Pierwsza kolejka rundy wiosennej w zamojskiej okręgówce odwołana
Działacze Zamojskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej wymyślili, że rozgrywki klasy okręgowej zaczną się w przedostatni weekend marca. Odważne plany, w założeniu pozwalające uniknąć środowych terminów, zostały jednak storpedowane przez pogodę.
- 19.03.2013 12:20

Powrót zimy, jaki nastąpił w nocy z czwartku na piątek, spowodował, że prawie żadna arena zamojskiej „okręgówki” nie nadaje się do gry.
–W zeszłym tygodniu spotkaliśmy się z działaczami wszystkich klubów i stale byliśmy w kontakcie, monitując jak wygląda sytuacja na poszczególnych obiektach – mówi Stanisław Pryciuk, prezes ZOZPN.
– Jest źle, prawie wszędzie zalega śnieg, a jego uprzątniecie nie jest żadnym rozwiązaniem, bo pozostają jeszcze przecież zamarznięte płyty. Nie jesteśmy specjalnie zaskoczeni, bo nie od dziś wiemy, że pogoda lubi płatać figle. W tej sytuacji postanowiliśmy jednak nie ryzykować i odgórnie odwołaliśmy całą inauguracyjną kolejkę – dodaje Pryciuk.
W ten sposób ZOZPN wyszedł naprzeciw oczekiwaniom klubów, które nie wyobrażały sobie rozgrywania spotkań przy obecnie panującej aurze. Właściwie jedynym zespołem, posiadającym boisko nadające się do gry, jest obecnie Łada Biłgoraj. Lider zamojskiej „okręgówki” pierwsze spotkanie miał rozegrać jednak na wyjeździe.
Na obiektach zespołów, które miały wystąpić w charakterze gospodarzy, nie sposób było biegać za piłką. – Boisko zasypane, śniegu po kolana. Nie było sensu grać – twierdzi Marek Hyz, szkoleniowiec Victorii Łukowa/Chmielek.
– U nas na płycie boiska zalega półmetrowa warstwa śniegu. Nawet gdybyśmy to odśnieżyli, to nie dałoby się rozegrać spotkania. Na takim lodowisku zbyt łatwo o kontuzje – wtóruje mu Robert Kulik, trener Unii Hrubieszów.
Przełożenie 16 kolejki to nie jedyny psikus, jaki zima sprawiła klubom z Zamojszczyzny. Wcześniej odwołano wiele sparingów.
– Na siedem, cztery nam uciekły. Po prostu nie było gdzie grać. Jak już przed Miączynem przygotowaliśmy murawę, to zaczęły się roztopy i zrobiło się wody po kostki. Dobrze, że są jeszcze boiska ze sztuczną nawierzchnią w Zamościu, bo w ogóle zostalibyśmy bez meczów towarzyskich – kończy szkoleniowiec, który zimą zastąpił na stanowisku Mariana Cisło.
Reklama













Komentarze