Bartłomiej Pawłowski 11)
Zagłębie Lubin – Pogoń Szczecin 3:0 (Bartosz Rymaniak 9, Szymon Pawłowski 23 z karnego, Michal Papadopulos 81)
GKS Bełchatów – Wisła Kraków 0:0
Ruch Chorzów – Lech Poznań 0:4 (Ślusarski 2, Kamiński 45, Baszczyński 60 samobójcza, Hamalainen)
Reklama













Komentarze