Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Podczas liczenia zniknęło 19 głosów. Sąd Najwyższy przyznał rację kandydatowi z woj. lubelskiego

– Wyrok jest kuriozalny, będę się od niego odwoływał. W ten sposób uczymy młodych ludzi nie chodzić na wybory – tak Piotr Zygarski, komentuje środowy wyrok Sądu Najwyższego. SN uznał za zasadny protest kandydata Koalicji Obywatelskiej. Ale nie ponownego przeliczenia głosów nie nakazał.
Podczas liczenia zniknęło 19 głosów. Sąd Najwyższy przyznał rację kandydatowi z woj. lubelskiego
Piotr Zygarski to warszawski prawnik i samorządowiec

Piotr Zygarski to warszawski prawnik i samorządowiec. Kieruje Fundacją Honor Pomagania Dzieciom, która prowadzi ośrodek dla niepełnosprawnych dzieci w Kawęczynku, dlatego kandydował w naszym województwie.

13 października z rodziną i grupą znajomych przyjechał na Roztocze. Wszyscy oddali głosy w Wiejskim Klubie Kultury w Kawęczynie (gmina Szczebrzeszyn). Po ogłoszeniu wyniku wyborów okazało się, że w tej komisji Zygarski nie dostał ani jednego głosu. Prawnik domagał się więc ponownego przeliczenia głosów i ukarania winnych.

Jak podaje RMF w środę Sąd Najwyższy uznał zarzuty podniesionych w proteście Zygarskiego za zasadne. Jednocześnie jednak stwierdził, że stwierdzone naruszenia zasad liczenia głosów nie mają wpływu na ostateczny wynik wyborów.

– Wyroków nie powinno się komentować. Ale ten jest śmieszny. Jeśli 20 głosów nie ma wpływu, to ile ma? – komentuje Piotr Zygarski, który o wyroku SN dowiedział się od nas. – Jeśli np. Konferederacji brakowało tysiąca głosów, by dostać jeszcze jeden mandat, to wystarczyłoby w 50 komisjach na terenie danego obwodu ukraść po 20 głosów.

Jego zdaniem, tym wyrokiem „Sąd Najwyższy legalizuje kradzież głosów”.

– Daje wyraźny sygnał: nie chodźcie ludzie na wybory. Nie ma znaczenia jeden głos i 20 głosów – stwierdza. – Nie jesteśmy w stanie powiedzieć ile było oddanych na mnie głosów. Ja wiem o 20, ale równie dobrze mogło być ich 400.

Wyrok polskiego Sądu Najwyższego zamierza zaskarżyć. – Do Trybunału Praw Człowieka. Jedno z podstawowych praw - prawo wyboru - zostało mi właśnie odebrane – tłumaczy.

Jak przyznaje, nie ma konkretnych podejrzeń w jaki sposób oddane na niego głosy nie znalazły się w raporcie komisji z przeliczania głosów.

– Może z głupoty? – podejrzewa. – Ja uważam, że dalej tą sprawę powinna prowadzić prokuratura. By osoba, która popełniła przestępstwo, została ukarana. Jeżeli takich pań byłoby 50 to już jest tysiąc głosów.

Zygarski startował do Sejmu z 13. pozycji na liście PO w okręgu chełmskim. Ogółem zdobył 254 głosy. Mandatu nie zdobył.

Była to pierwsza z 33 dotychczas rozpatrzonych protestów wyborczych, które Sąd Najwyższy uznał za zasadne. Do rozpatrzenia przez SN zostało jeszcze 241 spraw, w tym radnego z Zamościa Rafał Wolaka.

Wygrał proces z Lechem Kaczyńskim

O Piotrze Zygarskim było głośno, gdy jako wiceburmistrz warszawskiej dzielnicy Wawer pozwał wspólnie ze swoim szefem ówczesnego prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego. Zarzucał mu lobbing i dyskryminowanie. Po trwającym sześć lat procesie sąd zasądził mu odszkodowanie – 120 tys. zł.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama