Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Tragiczna śmierć 17-latka na budowie. Sąd odrzucił apelację obrony

– Będę żyła z tą traumą do końca życia – powiedziała matka 17-latka, który zginął podczas prac budowlanych w centrum Lublina. Sąd Okręgowy stwierdził, że apelacja obrony jest bezzasadna i utrzymał w mocy wcześniejszy wyrok.
sala_sądowa_Lublin

Autor: Katarzyna Nakonieczna

Przypomnijmy, Sąd Rejonowy Lublin-Zachód w czerwcu tego roku skazał Stanisława K. na 10 miesięcy więzienia za narażenie pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Z kolei na rok więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci sąd skazał Krzysztofa Cz. Mężczyźni muszą również zapłacić po 4 tys. zł grzywny i w sumie 37 tys. zł zadośćuczynień na rzecz pokrzywdzonych. 

Od tego wyroku odwołał się obrońca oskarżonych, domagając się ich uniewinnienia. Jego zdaniem materiał dowodowy był niekompletny, a postawione zarzuty nie powinny zostać uwzględnione.

Według obrony, opinia biegłego z zakresu BHP miała być niekonkretna, wewnętrznie sprzeczna i niejasna, a biegły nie był w stanie odpowiedzieć na wszystkie istotne pytania.

– Sąd I instancji oddalił wniosek dowodowy o powołanie innego biegłego z zakresu BHP, co uniemożliwiło pełne i rzetelne wyjaśnienie wszystkich wątpliwości – przekonywał w mowie końcowej radca prawny, Bartłomiej Głuszek.

Obrońca ponownie wnosił o powołanie innego biegłego, jednak Sąd Okręgowy – po naradzie – wniosek oddalił.

– Jeżeli dowód z opinii biegłego jest przekonujący i zrozumiały dla organu procesowego, to fakt, iż dowód ten nie jest przekonujący dla strony, nie może stanowić podstawy do ponownego powoływania biegłych ani zasięgania opinii innych biegłych – powiedziała sędzia Sądu Okręgowego w Lublinie, Marta Śmiech.

Oskarżeni: Wykonywaliśmy, co nam kazali

Według linii obrony Sąd Rejonowy błędnie przyjął również, że oskarżeni wyrazili zgodę na wyburzenie ściany oraz że nie dopełnili obowiązków związanych z nadzorem nad bezpieczeństwem pracy, co miało skutkować śmiercią 17-letniego Karola i zagrożeniem zdrowia jego kolegi. Obecni na sali oskarżeni twierdzili, że pokrzywdzeni rozpoczęli pracę przy ścianie bez informowania ich o tym. 

– Od początku nikt nie brał pod uwagę, że tak naprawdę głównym inwestorem tej budowy była inna firma, a nie my. Byli tam kierownicy budów, kierownicy robót, majstrowie. To kierownik budowy sprawował podstawowy nadzór nad wszystkimi czynnościami, także nad bezpieczeństwem pracy. Plan BIOZ został sporządzony przez kierownika budowy – mówił Stanisław K. – Jeżeli kierownik budowy stwierdzi zagrożenie, powinien wstrzymać pracę i zawiadomić odpowiednie organy. My jako podwykonawcy wykonujemy polecenia dużych firm, jesteśmy traktowani jak zwykli pracownicy. Dlaczego cały ciężar odpowiedzialności spada na podwykonawców? To jest dla mnie niezrozumiałe – dodał.

Wtórował mu drugi z oskarżonych, Krzysztof Cz.: – My wykonujemy to, co codziennie rano poleca nam firma. Tej ściany ja nie ruszałem, więc nie mam nic więcej do powiedzenia – stwierdził.

fot. K. Nakonieczna 

Innego zdania była prokurator Justyna Jaworska-Kostrzewska, według której sąd słusznie uznał, że oskarżeni odpowiadali za bezpieczeństwo i higienę pracy na budowie. Nie dopełnili jednak swoich obowiązków, co skutkowało tragicznym wypadkiem.

– Krzysztof Cz. nie zachował należytej ostrożności i dopuścił do wykonywania prac rozbiórkowych. Miał pełną świadomość, że pokrzywdzeni odkuwają ścianę. Nie zareagował, powiedział jedynie, żeby uważali, po czym opuścił miejsce pracy, pozostawiając ich samych. Sąd słusznie uznał, że doprowadziło to do nieumyślnego spowodowania śmierci Karola G. Z kolei Krzysztof K. dopuścił do pracy osoby małoletnie, nie zapewniając im właściwego nadzoru ani odpowiedniego przygotowania – podkreślała prokurator, wnosząc o nieuwzględnienie apelacji i podtrzymanie wyroku.

Na sali rozpraw pojawiła się również matka tragicznie zmarłego chłopaka i jednocześnie oskarżycielka posiłkowa: – Ja będę żyła z tą traumą do końca życia. Zabraliście mi dziecko – powiedziała, płacząc.

Jednak winni 

Tego samego dnia Sąd Okręgowy w Lublinie podtrzymał wyrok Sądu I instancji. Sędzia Marta Śmiech uznała apelację za bezzasadną, podkreślając, że oskarżeni odpowiadali za zapewnienie bezpieczeństwa na budowie. Nie został również zapewniony nadzór, adekwatny do wieku poszkodowanych. 

Do tragicznego wypadku doszło ponad dwa lata temu w centrum Lublina, gdy dwaj 17-latkowie postanowili dorobić sobie podczas wakacji. W trakcie prac doszło do dramatycznego zdarzenia: chłopak został przygnieciony przez ścianę, którą próbował wyburzyć.

Pokrzywdzeni mieli trudności z rozbiórką, dlatego postanowili przeciąć ścianę na pół, a następnie pchnąć jej dolną część. Wówczas górna część konstrukcji zawaliła się, przygniatając jednego z nich. Drugi został odepchnięty przez belkę i przewrócił się obok.

Pomimo podjętej reanimacji życia 17-latka nie udało się uratować.

Śledczy postawili zarzuty właścicielowi firmy budowlanej – Stanisławowi K. oraz brygadziście – Krzysztofowi Cz. Według ustaleń służb mieli oni nie dopełnić swoich obowiązków, narażając 17-latka na pracę w niebezpiecznych warunkach. Podejrzani nie zapewnili właściwego nadzoru nad nieletnimi, a chłopcy nie przeszli wymaganych szkoleń BHP.

Wyrok odwoławczy jest prawomocny.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama