Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Nauczyciel molestował kilkuletnie dziewczynki. „Robił to przy wszystkich”

Kilkadziesiąt dziewczynek przez blisko rok było molestowanych przez nauczyciela podczas lekcji języka angielskiego. – Robił to autorytet – nauczyciel. Do tej pory te dzieci mają traumę. Wiele z nich miało myśli samobójcze – mówi jedna z matek. Rodzice nie mogą się pogodzić z niskim wyrokiem dla mężczyzny.
Nauczyciel molestował kilkuletnie dziewczynki. „Robił to przy wszystkich”

Trzy lata temu wyszło tam na jaw, że w jednej ze szkół prywatnych w okolicach Pruszcza Gdańskiego nauczyciel języka angielskiego molestował uczennice.

– W klasie miałam 17 dziewczynek, z czego 13 albo 14 było molestowanych. Podczas zabawy wkładał ręce w majtki i dotykał – mówi jedna z poszkodowanych. - W sumie to było 26 dziewczynek w wieku siedmiu, ośmiu lat. Niektóre w ogóle nie powiedziały o tym rodzicom ani nikomu i cały czas trzymają to w sobie – dodaje matka jednej z ofiar.

„Najluźniejszy nauczyciel w szkole”

1 września 2016 roku do grona pedagogicznego dołączył Amerykanin, który od kilku lat mieszkał już w Polsce. 38-letni Noah S., wraz z żoną Polką, prowadził firmę, oferującą naukę języka angielskiego. W szkole miał prowadzić konwersacje jako native speaker.

– Imponowało nam, że ktoś ze Stanów, w odpowiednim dialekcie, z akcentem, bardzo radosny, prowadzi nasze dzieciaki. Zależało nam na tym, by miały jak najwięcej styczności z językiem angielskim – mówi matka jednej z uczennic.

– On próbował wzbudzić sympatię u wszystkich dookoła. Włącznie z rodzicami – dodaje inna kobieta. – Był uważany za najluźniejszego nauczyciela w szkole, takiego który na wszystko pozwala. Starał się jak najbardziej nam przypodobać – wspomina nastolatka, która była jego uczennicą.

„Put the rubbish in the bin”

Wykorzystując zaufanie dzieci, nauczyciel pozwalał sobie na coraz śmielsze kontakty – szczególnie z kilkuletnimi uczennicami. – Była taka zabawa, którą nazywał „put the rubbish in the bin”, czyli „wyrzuć odpadek do śmietnika”. Brał nas na ręce i wkładał do śmietnika. To był właśnie moment, w którym wszystkie dziewczynki dotykał w miejsca intymne – tłumaczy uczennica.

– Mnie dotknął dwa razy. Za pierwszym razem mu się udało i byłam w tym „śmietniku”, a za drugim razem kosz stał przy tablicy na pinezki, na której wisiała mapa. Złapałam się tej mapy i ją porwałam. Nie pozwoliłam się wsadzić, powiedziałam „stop”. Puścił mnie, a później dziwnie się na mnie patrzył – mówi pokrzywdzona. I dodaje: – Koleżanka mi opowiadała, że on ją kiedyś poprosił o zmycie tablicy. Nie dosięgała na samą górę, więc on ją podniósł i chwycił za… Włożył rękę do majtek.

– Potrafił podchodzić do dziewczynek od tyłu, gdy przy stolikach odrabiały zadania domowe. Kucał przy nich i wkładał im ręce między uda. Robił to przy wszystkich – przy chłopcach i dziewczynkach – więc jego ofiarami były nie tylko molestowane dziewczynki, ale wszyscy uczniowie, którzy to widzieli – uważa jedna z matek.

– Na początku dużo dziewczyn nie wiedziało, o co chodzi, więc reagowały na to normalnie – jak na zabawę. Ale później zaczęły rozumieć, że to nie jest coś, czego one chcą. Każda wstydziła się, że coś takiego miało miejsce i każda wiedziała, że to nie jest dobre – wspomina skrzywdzona dziewczynka.

„Czułam się jak na przesłuchaniu”

5 czerwca 2018 roku, podczas lekcji Noah S. kolejny raz dotykał uczennice w miejsca intymne. Po tych zajęciach dziewczynki opowiedziały o wszystkim dyrekcji szkoły.

– Dopiero parę dni później przyszli do nas do klasy. Pani wicedyrektor, pan dyrektor, pani psycholog. Spytali, czy pan Noah zrobił nam coś albo komuś innemu. Każdy się wstydził i nikt się nie zgłosił. Na drugi dzień poszłam do pani wychowawczyni i o tym powiedziałam. Zaprowadziła mnie do gabinetu psychologa i czułam się, jakbym była na przesłuchaniu. Pytała: „Ale co dokładnie zrobił? W spodnie włożył? Ale w majtki?”. Zaczęła tak policyjnie przesłuchiwać. Wyglądało to trochę tak, jakby mi nie wierzyła – opowiada dziewczynka.

Rodzice skrzywdzonych uczennic twierdzą również, że szkoła nie powiadomiła ich natychmiast o tym, że ich córki były molestowane przez nauczyciela języka angielskiego.

– Dziewczynki zgłosiły to 5 czerwca, a kolejnego dnia on nadal uczył w szkole. One się z nim spotykały na lekcjach – mówi oburzona matka. – Dyrekcja poinformowała rodziców dopiero po czterech dniach. A dzieci przez ten czas były bez wsparcia psychologa i rodziców, którzy o niczym nie wiedzieli. Dyrekcja w tym czasie po prostu przesłuchiwała kolejne osoby. Rodzice dowiadywali się o tym od osób postronnych: „Czy ty wiesz, że twoja córka i inne dzieci są przesłuchiwane w sprawie molestowania?” – przywołuje jedna z matek.

„Może kłamią, bo boją się sprawdzianu”

Z relacji rodziców wynika, że szkoła zgłosiła sprawę na policję dopiero 11 czerwca. Mężczyzna został zatrzymany, a funkcjonariusze zabezpieczyli na jego laptopie kilkaset zdjęć i filmów pornograficznych z udziałem małoletnich.

Mimo tak obciążających dowodów, wielu rodziców nie wierzyło w to, że Noah S. mógł krzywdzić dzieci.

– Przez około trzy tygodnie, kiedy ta sprawa była jeszcze świeża, słyszało się różne opinie rodziców. Wielu podchodziło do tego lekceważąco, mówiło, że niepotrzebnie rozdmuchujemy sprawę i trzeba było siedzieć cicho, bo przecież nic poważnego się nie stało. Mówili, że dzieci są same sobie winne albo, że sobie to wymyśliły i może kłamią, bo boją się sprawdzianu – opowiada jedna z matek.

Dodaje, że wielu z rodziców nie chciało angażować się w sprawę. - Mówili, że nie będą zeznawać na policji, bo to wstyd – wspomina kobieta.

Szkoła zareagowała za późno?

Jeden z rodziców skrzywdzonej dziewczynki zaalarmował Pomorskie Kuratorium Oświaty, a szkoła została skontrolowana.

W raporcie zarzucono dyrekcji zbyt późne powiadomienie rodziców o molestowaniu ich dzieci, brak szybkiego powiadomienia prokuratury i przede wszystkim zbyt późne odsunięcie nauczyciela od pracy z dziećmi, co narażało je na traumatyczne przeżycia, gdy już po ujawnieniu sprawy, musiały się z nim spotkać na lekcjach.

Ani przedstawiciel szkoły, ani kuratorium nie zgodzili się wyjaśnić nam, dlaczego mimo tak poważnych zarzutów, dyrektorka szkoły wciąż kieruje placówką.

– To jest suwerenna decyzja dyrektor, która prowadzi szkołę i tyle – ucina temat …

„Mam wielki żal do szkoły”

Sprawa wyszła na jaw tuż przed wakacjami. Zdaniem rodziców we wrześniu nikt odpowiednio nie zaopiekował się dziećmi.

– Sprawa jakby umarła, szkoła nabrała wody w usta. Nawet nikt się nie spytał, jak się czują. Wychowawca, który był wcześniej, odszedł, a nowy w ogóle nie wiedział o sprawie. Nowa wychowawczyni dowiedziała się o tym ode mnie. Gdy to usłyszała, zamarła – opowiada jedna z matek.

– Mam wielki żal do szkoły, bo nic z tym nie zrobili. Ja jakoś sobie z tym poradziłam, bo miałam wsparcie od rodziców. Ale wiem, że dużo osób potrzebowało, żeby ktoś z nimi po prostu o tym porozmawiał. Żeby ktoś wyszedł z inicjatywą i im pomógł – opowiada dziewczynka.

Nauczyciel angielskiego skazany za molestowanie

Nauczyciel został skazany. – Sąd uznał oskarżonego winnym wszystkich zarzuconych mu przestępstw, wymierzając mu łączną karę pięciu lat pozbawienia wolności – informuje Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Dodatkowo sąd zdecydował, że przez 10 lat nie będzie mógł kontaktować się z pokrzywdzonymi dziewczynkami ani zbliżać się do nich. Mężczyzna nigdy nie przyznał się do winy.

– Podczas rozprawy w sądzie odniosłam wrażenie, że podchodził do tego dość lekceważąco, wręcz trochę drwiąco. Wydaje mi się, że ta jego postawa pogłębia jeszcze traumę dzieci – mówi mec. Kinga Pietraszewska-Mielczarek, pełnomocniczka rodziców pokrzywdzonych dzieci.

Prokuratura odwołała się od nieprawomocnego wyroku. Domaga się dla byłego nauczyciela 12 lat więzienia.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama