Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Pani Grażyna idzie do DPS-u, ale nie może zabrać zwierząt. "Bez nich nie widzę sensu mojego leczenia"

Wczoraj pani Grażyna miała trafić do Domu Pomocy Społecznej. Po raz kolejny odmówiła, bo nie chce się przeprowadzać bez 16-letniego kota Maćka i 9-letniego pinczera Rufika. – Bez tych zwierząt nie widzę sensu mojego leczenia – mówi chora na raka kobieta
Pani Grażyna idzie do DPS-u, ale nie może zabrać zwierząt. "Bez nich nie widzę sensu mojego leczenia"

Grażyna Maciążek poza swoimi zwierzętami nie ma nikogo. Mieszka samotnie na stancji. Schludny pokoik jest zastawiony workami z dobytkiem. Od kilku miesięcy walczy z rakiem. Obecnie jest po kolejnej dawce chemii. Bez stałej opieki trudno jej funkcjonować, dlatego w trybie pilnym, poza kolejką, dostała miejsce w DPS. Wczoraj po raz kolejny przyjechała po nią pracownica DPS w asyście policji aby ją przenieść do nowego lokum.

– Odmówiłam, bo bez zwierząt się nie ruszę. Rufika mam od szczeniaka. Musi zawsze być w zasięgu mojego wzroku, nocą kładzie się przy moim boku. Jestem całym jego światem. Maćka też mam od małego – opowiada pani Grażyna.

Wcześniej mieszkała ze swoim tatą w Jeziorzanach. – Tata odszedł wiosną ubiegłego roku, a ja zachorowałam na raka. Musiałam za grosze sprzedać dom i przenieść się do Lublina, bliżej lekarzy – opowiada pani Grażyna.

Maćka oddała do znajomych, do Lublina pojechała tylko z Rufikiem. Ale kot źle znosił nowy dom, snuł się po okolicy, nic nie jadł.
– Zadzwonili do mnie z Jeziorzan i Maciek do mnie wrócił. Jak dorwał się miski, to nie mógł przestać jeść. Rufika też nie zostawię. Jeżeli pójdzie w obce ręce, to zdechnie. Tak te pinczery mają, nie tolerują zmiany pana – dodaje.

Wczoraj pojechaliśmy do tego DPS-u. – Każdy z naszych 26 pensjonariuszy chciałby mieć kota czy psa. Wielu z ich, przed przyjściem do nas, musiało swoje zwierzęta oddać. Nie przyjmujmy z pupilami, bo takie są przepisy sanitarne. Rozumiemy miłość do zwierząt, ale nie możemy nic zrobić – usłyszeliśmy na miejscu.

Czy przepisy powinny być takie brutalne? – Rozłąka ze zwierzętami mogłaby negatywnie wpłynąć na proces leczenia, a nawet doprowadzić do załamania pacjenta. Dobrym wyjściem byłoby znalezienie rodziny, która zaopiekuje się zwierzętami i często będzie odwiedzać ich panią – mówi psycholog na co dzień pracujący z osobami ciężko chorymi.

– Jestem po czwartej dawce chemii, nie mogę już funkcjonować bez opieki. Ale bez moich zwierząt nie widzę sensu mojego leczenia – dodaje pani Grażyna. – Ile te moje zwierzęta pożyją? Rok, dwa? Chcę być z nimi do końca.

Jeżeli do 13 sierpnia nie zdecyduje się na przeprowadzkę, straci miejsce w DPS.

Zwierzęta mile widziane

W DPS w Chojnowie (woj. dolnośląskie) prowadzonym przez stowarzyszenie „Niebieski Parasol” pensjonariusze mogą trzymać zwierzęta. Obecnie w chojnowskim DPS mieszkają trzy psy z uprawnieniami terapeuty, kot, królik oraz jeden pies należący do pensjonariusza.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama