Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Maciej Kuciapa wyrasta na lidera Lubelskiego Węgla KMŻ

Wysokie zwycięstwo Lubelskiego Węgla KMŻ nad Kolejarzem Rawag Rawicz ma być dla podopiecznych trenera Mariana Wardzały początkiem marszu w górę tabeli.
Maciej Kuciapa wyrasta na lidera Lubelskiego Węgla KMŻ
Mecz z Kolejarzem Rawag Rawicz był dla \"Koziołków” tylko treningiem przed kolejnymi spotkaniami (WO
Po niedzielnej kolejce liderem pozostał GKM Grudziądz, który niespodziewanie pokonał na wyjeździe Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk 47:43. Z kolei \"Koziołki” zajmują na razie przedostatnie, szóste miejsce. Szansą na jego opuszczenie są najbliższe dwa mecze z Lokomotivem Daugapils. Pierwszy odbędzie się w niedzielę na Łotwie, rewanż w czwartek w Lublinie. – Nie ma co kalkulować, dlatego naszym celem jest wygranie tych dwóch spotkań – mówi Marian Wardzała, trener Lubelskiego Węgla KMŻ. Komplet punktów z Lokomotivem pozwoliłby \"Koziołkom” zbliżyć się do czwartego miejsca, które jest celem drużyny na rundę zasadniczą. Dlatego w lubelskiej ekipie panuje pełna mobilizacja przed wyjazdem na Łotwę. – Mecz z Kolejarzem był dla nas bardzo dobrym treningiem przed najbliższymi spotkaniami. Tych treningów, ze względu na pogodę, zabrakło nam w ostatnim tygodniu. Dlatego przeciwko rawiczanom pojechaliśmy w ciemno. Rywale nie stawiali nam jednak żadnego oporu – komentuje trener Wardzała. W starciu z Kolejarzem znowu bardzo dobrze spisał się Maciej Kuciapa, który wywalczył 15 punktów. Wychowanek Stali Rzeszów powoli staje się liderem LW KMŻ. – W ekstralidze mu nie szło, ale na I ligę jest w sam raz. Robi dla nas to, co w ubiegłym sezonie Robert Miśkowiak – przyznaje szkoleniowiec \"Koziołków”. Kuciapa gra obecnie pierwsze skrzypce w zespole, choć wielu widziało w tej roli Daniela Jeleniewskiego. Ten jednak wciąż nie może się odnaleźć po koszmarnym upadku i kontuzji odniesionej w pierwszym, wyjazdowym spotkaniu z Kolejarzem. W niedzielnym rewanżu z \"Niedźwiadkami” zdobył co prawda 11 punktów, ale zdaniem kibiców, a także trenera, to nie wszystko. – Prawdziwy Daniel, ten sprzed kontuzji, pojechał tak naprawdę tylko w pierwszym biegu, który zakończył się jego zwycięstwem. W kolejnych jechał oczywiście dobrze, bo zna ten tor jak własną kieszeń, ale brakowało mu takiej swobody. Wyraźnie męczył się jazdą. Były takie momenty w tym meczu, iż obawiałem się, że zaraz wyląduje na bandzie – nie ukrywa trener Wardzała.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama