- Jak pan oceni środowy mecz z Rilski Sportis?
– Najważniejsze jest zwycięstwo. Udało się tak rotować zawodnikami, że każdy zagrał mniej niż 30 minut. Tylko Jordan Wright zagrał więcej. Jemu to jednak było potrzebne, bo był w dołku i potrzebował pozytywnego bodźca. Trafił rzuty na zwycięstwo. To dla niego na pewno jest ważne i go podbuduje. Jest w dobrej formie fizycznej, ale mentalnie złapał dołek. Może to wina pogody czy faktu, że jest listopad? Trafił w końcówce ważne rzuty i z tego się bardzo cieszę.
- W końcówce grał pan bez nominalnych rozgrywających. To wyraz niezadowolenia z ich postawy czy względy taktyczne?
– Taki ruch wynikał z przebiegu meczu. Goście po przerwie trafiali trójki i poszliśmy w obronę ze zmianami zawodników. W tym momencie nie potrzebowaliśmy małych zawodników, tylko graczy, którzy mogą grać zarówno pod koszem, jak i na obwodzie. Oczywiście, mam trochę uwag do naszej gry i to nie tylko rozgrywających. Prowadzimy wysoko, a my zaczynamy wyrzucać piłkę po autach. Robimy straty, bo chcemy zagrać spektakularnie. Nie musimy grać spektakularnie, ale skutecznie. Strat mamy dużo w tym sezonie i każda kolejna nie jest nam potrzebna.
- W sobotę o godz. 12.30 w hali Globus podejmiecie Zastal Zielona Góra...
– Teraz najważniejszy jest odpoczynek. Przed nami arcyważne spotkanie z Zastalem. Rywal wystartował trochę poniżej własnych oczekiwań. Mają wartościowych zawodników, ale ta jakoś nie zawsze znajduje odzwierciedlenie w wynikach. Pewnie ta maszynka, w którymś momencie zaskoczy, ale niech to będzie już po meczu z nami.
- Nietypowa pora spotkania przeszkadza w przygotowaniach?
– I tak dobrze, że jest sobota, bo w pierwszym terminarzu ten mecz miał być w piątek. Czasu jest mało, ale mamy młody zespół, więc regeneracja przebiega trochę szybciej.
- Czy możemy spodziewać się wzmocnień w zespole?
– Są rozmowy, ale to jest okres, w którym trudno pozyskać wartościowego zawodnika. Dobrze, żeby to był koszykarz, którego włożymy do zespołu i będzie od razu grał. Proszę pamiętać, ze nie mamy czasu na treningi. Tak jak teraz mieliśmy dwa treningi i gramy z Rilskim. Na każdych zajęciach staram się coś zrobić, ale na wprowadzenie zawodnika do zespołu trzeba dwóch czy trzech tygodni. Będziemy starać się kogoś dołożyć jeszcze przed okienkiem na reprezentację. Wtedy będzie miał czas, aby się wdrożyć w zespół. Czy uda się kogokolwiek sprowadzić? To czas pokaże. Były dwa czy trzy przypadki, kiedy rozmowy były zaawansowane, ale na końcu zawsze coś stawało na przeszkodzie.
- W mediach przewijały się nazwiska Michała Sokołowskiego czy Liama O’Reily. Coś jest na rzeczy?
– Z Michałem nic nie jest na rzeczy, bo ten temat był dawno. Rozmawiamy z kilkoma zawodnikami, również ze znajomymi z Lublina. Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie przekazać żadnych konkretów.













Komentarze