Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

W duecie z drapieżnikiem. Jak się pracuje z jastrzębiem lub sokołem?

Są fotogeniczne, efektowne i bardzo skuteczne. Chronią lotniska, stadiony i parki. Grają też w spotach reklamowych, występują w teledyskach. Najdroższe kosztują nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
W duecie z drapieżnikiem. Jak się pracuje z jastrzębiem lub sokołem?
Radosław Rola i jastrząb Harry

Autor: Maciej Kaczanowski

Ptaki drapieżne - sokoły i jastrzębie - najczęściej pracują przy płoszeniu ptactwa np. w sadach, parkach i na plantacjach. Dzięki nim bezpieczne są lotniska i stadiony, a także cenne obiekty architektoniczne. Mają też bardzo dużo komercyjnych „zleceń”, w których wykorzystują swój urok.

– Coraz częstsze są pokazy ptaków drapieżnych, sesje zdjęciowe czy zajęcia edukacyjne. Ostatnio bardzo popularne wśród drapieżników stały się sowy: bardzo fotogeniczne i wzbudzające wiele emocji – tłumaczy Radosław Rola, sokolnik i właściciel firmy Go Hunting. – W żadnym wypadku nie możemy tego jednak określać mianem sokolnictwa. To pojęcie jest ściśle związane i zarezerwowane wyłącznie dla polowania przy użyciu ptaka drapieżnego.

Gwiazdy show-biznesu

W Polsce działa około stu sokolników z uprawnieniami. Firma Harris Hawk Grzegorza Laskowskiego z Kraśnika ma 24 ptaki drapieżne: sokoły, jastrzębie i sowy. Świadczy usługi sokolnicze na terenie całej Polski. Ptaki sprawdzają się świetnie nie tylko przy płoszeniu. Grają też w reklamach i teledyskach, a nawet są bohaterami zaręczyn. 

– Nasze sowy zagrały ostatnio w spocie reklamowym Empiku i teledysku Maryli Rodowicz do piosenki „Nie jest źle”. Można powiedzieć, że to już gwiazdy – mówi Grzegorz Laskowski i dodaje: – Zdarzają się też zamówienia na zaręczyny. Organizujemy je na otwartej przestrzeni, ptak pojawia się na niebie, a potem ląduje na rękawicy z pierścionkiem zaręczynowym. Wygląda to bardzo efektownie.

Dzięki drapieżnikom bezpieczne są też lotniska. – Dbamy o bezpieczeństwo pasażerów, bo nawet jeden gawron, który dostanie się do silnika samolotu, może spowodować znaczne uszkodzenia i w konsekwencji doprowadzić do katastrofy – tłumaczy Laskowski. – Jesteśmy w stałej łączności z kontrolą lotów i w razie potrzeby, jeśli przed startem lub lądowaniem samolotu, pojawi się jakieś ptactwo, to wypuszczamy do płoszenia jastrzębia lub sokoła. Sokół jest ptakiem wysokiego lotu, więc pracuje na wysokich pułapach. Jeśli natomiast ptactwo jest np. na wysokości drzew, to wypuszczamy jastrzębia, który jest ptakiem szybkiego, niskiego lotu.

Drapieżnik ukrócony

Jak pracuje się z ptakami drapieżnymi? – To zajęcie, które wymaga ogromnej wiedzy i odpowiedzialności. Na pewno musimy dbać o ich dobrą kondycję psycho-fizyczną. Nie mogą bać się nas, ani otoczenia. Używamy określenia „ukrócony”, co oznacza, że ptak nie może reagować na bodźce, które mogłyby spowodować u niego zbyt silne napięcia emocjonalne – tłumaczy Radosław Rola. – Musi być też w świetnej formie fizycznej, żeby miał siłę latać. Jesteśmy przed okresem lęgowym gawronów. Zadaniem sokolnika i ptaków drapieżnych jest to, żeby nie dopuścić do założenia gniazd w konkretnych miejscach.

Takim miejscem jest na przykład park zdrojowy w Nałęczowie, w którym trwa właśnie akcja płoszenia gawronów. – Chodzi o poprawę warunków sanitarnych i estetycznych, a także zapewnienia spokoju kuracjuszom. W okresie lęgowym gawrony bardzo zanieczyszczają ten teren – wyjaśnia Rola. – Zmuszamy ich do znalezienia innego miejsca do zakładania gniazd. Poprzez obecność drapieżnika w konkretnym miejscu gawrony kodują sobie niejako, że to miejsce jest dla nich niebezpieczne i szukają innego. Wszak jastrząb jest ich naturalnym wrogiem. Najlepiej, żeby drapieżnik cały czas był na miejscu, ale jest to jednak dziki ptak i nie zawsze myśli tak, jak oczekuje tego człowiek – zaznacza sokolnik.

Od świtu do zmierzchu

Zdarza się, że ptaki oddalają się z miejsca, w którym pracują. Powodem może być chęć polowania czy np. nagłe zmiany warunków atmosferycznych. Czasem ptak może się też niespodziewanie czegoś wystraszyć.

