Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Gmina Zalesie szuka oszczędności. Dwie szkoły zagrożone

Niższa od spodziewanej subwencja, niewystarczające środki z budżetu państwa w zderzeniu z rosnącymi kosztami utrzymania szkół skłania władze gminy Zalesie w powiecie bialskim do podjęcia trudnych decyzji. Na stole leżą trzy propozycje dotyczące szkół w Dobryniu Dużym i Wólce Dobryńskiej.
Dobryń Duży_szkoła
Szkoła podstawowa w Dobryniu Dużym

Źródło: Google

Szkoły podstawowe w Dobryniu Dużym i Wólce Dobryńskiej, do których - nie licząc przedszkoli - uczęszcza łącznie około setka dzieci, czekają zmiany. O ich powodach pod koniec listopada rodziców i nauczycieli poinformował wójt gminy, Tomasz Szewczyk. Chodzi o problemy natury ekonomicznej. 

"Musimy szukać oszczędności"

- Potrzeby finansowe dotyczące utrzymania naszych szkół zostały niedoszacowane przez ministerstwo. Liczyłem na to, że na ich funkcjonowanie dostaniemy co najmniej 7 mln zł. W rzeczywistości będzie to 4,8 mln zł, co oznacza, że wsparcie ze strony państwa pokryje nam tylko 30 proc. wydatków, bo łączne koszty oświaty w naszej gminie wynoszą około 16 mln zł - wylicza wójt. - Pierwszy raz w historii nie dostaniemy żadnej rezerwy, która zwykle oscylowała wokół miliona. Łącznie brakuje nam dwóch. Dlatego musimy szukać oszczędności - tłumaczy. 

Rodzice i nauczyciele otrzymali kilka propozycji, z których żadna nie zakłada pozostawienia status quo. Pierwsza z nich to zredukowanie obydwu szkół, tej w Dobryniu i tej w Wólce Dobryńskiej, do klas 0-3. W tej sytuacji klasy 4-8 musiałyby zmienić szkołę, w domyśle na tę największą, w Zalesiu. To wiązałoby się ze zmianą środowiska, większą odległością od domu (ok. 8 km z obydwu miejscowości), nowymi nauczycielami itd. 

"Na taką reorganizację się nie zgadzamy"

- Na taką reorganizację my się nie zgadzamy. Szkoła dla dzieci to jest drugi dom. W naszej są małe klasy, nauczyciele znają swoich uczniów, a ci mogą bezpiecznie rozwijać swoje umiejętności, budować relacje, tworzyć więzi, osiągać sukcesy. Szkoła to także centrum życia i kultury w mniejszych miejscowościach - mówi Anna Borek, rodzic ucznia z siódmej klasy szkoły w Wólce Dobryńskiej. - Za rok egzaminy a tu taka zmiana...my do Zalesia naszych dzieci na pewno nie oddamy - podkreśla. W Wólce rodzice zbierali już podpisy pod petycją w obronie szkoły. Ta ma trafić m.in. do posłów, samorządowców i kuratora oświaty. 

Podobne działania przeciw reorganizacji podejmują również rodzice w Dobryniu. - Ja do Zalesia swojej córki z niepełnosprawnością nie wyślę, bo ona się w niej nie odnajdzie. Będę musiała szukać specjalistycznego ośrodka, a takie są 30 km stąd - argumentuje Milena Mańkowska, członkini rady rodziców. - Podział lub likwidacja tej szkoły to byłby nas straszny regres - dodaje. W pomoc ze strony rady gminy nasza rozmówczyni nie wierzy. - Na radnych chyba nie mamy co liczyć. Dlatego zbieramy podpisy i będziemy składać petycję do wojewody, informować media, pisać do wójta i kuratora - zapowiada. 

Trzecia opcja

Likwidacja, o której wspomina pani Milena to nie jest chwyt retoryczny, a kolejna ze złożonych propozycji. Ta zakłada likwidację jednej z dwóch wspomnianych szkół i przeniesienie dzieci do tej drugiej. Na kogo wypadnie - jeszcze nie wiadomo. Według samych rodziców, jeśli taka opcja zostanie uruchomiona, większe szanse przetrwania dostać ma podobno Dobryń. Zamknięcie podstawówki w Wólce już od września przyszłego roku jest jednak obecnie najmniej prawdopodobne. Władze gminy skłaniają się ku zupełnie innemu rozwiązaniu. 

