Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Patrycja Markowska mieszka w Puławach, a Kasia Kowalska w Lublinie

Kasia Kowalska studiuje z drugą Kasią Kowalską. Partycji Markowskiej do śpiewania daleko. Tomasz Lis pracuje w sanepidzie. A Tomasz Zubilewicz nie jest specjalistą od pogody, tylko od naczyń krwionośnych.
Patrycja Markowska mieszka w Puławach, a Kasia Kowalska w Lublinie
Patrycja Markowska
Nie mamy ani drugiej Dody, ani Moniki Olejnik. Ani w Lublinie, ani w Chełmie czy w Zamościu nie jest zameldowany też ani jeden mężczyzna, który nazywa się tak jak byli prezydenci naszego kraju – Lech Wałęsa czy Aleksander Kwaśniewski. Pod dostatkiem mamy zaś Krzysztofów Krawczyków. Tylko w samym Lublinie mieszka ich 12. W stolicy regionu jest zameldowanych również trzech mężczyzn, którzy nazywają się jak prezydent Lublina. Żaden z nich jednak tej funkcji nie pełni.

– Trzech? Nie wiedziałem – śmieje się Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. – W trakcie kampanii wyborczej natrafiłem na Krzysztofa Żuka z Dolnego Śląska i innego z północy Polski. Od razu zastrzegam, że żaden z Żuków pracujących w lubelskim aparacie bankowym i e-sądzie nie jest moją rodziną.

Prezydent Lublina na co dzień mieszka w Świdniku, rodzina Żuków pochodzi z Zamojszczyzny, a jeszcze wcześniej spod Lwowa.

O tym jak to jest mieć znane imię i nazwisko zapytaliśmy kilku mieszkańców naszego województwa.

Partycja Markowska, Mieszka w Puławach, pracuje w sklepie

Historii związanych z moim mieniem i nazwiskiem było kilka. Najbardziej jednak utkwiła mi w pamięci rozmowa z fryzjerką. Zadzwoniłam do salonu, aby umówić się na pofarbowanie i obcięcie włosów. Zgłosiła się fryzjerka. Przez chwilę rozmawiamy, co robimy, po czym pada pytanie o moje imię i nazwisko. Więc odpowiadam – Patrycja Markowska. Głos w słuchawce od razu uległ zmianie.

Pani wesoła, zadowolona i ochoczo zaprasza: że będzie czekać, czuje się wyróżniona. A ja w duchu się śmieję, bo przecież wiem, o co chodzi. Bo przecież to nie ja jestem tą znaną Patrycją Markowską. Wizyta umówiona, więc idę. Weszłam do salonu, stoję przy biurku, aby potwierdzić, że już jestem, że ja to ja. Zauważam płytę mojej imienniczki, więc pytam: czy pani lubi piosenki Patrycji Markowskiej? Moja rozmówczyni odpowiada, że tak, że ma ładny głos, no i figurę, że dzisiaj ma być u niej. To może o autograf poprosi, może gwiazda coś zaśpiewa.

Więc ja jej odpowiadam, że raczej się nie doczekamy wokalistki. Bo to ja jestem Patrycją Markowską i to ja zamawiałam wizytę. Zaproponowałam, że płytę mogę podpisać, ale śpiewać nie będę. Nie potrafię. Ze śpiewaniem miałam też inną historię, na weselu. Jeden z członów orkiestry jak się dowiedział jak się nazywam to chciał, żeby zaśpiewała. Też odmówiłam.

W Boże Narodzenie czasem moje dziecko sobie żartuje: Mamo, jak masz takie znane nazwisko to zaśpiewaj nam kolędy. Nie jestem zagorzałą fanką Patrycji Markowskiej, ale lubię jej piosenki. Chciałabym ją kiedyś poznać, przedstawić się, chwilę porozmawiać. To chyba jest jednak mało realne.
Kasia Kowalska, Pochodzi z Podkarpacia, mieszka w Lublinie, studiuje na KUL

Z moim imieniem była pewna historia, ale niezwiązana z Kasią Kowalską. Urodziłam się już po terminie, 25 listopada, czyli imieniny Katarzyny. Moje babcie komentowały, że sama wybrałam sobie imię. Tym sposobem jestem Kasią Kowalską. Z tego co wiem to jest nas wiele. Sama znam kilka.

Kiedy zaczynałam studia podczas uroczystości na auli otrzymywaliśmy indeksy. Wtedy też wyczytywali nasze nazwiska. Przy moim okazało się, że na roku jest nas dwie. Było z tego powodu trochę zabawnych sytuacji, chociażby dlatego, że byłyśmy w jednej grupie. Pracownicy uczelni pytali nas wtedy o drugie imię.

Okazało się jednak, że żadna z nas go nie ma. Więc funkcjonowałyśmy np. jako Katarzyna córka Wacława. W tym roku będąc na wakacjach, w Olsztynie poznałam kolejną Kasię Kowalską. Jakiś czas wcześniej w drodze do Częstochowy spotkałam kolejną Kasię Kowalską w autobusie.

Jakąś wielką fanką śpiewającej Kasi Kowalskiej nie jestem. Lubię jej niektóre piosenki, również ze względu na teksty np. \"Coś optymistycznego”. Jeszcze kiedy chodziłam do gimnazjum, w Leżajsku byłam na koncercie wokalistki. Chciałam zdobyć jej autograf albo zdjęcie sobie zrobić, ale się nie dopchałam. Kiedy poznaję nowe osoby i dowiadują się jak mam na imię to często żartują, żebym coś zaśpiewała. Kiedy uczyła się jeszcze w szkole i byłam nieobecna nauczyciel fizyki żartował, że pewnie jestem w trasie koncertowej. Śpiewać solo bym się nie odważyła, ale w grupie, przy gitarze, czemu nie.


Tomasz Lis, kierownik Oddziału Higieny Żywności, Żywienia i Przedmiotów Użytku w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie

To, że nazywam się tak jak znany dziennikarz telewizyjny ani specjalnie nie przeszkadza ani pomaga, choć może bardziej jest na plus. Czasem, kiedy dzwonię w różnych sprawach zarówno służbowych jak też prywatnych pada pytanie związane z moim nazwiskiem. Tomasz Lis ma jednak charakterystyczny głos, więc raczej trudno byłoby nas pomylić. Jakiś nadzwyczajnych czy śmiesznych sytuacji jednak nie miałem. Nikt mnie nigdzie nie witał z kwiatami, ani przy czerwonym dywanie. Na pewno ludziom kojarzy się to imię i nazwisko. Czy pozytywnie czy negatywnie? Tego nie wiem. Nie mam również pojęcia, dlaczego rodzice dali mi na imię akurat Tomasz, ale na pewno nie ma to nic wspólnego z tym Tomaszem Lisem, bo kiedy się urodziłem nie był on jeszcze znany.

Myślę, że moim rodzice dobrze wybrali. Lubię swoje imię. Czy ciągnęło mnie kiedyś do dziennikarstwa? Niekoniecznie. Choć nie gwarantuję, że pisaniem się kiedyś nie zajmę. Poznałem dwóch mężczyzn o takim samym jak ja imieniu i nazwisku. Więc wygląda na to, że jest nas sporo. Tych, których poznałem są w wieku zbliżonym do mojego. Nie mieszkają w Lublinie. To znajomi mojej żony. Nie, nie nazywa się ona ani Kinga (była żona Tomasza Lisa, dziennikarza-red.) ani Hanna (obecna żona dziennikarza-red.). Moja żona ma na imię Iwona. W telewizji nie pracuje. ​

Prof. Tomasz Zubilewicz, Profesor, kierownik Katedry i Kliniki Chirurgii Naczyń i Angiologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie

Ze względu na zbieżność zarówno imienia jak i nazwiska z telewizyjnym prezenterem pogody, czasem spotykają mnie zabawne zdarzenia. Już kilkakrotnie podczas telefonicznej rezerwacji pokoju hotelowego czy stolika w restauracji, byłem bezpośrednio kontaktowany z kierownikiem, który był przekonany, że rozmawia ze znanym prezenterem i traktował mnie ze szczególną sympatią. Ja osobiście lubię Tomasza Zubilewicza i na pewno chętnie bym się z nim spotkał. Ciekawe czy jest jakieś pokrewieństwo między nami?
Urzędników w Lublinie, Zamościu i Chełmie zapytaliśmy o mieszkańców, który nazywają się tak jak znani aktorzy, politycy, wokaliści, dziennikarze i celebryci oraz są zameldowani na terenie tych miast. Zapytaliśmy o konkretne nazwiska, także prezydentów Lublina, Zamościa i Chełma. Oto rezultaty:

Lublin
Krzysztof Żuk – 3 i żaden nie jest prezydentem Lublina
Krzysztof Hetman – 2
Tomasz Lis – 7
Maryla Rodowicz – nie ma
Dorota Rabczewska – nie ma
Krzysztof Cugowski – nie ma
Daniel Olbrychski – nie ma
Irena Santor – nie ma
Lech Wałęsa – nie ma
Aleksander Kwaśniewski – nie ma
Beata Kozidrak – nie ma
Monika Olejnik – nie ma
Krzysztof Krawczyk – 12
Joanna Krupa – 3

Zamość
Marcin Zamoyski lub Marcin Zamojski – nie ma
Tomasz Lis – 2
Maryla Rodowicz – nie ma
Dorota Rabczewska – nie ma
Irena Santor – nie ma
Lech Wałęsa – nie ma
Aleksander Kwaśniewski – nie ma
Beata Kozidrak – nie ma
Monika Olejnik – nie ma
Krzysztof Krawczyk – 1
Joanna Krupa – 1
Edyta Górniak – nie ma

Chełm
Agata Fisz – 1 i jest to pani prezydent
Tomasz Lis – 1
Maryla Rodowicz – nie ma
Dorota Rabczewska – nie ma
Irena Santor – nie ma
Lech Wałęsa – nie ma
Aleksander Kwaśniewski – nie ma
Beata Kozidrak – nie ma
Monika Olejnik – nie ma
Krzysztof Krawczyk – 2
Joanna Krupa – nie ma
Edyta Górniak – nie ma
Daniel Olbrychski – nie ma
Katarzyna Kowalska – 4

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama