Kto awansuje, a kto spadnie z IV ligi?
Kto awansuje, a kto spadnie? Choć sezon się zakończył to ostateczne rozstrzygnięcia zapadną dopiero za kilka dni
- 23.06.2013 21:33

Już dawno na koniec sezonu w lubelskiej IV lidze nie było aż tylu niewiadomych co teraz.
Na dobrą sprawę znamy tylko jedną drużynę, która awansowała do III ligi (AMSPN Hetman Zamość). Na boisku awans wywalczyły również rezerwy GKS Bogdanka, ale w klubie z Łęcznej nie zapadła jeszcze decyzja czy skorzystać z promocji. Trzech spadkowiczów do klas okręgowych to Włodawianka Włodawa, Lutnia Piszczac i Podlasie II Biała Podlaska.
Liczba spadkowiczów może się jeszcze zwiększyć, w zależności od tego ile drużyn poleci ostatecznie z III ligi. Na pewno będą to Orlęta Łuków, które zepchnęły właśnie rezerwy Podlasia.
Pewne swego nadal nie mogą być Orlęta Radzyń Podlaski i Stal Kraśnik. Wszystko przez fakt, że Resovia Rzeszów nie otrzymała od PZPN licencji na II ligę, więc została automatycznie przesunięta do trzeciej zwiększając grono spadkowiczów z tej klasy rozgrywkowej.
Co prawda rzeszowanie szukają wszelkich możliwych sposobów na to żeby związek zmienił swoją decyzję. Prezes Resovii negocjował już w Polskim Związku Piłki Nożnej w sprawie II-ligowej licencji i wierzy, że ta zostanie w końcu przyznana rzeszowskiemu klubowi.
To jednak niewiele zmienia, bo jeśli nawet Resovia zostanie w II lidze to zepchnie z niej wówczas Siarkę Tarnobrzeg, która również zasili szeregi lubelsko-podkarpackiej III ligi.
Na ostateczne rozstrzygnięcia kibicom z IV ligi przyjdzie więc jeszcze poczekać do końca tego tygodnia, kiedy rozgrywki zakończą III-ligowcy. Jeśli Orlęta Radzyń i Stal Kraśnik się utrzymają (może spaść tylko jedna z tych drużyn wyprzedzona przez Orła Przeworsk) to świętować będą mogli też w Roztoczu Szczebrzeszyn.
To właśnie podopieczni trenera Zbigniewa Ulanowskiego muszą mocno ściskać kciuki za zespoły z Lubelskiego.
Choć później też można spodziewać się niespodzianek, bo już teraz kluby z bialskiej „okręgówki” nie kwapią się do gry na wyższym szczeblu. Wolne miejsce, w przypadku braku chętnych, może więc zająć, któryś ze spadkowiczów. Scenariusze są zresztą różne, a cała sytuacja w skrócie to poplątanie z pomieszanym.
Reklama













Komentarze