- Poczyniłem już pewne kroki żeby znaleźć rozwiązanie dobre dla wszystkich. Prowadzę rozmowy z jednym ze stowarzyszeń, które prowadzi około trzydziestu szkół w Lubelskiem, Podkarpackiem i Podlaskiem. Wiem, że wstępnie są zainteresowani prowadzeniem tych dwóch placówek. Z rozmów z innymi wójtami wiem, że współpracę z nimi sobie chwalą - mówi wójt Szewczyk. Chodzi o podmiot spoza gminy Zalesie. 

Przejęcie szkół przez stowarzyszenie dla dzieci teoretycznie nie wiązałoby się z żadnymi zmianami - ten sam budynek, otoczenie i prawdopodobnie również ci sami nauczyciele - o ile zgodziliby się na nowe warunki pracy. Szkoły stowarzyszeniowe nie zatrudniają w oparciu o kartę nauczyciela, tylko o kodeks pracy. To oznaczałoby najpewniej mniej etatów, ale na wyższym pensum (40 a nie 18 godzin w tygodniu). Skutkiem dla gminy byłyby oszczędności. Na tyle wysokie, że żadnej z podstawówek nie trzeba byłoby ani redukować z liczby oddziałów, ani zamykać. 

Rodzice do tego pomysłu nie są jednak przekonani. - Mam wątpliwości, czy wszyscy nauczyciele, zwłaszcza ci najlepsi, zaakceptowaliby nowe warunki i zostali w szkole. Nie wiemy również kto zostałby zatrudniony na ich miejsce i jak wpłynęłoby to na poziom nauczania - zauważa Anna Borek. 

Cięcia w oświacie ratunkiem dla budżetu

Zamieszanie wokół przyszłości obydwu szkół jest ostatnio najważniejszym tematem rozmów także wśród samych nauczycieli. - Zapowiedziana reorganizacja to nas wszystkich trudny temat. Wiem, że nikt gwarancji zatrudnienia nam nie da. Sama nie mam pewności, czy za kilka miesięcy nie będę musiała szukać pracy - przyznaje Jolanta Sulej, dyrektor SP im. M. Konopnickiej w Wólce Dobryńskiej. - Oczywiście rozumiem argumenty gminy, jak i rodziców, więc jestem jak między młotem, a kowadłem. Sama uważam, że pewna odpowiedzialność spoczywa także na państwie, które nie daje gminom wystarczających środków - zaznacza. 

Tymczasem wójt Zalesia podkreśla, że cała dyskusja dotycząca reorganizacji gminnej oświaty rozpoczęła się za wcześnie. - To był można powiedzieć falstart ze strony rodziców. Przecież żadne decyzje jeszcze nie zapadły. Nie rozmawiałem jeszcze nawet z radnymi. Na razie skupiamy się na uchwale budżetowej na przyszły rok. Oświatą zajmiemy się w styczniu - zapowiada. 

Nie oznacza to jednak, że w projekcie budżetu na rok 2026 wszystko jest "po staremu". Przeciwnie, władze gminy przyznają, że uchwała, którą już w grudniu będą głosować radni, zakłada reorganizację szkół, wstępnie poprzez przeniesienie części oddziałów do Zalesia. - Musieliśmy tak zapisać, żeby budżet się zbilansował. W innym przypadku wydatki bieżące przekroczyłyby dochody bieżące - tłumaczy Tomasz Szewczyk. 

Po takiej wstępnej, papierowej reorganizacji oświaty, wydatki i dochody gminy miałyby wynieść po ok. 28,9 mln zł. Jak siatka szkół będzie wyglądać w rzeczywistości - o tym zdecydować mają radni. Temat ma być omawiany rzekomo w styczniu. Jeśli do tego czasu stowarzyszenie potwierdzi swoje zainteresowanie prowadzeniem szkół w Dobryniu Dużym i Wólce Dobryńskiej, to właśnie do tej opcji samorządowców i rodziców najpewniej zachęcać będzie wójt. Tymczasem sami rodzice liczą na to, że problem uda się rozwiązać przede wszystkim bez uszczerbku na dobru dzieci. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama