Ordynariusz diecezji zamojsko lubaczowskiej życzył również pątnikom, by „w spokoju, zdrowiu i z radością” wracali później do swoich domów.
Słów biskupa słuchali ci, którzy postanowili pokonać całą, liczącą przeszło 350 kilometrów drogę do Częstochowy, ale również inni wierni. Bo w mszy uczestniczyli też tacy, którzy postanowili tylko pożegnać pielgrzymów albo pokonać z nimi pierwszy odcinek – do Szczebrzeszyna.

Jasna Góra jest celem wędrówki Arkadiusza Maryńczaka z Dębiny w gminie Ulhówek. Ten ponad 50-letni mężczyzna pielgrzymuje już po raz 28. Jak zawsze będzie na trasie modlił się w swoich osobistych intencjach. Do pieszej podróży przygotował się jak należy.
– Mam w walizce cztery pary butów, dużo ubrań na zmianę, leki, które na stałe przyjmuję i coś do zjedzenia – wylicza pielgrzym. Jest pewien, że wyznaczony sobie cel osiągnie.

Podobnie zresztą jak Jadwiga Duda z Zamościa, która pielgrzymuje po raz 18. Zapewnia, że ta modlitewna wyprawa jest dla niej za każdym razem wielką radością. W tym roku, podobnie jak zawsze, zamościanka idzie razem ze swoimi bliskimi przyjaciółkami. – Oby tylko nie padało, a wszystko będzie dobrze – mówi z szerokim uśmiechem kobieta.
Także w środę rano zaczęły pielgrzymować inne grupy z diecezji, m.in. tomaszowska i lubaczowska. Biłgorajska rusza na trasę dwa dni później.












