Reklama
Roztocze Szczebrzeszyn szuka nowego trenera
Klub ze Szczebrzeszyna szuka nowego trenera. Może będzie miał też nowy zarząd
- 12.07.2013 16:04

Wszystko wskazuje na to, że piłkarzy Roztocza Szczebrzeszyn czeka kolejny ciężki sezon, w którym będą walczyć o utrzymanie.
Na razie działacze rozglądają się za nowym trenerem, który poprowadzi drużynę w zastępstwie Zbigniewa Ulanowskiego.
Wśród kandydatów wymienia się Jana Złomańczuka, ale jest mało prawdopodobnie żeby doświadczony szkoleniowiec podjął się pracy w Szczebrzeszynie. – A skąd mielibyśmy wziąć pieniądze na zatrudnienie tej klasy trenera – pyta retorycznie Zenon Wajstuch, prezes Roztocza.
– Nie stać nas na niego. Utrzymujemy się tylko z dotacji miasta. Nie mamy tu jakiejś fabryki, która by nas sponsorowała. Dlatego rozglądamy się za kimś innym – dodaje.
Z braku pieniędzy Roztocze opuszczają też piłkarze z zaciągu lubelskiego i zamojskiego. Adrian Ręba i Damian Ścibior powrócili z wypożyczenia do Lublinianki, a Kamil Kornas i Jakub Hałas, którzy byli wypożyczeni z AMSPN Hetman Zamość, zapowiedzieli wyjazd za granicę. Kibicom najbardziej żal Ścibiora, bo wiosną strzelił dla Roztocza dziesięć bramek przyczyniając się do utrzymania zespołu w IV lidze.
– Pewnie, że chcielibyśmy go zatrzymać, ale skończył się sezon i wypożyczyć go nie możemy. Jedyna opcja to transfer definitywny, a po tym jak chłopak się wypromował, to nie stać nas na niego – podkreśla Wajstuch.
Pusta kasa sprawia, że nowy szkoleniowiec drużyny ze Szczebrzeszyna nie będzie miał łatwego zadania. Choć o tragedii też nie można mówić. – Trzon zespołu, czyli Andrzej Zdunek, Piotr Lipiec, Paweł Lipiec, czy Tomasz Albingier pozostanie. Chcemy postawić na swoich zawodników. Może uda nam się też porozumieć z Hetmanem i wziąć od nich paru młodych chłopaków – zaznacza prezes Roztocza.
Co ciekawe, Wajstuch, może jutro przestać pełnić swoją funkcję. Komisja rewizyjna klubu zwołała bowiem nadzwyczajne walne zebranie sprawozdawcze, a jednym z jego punktów jest wybór nowego zarządu.
– Nie mam pojęcia co oni kombinują. Nie mieliśmy żadnej kontroli. Nasza kadencja kończy się dopiero za 2,5 roku. Nagle pojawiły się jakieś plakaty na mieście o walnym, o którym nikt wcześniej nas nie informował. Sam chciałbym wiedzieć co jest grane.
Podejrzewam, że stoi za tym stara ekipa, która narobiła długów i musiała odejść z klubu. A teraz, jak wyszliśmy prawie na prostą, znowu chce wrócić – mówi prezes Wajstuch.
Reklama













Komentarze