– Ktoś może mu także w tym „pomóc”. Nie wszyscy akceptują ptaki drapieżne, może się więc zdarzyć, że ktoś go złapie i zabije. W ubiegłym tygodniu nasz jastrząb zniknął i „zwiedzał” Nałęczów aż przez pięć dni. Zaczęliśmy już poszukiwania, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze – opowiada Radosław Rola. – Sam do nas wrócił. Okazało się, że cały czas był w okolicy, co jest zresztą typowe dla tego gatunku, bo np. sokół w tym czasie byłby w stanie przebyć setki kilometrów. W razie potrzeby, dzięki nadajnikom radiowym, mamy możliwość namierzyć, gdzie znajduje się ptak.

Każdy drapieżnik ma swój „grafik” z godzinami lotu. – W ciągu dnia pracują cztery ptaki, jeden nie dałby rady fizycznie. Dbamy o ich formę, muszą mieć czas nie tylko na pracę, ale też na odpoczynek i jedzenie – tłumaczy Laskowski. – W okresie lęgowym gawronów, od marca do kwietnia, pracujemy tak naprawdę od świtu do zmierzchu. Płoszenie metodą sokolniczą jest zupełnie nieinwazyjne, nie krzywdzimy ptaków, które płoszymy. W tej metodzie bazuje się na wrodzonym lęku ptaków przed drapieżnikiem. Już sama sylwetka sokoła, która pojawia się na niebie wystarczy, żeby ptaki odleciały.

Tylko z hodowli

Radosław Rola zainteresował się ptakami drapieżnymi już jako kilkunastoletni chłopak. – Hodowałem wtedy gołębie, a że mieszkałem blisko lasu, były one często narażone na ataki drapieżników: krogulców i jastrzębi. Z jednej strony atakowały moje gołębie, ale z drugiej te ataki były naprawdę spektakularne – opowiada sokolnik. – W technikum leśnym zacząłem zgłębiać temat sokolnictwa, ale dopiero na studiach poznałem ludzi, którzy zajmowali się profesjonalnym sokolnictwem i pracowali z ptakami drapieżnymi.

W Polsce sokolnicy mogą pozyskiwać ptaki drapieżne tylko z hodowli. Te, które żyją dziko, są pod ochroną. – Cena zależy od rodowodu i gatunku. Najtańsze kosztują kilka tysięcy złotych. Są też znacznie droższe, za które trzeba zapłacić od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych – mówi Rola.

O krok od wyginięcia

Niektórym gatunkom ptaków drapieżnych groziło wyginięcie. Tak było w przypadku sokoła wędrownego. – Nagły wzrost śmiertelności tych ptaków w latach 80. spowodowało nadmierne stosowanie środka DDT w rolnictwie. Zakłócał on gospodarkę wapniową w ich organizmie. Przez to jaja miały bardzo słabą osłonkę wapniową i samice niszczyły je nieświadomie własnym ciężarem podczas wysiadywania – tłumaczy Radosław Rola. – Dzięki akcjom sokolników i leśników wraca to do równowagi. Mamy już pewne sukcesy w reintrodukcji sokoła wędrownego. Zakładamy najpierw sztuczne gniazda, a to doprowadza do odtworzenia naturalnych lęgów. Prawdziwym ewenementem, na skalę nie tylko kraju, jest przypadek pary sokołów wędrownych, która ma gniazdo na kominie elektrociepłowni w Lublinie. Samica złożyła tam jaja, z których wylęgło się pięć młodych sokołów.

– Parę sokołów wędrownych można też obserwować na Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie – dodaje Laskowski. – Dla nas takie działania są ogromne ważne. Sokolnictwo to nie tylko praca, ale przede wszystkim pasja. Między sokolnikiem i ptakiem, z którym pracuje wytwarza się więź.

Ptaki drapieżne - sokoły i jastrzębie - najczęściej pracują przy płoszeniu ptactwa np. w sadach, parkach i na plantacjach. Dzięki nim bezpieczne są lotniska i stadiony, a także cenne obiekty architektoniczne. Mają też bardzo dużo komercyjnych „zleceń”, w których wykorzystują swój urok.

– Coraz częstsze są pokazy ptaków drapieżnych, sesje zdjęciowe czy zajęcia edukacyjne. Ostatnio bardzo popularne wśród drapieżników stały się sowy: bardzo fotogeniczne i wzbudzające wiele emocji – tłumaczy Radosław Rola, sokolnik i właściciel firmy Go Hunting. – W żadnym wypadku nie możemy tego jednak określać mianem sokolnictwa. To pojęcie jest ściśle związane i zarezerwowane wyłącznie dla polowania przy użyciu ptaka drapieżnego.

Gwiazdy show-biznesu

W Polsce działa około stu sokolników z uprawnieniami. Firma Harris Hawk Grzegorza Laskowskiego z Kraśnika ma 24 ptaki drapieżne: sokoły, jastrzębie i sowy. Świadczy usługi sokolnicze na terenie całej Polski. Ptaki sprawdzają się świetnie nie tylko przy płoszeniu. Grają też w reklamach i teledyskach, a nawet są bohaterami zaręczyn. 

– Nasze sowy zagrały ostatnio w spocie reklamowym Empiku i teledysku Maryli Rodowicz do piosenki „Nie jest źle”. Można powiedzieć, że to już gwiazdy – mówi Grzegorz Laskowski i dodaje: – Zdarzają się też zamówienia na zaręczyny. Organizujemy je na otwartej przestrzeni, ptak pojawia się na niebie, a potem ląduje na rękawicy z pierścionkiem zaręczynowym. Wygląda to bardzo efektownie.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama