Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Gazu nie brakuje, ale dobijają nas jego ceny. Jak sobie radzą lokalne firmy

Wstrzymanie dostaw rosyjskiego gazu nie zatrzymało lubelskiej gospodarki. Produkcja nawozów w Puławach, największym odbiorcą gazu w Polsce, idzie zgodnie z planem. Problemów nie odczuwa też mniejszy biznes – poza jednym: wysokimi cenami gazu.
Gazu nie brakuje, ale dobijają nas jego ceny. Jak sobie radzą lokalne firmy
Jarosław Ptaszek, właściciel JMP Flowers w Stężycy, największy producent kwiatów szklarniowych w Polsce, już wcześniej zaczął odchodzić od gazu ziemnego na rzecz alternatywnych źródeł energii. Udało mu się zredukować jego zużycie o połowę

Autor: Krzysztof Mazur / archiwum

Miliard metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie – tyle zużywają Zakłady Azotowe w Puławach. Kombinat chemiczny od lat jest największym indywidualnym odbiorcą gazu w naszym kraju. Gdy we wtorek pojawiła się informacja o wstrzymaniu dostaw niebieskiego surowca z Rosji (na skutek nie spełnienia przez Polskę dyktatu zapłaty za ten surowiec w rublach), cena akcji Grupy Azoty na giełdzie obniżyła się o ponad 8 proc. W górę natomiast poszybowała cena gazu notowana na europejskim rynku, skacząc z niecałych 100 do 115 euro za megawatogodzinę.

Ciśnienie w normie

– Odcięcie dostaw rosyjskiego gazu nie skutkuje dla nas żadnymi perturbacjami. Cały czas bez przeszkód zaopatruje nas Gaz-System, a rozliczamy się z PGNiG. Ciśnienie gazu, który do nas dociera, pozostaje na tym samym, właściwym poziomie. Produkcja również odbywa się planowo – uspokaja Tomasz Hryniewicz, prezes ZA „Puławy”.

Szef chemicznego kombinatu jest spokojny o najbliższą przyszłość. Jak podkreśla, krajowe magazyny z gazem zapełnione są obecnie w ok. 80 proc. Polska może korzystać ponadto z rewersu z Niemiec i Słowacji, a w październiku gaz z Morza Norweskiego zacznie tłoczyć do nas Baltic Pipe. Bezpieczeństwo gwarantuje nam również gazoport w Świnoujściu. – Spółki mają przygotowane plany i scenariusze operacyjne na wypadek zakłóceń lub ograniczeń dostaw gazu ziemnego – uzupełnia Monika Darnobyt, rzeczniczka Grupy Azoty.

Drewno i OZE alternatywą

Technicznych problemów z dostawami gazu do polskich przedsiębiorstw zatem nie ma, ale problemem pozostaje cena, która jest kilkukrotnie wyższa niż przed rokiem. W szybki powrót cen gazu do poziomu z tego okresu nie wierzy m.in. prezes JMP Flowers w Stężycy (powiat rycki), największy w Polsce producent róż, anturium i orchidei, w tym anturium pod szkłem (18 ha). Jego firma w szczytowym momencie zużywała do 20 mln metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie. W związku z wysoką ceną tego surowca, szef firmy rozpoczął już odchodzenie od tego surowca.

– Udało nam się już obniżyć zużycie gazu o 40 proc. a gdy w lipcu uruchomimy nową kotłownię na drewniane zrębki, dojdziemy do 50 proc. licząc rok do roku – tłumaczy Jarosław Ptaszek, założyciel i prezes przedsiębiorstwa. Zamiana gazu na drewno będzie kosztowała ok. 6 mln zł, ale operacja ta pozwoli zredukować roczne zużycie surowca do 10 mln metrów sześciennych.

Kilkukrotny wzrost cen gazu skłonił JMP także do innych kroków oszczędnościowych. Jesienią 18-haktarowe szklarnie mają zyskać oświetlenie LED, a w przyszłości zasilanie zakładu wspierać ma fotowoltaika oraz farma wiatrowa. Własne wiatraki oraz farmę fotowoltaiczną znajdują się również w planach puławskich Azotów. Ich łączna moc miałaby wynieść 40 MW.

Cena butli w górę

Gazu potrzebują także odbiorcy detaliczni. Tam, gdzie nie ma sieci gazowej, popularne są butle z propanem-butanem. W punktach ich wymiany wzmożonego ruchu nie ma, ale nowe ceny mogą zaskoczyć.

– Wymiana najpopularniejszej 11-kilogramowej butli u mnie na miejscu w punkcie kosztuje 95 zł, co oznacza dwukrotny wzrost w ciągu kilku miesięcy – mówi właściciel punktu w Biłgoraju, który co miesiąc obsługuje kilkuset klientów.

Podobnie sytuacja wygląda na rynku LPG. Właściciele aut z instalacjami gazowymi ewentualnym brakiem paliwa tego rodzaju nie powinni się martwić, bo wytwarza się go przede wszystkim z ropy naftowej. Ten rodzaj gazu można sprowadzać z Turcji, Włoch i wielu innych krajów. Ceny przy dystrybutorach są jak dotąd w normie. Przykładowo na stacji Moya w Puławach w środę po południu litr gazu kosztował 3,12 zł. Nagłych skoków nie wykonuje także cena hurtowa, utrzymując się poniżej 2,7 zł.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama