Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Brązowy medal polskich skoczków na mistrzostwach świata w Val di Fiemme!

Austriacy zostali mistrzami świata w drużynie na dużej skoczni w Val di Fiemme. Srebrny medal wywalczyli Niemcy, a brązowy Polacy. Początkowo na drugim stopniu podium byli Norwegowie, ale tylko dzięki błędnemu przeliczeniu punktów za belki przez system komputerowy.
Brązowy medal polskich skoczków na mistrzostwach świata w Val di Fiemme!
Polscy skoczkowie wywalczyli brązowy medal mistrzostw świata w Val di Fiemme (Marek Dybaś/Nowiny)
Polacy, startujący w składzie: Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Kamil Stoch, przed ostatnią serię tracili zaledwie 6,8 pkt do trzecich Niemców i niewiele więcej do zajmujących drugą pozycję Norwegów. Trener Łukasz Kruczek postanowił zaryzykować i w decydującej próbie obniżył Stochowi belkę aż o dwie pozycje. Mimo tego lider naszej kadry oddał fantastyczny skok na 130 m, co dzięki dodanym punktom dawało realne szanse na podium. Skaczący w swoich drużynach jako ostatni Richard Freitag i Anders Jacobsen wytrzymali jednak ciśnienie, oddali dobre skoki i wyprzedzili \"biało-czerwonych\". Z Niemcami przegraliśmy o zaledwie 0,8 pkt czyli mniej niż pół metra (0,9 pkt na dużej skoczni). Złoty medal wywalczyli Austriacy. Trzeba jednak przyznać, że zasłużyli na niego w stu procentach. Szczególne słowa uznania należą się skaczącemu z kontuzją stawu skokowego Thomasowi Morgensternowi oraz Manuelowi Fettnerowi. Temu ostatniemu po lądowaniu wypięła się narta, ale mimo tego zdołał dojechać do tzw. \"bezpiecznej strefy\" bez upadku. - Nie wiem jak to się stało. Do tej pory nie wierzę. Myślę, że zasłużyliśmy na ten medal - stwierdził Kamil Stoch na antenie TVP Sport. - Oddaliśmy swoje dobre skoki, ale zabrakło 0,8 pkt. Pozostaje sportowa złość - dodał Dawid Kubacki. Niepocieszony był także Adam Małysz. - Musiałbym przekląć chyba. No kurcze blade, dużo nie zabrakło. To powinno być podium - stwierdził obecny w Val di Fiemme Orzeł z Wisły. Winę na siebie wziął Maciej Kot, który w pierwszym skoku miał największą stratę w stosunku do rywali. - Zabrakło jednego dobrego skoku. Mojego, bo w pierwszej serii skoczyłem za krótko. Dlatego nie mamy medalu - stwierdził 21-latek z Zakopanego. 20 minut później okazało się jednak, że system komputerowy źle przeliczył punkty za belki. Chodzi o pierwszy skok Norwega Andersa Bardala. Początkowo trener Alexander Stoeckl podjął decyzję o obniżeniu belki dla swojego zawodnika o dwie w dół, ale w ostatniej chwili zmienił decyzję. Bardal skoczył z 21 belki, ale komputery policzyły jego skok tak, jakby był wykonywany z 19. Po korekcie rezultatów skandynawskiej ekipie odjęto 6,7 pkt, co przesunęło ją na czwarte miejsce. Na drugi stopień podium wskoczyli \"biało-czerwoni\". - Niesamowita sprawa. Jak żyję nie pamiętam takiej sytuacji - cieszył się na antenie TVP Sport Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Trzecie miejsce podopiecznych Łukasza Kruczka to trzeci medal Polski na mistrzostwach świata w Val di Fiemme i pierwsze w historii podium naszych skoczków na wielkiej imprezie.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama