Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Zalew Zemborzycki miał być czysty. Będzie?

W tym roku nie ruszą prace przy rewitalizacji Zalewu Zembrzyckiego w Lublinie. Zarządzająca akwenem instytucja wciąż czeka na dokument, bez którego nie może rozpocząć inwestycji.
Zalew Zemborzycki miał być czysty. Będzie?
W rejonie ulicy Cienistej ma powstać tzw. wstępny zbiornik o pow. ok. 25 ha, który będzie przejmował część osadów spływających Bystrzycą. Jego późniejsze odmulanie będzie łatwiejsze i tańsze niż w przypadku 280-hektarowego zalewu.

Autor: archiwum

O planach rewitalizacji wybudowanego w 1974 roku zalewu mówi się od pięciu lat. Inwestycję szykuje powołane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości Państwowe Przedsiębiorstwo Wodne Wody Polskie, które w 2018 roku przejęło zarząd nad akwenem od miasta Lublin.

Według przedstawionego w ubiegłym roku harmonogramu prace miały ruszyć w połowie tego roku. Zacząć miano od przebudowy zapory czołowej i przepompowni oraz budowy centrum edukacyjnego wraz siedzibą Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, czyli lubelskiego oddziału Wód Polskich. W trzecim kwartale miała rozpocząć się najważniejsza część przedsięwzięcia, czyli pogłębianie dna i oczyszczanie zalewu.

– Te terminy są nierealne – przyznaje Jarosław Kowalczyk, rzecznik prasowy RZGW w Lublinie. Jak długo w czasie może przesunąć się rozpoczęcie robót? – Na dzień dzisiejszy nie jesteśmy w stanie tego określić. Wszystko zależy od terminu wydania decyzji środowiskowej. Bez niej nie rozpoczniemy dalszych procedur.

Dokument musi wydać Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Wniosek w tej sprawie trafił do niej pod koniec 2021 roku. Instytucja jednak wciąż czeka na opinie Ministerstwa Infrastruktury i Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Lublinie i sukcesywnie przedłuża termin rozpatrzenia sprawy. Ostatnio do końca marca tego roku.

Od decyzji RDOŚ zależy także wybór metody, jaką oczyszczone zostanie dno zalewu i czy operacja będzie wiązała się ze spuszczeniem całej wody.

Wody Polskie zaproponowały wykorzystanie specjalnych refulerów, co nie równałoby się z koniecznością jego osuszania. Jak czytamy w raporcie, oznacza to stosunkowo niewielkie negatywne oddziaływanie na środowisko i niższe koszty. Według szacunków prowadzone w ten sposób prace potrwałyby trzy lata. W przypadku opcji ze spuszczaniem wody, czas realizacji inwestycji byłby nawet cztery razy dłuższy. Autorzy koncepcji zaznaczają przy tym, że wybranie drugiego wariantu byłoby bardziej efektywne i lepiej wpłynęłoby na funkcjonowanie zbiornika w przyszłości. Ze względów ekonomicznych, ekologicznych i społecznych sugerują jednak pierwsze wyjście.

Oddzielne postępowanie w sprawie decyzji środowiskowej toczy się w związku z planami budowy 25-hektarowego tzw. zbiornika wstępnego w rejonie ul. Cienistej, który ma pełnić rolę swego rodzaju filtra i przejmować część osadów i zanieczyszczeń spływających Bystrzycą. Powstanie on jednak dopiero na końcowym etapie, po oczyszczeniu zalewu. Według dotychczasowych planów miałoby to nastąpić najwcześniej w połowie 2029 roku.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama