Chełmianie liczyli na przełamanie po wtorkowej porażce u siebie z Asseco Resovią Rzeszów (0:3). Z kolei gdańszczanie dzień później nie dali w Lublinie mistrzowi Polski, Bogdance LUK (1:3). Przyjezdni chcieli wrócić do domu z jakimś dorobkiem. Dlatego na szali było wywiezienie kompletu punktów.
Trzeba przyznać, że chełmski beniaminek nie miał zbyt wielu argumentów na przeciwstawienie się wyżej notowanemu przeciwnikowi. O pierwszej partii podopieczni trenera Krzysztofa Andrzejewskiego chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Energa Trefl rozbił gospodarzy 25:15.
Nieco lepiej było w kolejnej odsłonie. Tym razem Mariusz Marcyniak i spółka postawili trochę większy opór gościom. Pierwsza część seta była wyrównana: 2:2, 6:6, 8:8, 11:11, 12:12. Przyjezdni, szczególnie za sprawą dobrej gry blokiem i atakiem, zdołali zbudować kilkupunktową przewagę: 15:13, 17:14, 21:16, 22:17. Końcówka bardzo szybko się rozstrzygnęła. Piotr Orczyk zapunktował na 23:18, a zagrywkę popsuł Remigiusz Kapica (24:19 dla Trefla). Seta zamknął atakiem Aliaksei Nasevich (25:19).
W trzeciej partii gdańszczanie kontynuowali dobrą passę z dwóch poprzednich partii. Podopieczni Mariusza Sordyla w pewnym momencie prowadzili 23:12. na 24:14 zapunktował dla gości Piotr Orczyk. W kolejnej akcji Trefl Tobias Brand przypieczętował wygraną swojego zespołu.
InPost ChKS Chełm - Energa Tref Gdańsk 0:3 (15:25, 19:25, 14:25)
InPost ChKS: Swodczyk (2), Blankenau (4), Esfandiar (8), Marcyniak (2), Kapica (6), Piotrowski (8), Ostaszewski (libero) oraz Jacznik, Rusin, Goss (2), Fasteland (1), Sonae, Turski, Łapszyński.
Energa Trefl: Brand (11), Pietraszko (7), Nasewicz (17), Orczyk (10), M’Baye (6), Worsley (2), Koykka (libero) oraz Kogut, Schulz (1) i Falkowski.
MVP: Tobias Brand (Trefl).













Komentarze