Brązowy medal polskich skoczków na mistrzostwach świata w Val di Fiemme!
Austriacy zostali mistrzami świata w drużynie na dużej skoczni w Val di Fiemme. Srebrny medal wywalczyli Niemcy, a brązowy Polacy. Początkowo na drugim stopniu podium byli Norwegowie, ale tylko dzięki błędnemu przeliczeniu punktów za belki przez system komputerowy.
- 02.03.2013 17:36

Polacy, startujący w składzie: Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Kamil Stoch, przed ostatnią serię tracili zaledwie 6,8 pkt do trzecich Niemców i niewiele więcej do zajmujących drugą pozycję Norwegów.
Trener Łukasz Kruczek postanowił zaryzykować i w decydującej próbie obniżył Stochowi belkę aż o dwie pozycje. Mimo tego lider naszej kadry oddał fantastyczny skok na 130 m, co dzięki dodanym punktom dawało realne szanse na podium.
Skaczący w swoich drużynach jako ostatni Richard Freitag i Anders Jacobsen wytrzymali jednak ciśnienie, oddali dobre skoki i wyprzedzili \"biało-czerwonych\".
Z Niemcami przegraliśmy o zaledwie 0,8 pkt czyli mniej niż pół metra (0,9 pkt na dużej skoczni).
Złoty medal wywalczyli Austriacy. Trzeba jednak przyznać, że zasłużyli na niego w stu procentach. Szczególne słowa uznania należą się skaczącemu z kontuzją stawu skokowego Thomasowi Morgensternowi oraz Manuelowi Fettnerowi. Temu ostatniemu po lądowaniu wypięła się narta, ale mimo tego zdołał dojechać do tzw. \"bezpiecznej strefy\" bez upadku.
- Nie wiem jak to się stało. Do tej pory nie wierzę. Myślę, że zasłużyliśmy na ten medal - stwierdził Kamil Stoch na antenie TVP Sport. - Oddaliśmy swoje dobre skoki, ale zabrakło 0,8 pkt. Pozostaje sportowa złość - dodał Dawid Kubacki.
Niepocieszony był także Adam Małysz. - Musiałbym przekląć chyba. No kurcze blade, dużo nie zabrakło. To powinno być podium - stwierdził obecny w Val di Fiemme Orzeł z Wisły.
Winę na siebie wziął Maciej Kot, który w pierwszym skoku miał największą stratę w stosunku do rywali. - Zabrakło jednego dobrego skoku. Mojego, bo w pierwszej serii skoczyłem za krótko. Dlatego nie mamy medalu - stwierdził 21-latek z Zakopanego.
20 minut później okazało się jednak, że system komputerowy źle przeliczył punkty za belki. Chodzi o pierwszy skok Norwega Andersa Bardala.
Początkowo trener Alexander Stoeckl podjął decyzję o obniżeniu belki dla swojego zawodnika o dwie w dół, ale w ostatniej chwili zmienił decyzję. Bardal skoczył z 21 belki, ale komputery policzyły jego skok tak, jakby był wykonywany z 19.
Po korekcie rezultatów skandynawskiej ekipie odjęto 6,7 pkt, co przesunęło ją na czwarte miejsce. Na drugi stopień podium wskoczyli \"biało-czerwoni\".
- Niesamowita sprawa. Jak żyję nie pamiętam takiej sytuacji - cieszył się na antenie TVP Sport Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
Trzecie miejsce podopiecznych Łukasza Kruczka to trzeci medal Polski na mistrzostwach świata w Val di Fiemme i pierwsze w historii podium naszych skoczków na wielkiej imprezie.
Reklama













Komentarze