Trzy przeraźliwe sygnały syreny przeszył powietrze, potem nastąpiło bum… Pierwszy z czterech kominów zlokalizowanych w starej części cementowni w Chełmie padł, jak Gołota na ringu. Kłęby kurzu, sadzy i innych wnętrzności komina rozlały się po starych budynkach zakładu.
Wysadzenie pierwszego z czterech kominów to najbardziej widowiskowa część trwającej rozbiórka starej części Cementowni w Chełmie. Każdy komin ma 82 metry wysokości. – Specjaliści użyli do \"położenia” komina, według naszej nomenklatury oznaczonego numerem 11, tylko 11 kilogramów dynamitu. Komin ważył ok. 1400 ton – mówi Sławomir Padowski, główny inżynier, menadżer Zespołu Utrzymania Ruchu. Po odpaleniu precyzyjnie umieszczonych ładunków kolos złożył się jak domek w z kart, obracając w perzynę część starych konstrukcji stalowych.
Przypomnijmy, że proces demontażu starej części cementowni rozpoczął się w sierpniu 2013 roku. Obecnie prowadzone są prace przy użyciu maszyn budowlanych oraz materiałów wybuchowych w przypadku najwyższych budowli.
W najbliższy wtorek, środę i czwartek wylecą w powietrze kolejne kominy. Ale nie tylko. – Projekt wyburzeń obejmuje także budynki i budowle zabudowane i wykorzystywane podczas eksploatacji linii technologicznych pieców klinkierowych CH I i CH II. Do likwidacji przewidziane są między innymi baseny szlamu, piece obrotowe metody mokrej i pozostałe kominy – dodaje Padowski.
Prace zostaną zakończone w maju 2014 r. a pozyskane materiały wtórne jak złom stalowy i gruz zostaną sprzedane i wywiezione z terenu zakładu.
Cementownia w Chełmie nie tylko wysadza, ale także buduje. W ubiegłym roku uruchomiono dwie kopuły silosu klinkieru. Była to największa inwestycja ekologiczna XXI wieku w Cementowni Chełm. Dwa silosy mają łączną pojemności 250 000 ton. Konstrukcja silosów została opracowana przez amerykańską firmę Dometech, a kształt każdej z nich – to czasza o średnicy 63,4 metra i wysokości 43,5 metra każdy. Jest to jedna z większych budowli w zakładzie – zarazem jej nowy znak rozpoznawczy, bowiem 80-metrowe kominy niebawem przejdą do historii.
Paweł Puzio
Komentarze