Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Jan Pelc "...będzie gorzej

Życzę Państwu nieprzyjemnej lektury. Powinien napisać autor po ostatnim zdaniu, na 611 stronie swojej powieści. Wszystko można powiedzieć o napisanej 30 lat temu książce Pelca oprócz tego, że jest przyjemna.
Jan Pelc "...będzie gorzej
Czytelnicy 40+ mogli zetknąć się z częścią tego tekstu, bo tak jak oryginał ukazał się na emigracji tak i u nas został wydany w czasach schyłkowego PRL-u w samizdacie. Teraz tłumacz - Jan Stachowski - dołożył brakująca część powieści i pierwszy raz całość opasłej lektury jest w naszych księgarniach. - Wtedy to było "wow”, a teraz, cóż chyba gorsze rzeczy dzieją się w książkach dla nastolatek - skomentował znajomy, który usiłował przekopać mieszkanie w poszukiwaniu drugoobiegowej edycji "…będzie gorzej” wydanej wówczas przez Solidarność Polsko-Czechosłowacką. Chyba niestety ma rację. Tekst z 1984 roku traktowany jako manifest wrażliwości i nihilizmu, wiary i zwątpienia, pełen scen alkoholowo-seksualnie-więziennie-szpitalnych już chyba odrobinkę zwietrzał. Nic dziwnego, że 30 lat temu autora oskarżano o brak patriotyzmu i wulgarność a ówcześni czytelnicy byli zbulwersowani wydaną na emigracji powieścią. Nic dziwnego, że wówczas dla rówieśników autora był to tekst kultowy okrzyknięty arcydziełem undergroundu. Zapewne była to powieść pokoleniowa. I była ona brawurowa. Wówczas. Głównego bohatera Olina poznajemy w chwili gdy kolejny raz ojciec prawi mu kazanie o fatalne wyniki w szkole, długie włosy i dżinsy. - Ech, żeby tak zapalić przy zgredzie, ale by była afera. Pewnie by go szlag trafił - to niewinne marzenie nastoletniego Olina. Olin jest w opozycji do zatyranych rodziców, fabryki, dorosłości. Wybiera bumelkę. Poznajemy bohemę lat 70. i 80. zeszłego wieku, mieszaninę recydywistów, złodziei, zbuntowanych nastolatków, bywalców poprawczaków, klientów podłych knajp, bezdomnych, grubszych i drobniejszych oszustów. I cały czas maksyma "będzie gorzej” jest kluczem do kolejnej historii, kolejnej akcji milicji, bójki, kolejnej odsiadki, udręki emigranta. Czytelnikowi już po 200 stronach, w końcu się to udziela, czeka na następny fałszywy krok, upadek, dół. Kolejnego kaca, kradzież, złamany nos albo serce. A wszystko w oparach piwa, rumu, rumu z piwem, piwa z wódką i rumem, który: uspokoi ręce, utopi mózg, zabije chandrę, ogrzeje, nakarmi, napoi i ukoi. Jan Pelc jak główny bohater był z zawodu ślusarzem, jako nastolatek jeździł na zakazane w Czechosłowacji koncerty grup rockowych, pojechał na wycieczkę do Jugosławii i tam uciekł na Zachód. Wiele z tych doświadczeń to doświadczenia bohatera jego debiutanckiej książki. Kto lubi czytelnicze wyzwania i chce wyjść poza Hrabala czy Kunderę i Havla - niech próbuje wędrować z Olinem aż na plażę w Nicei. (agdy)

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama