Do Lublina, do salonu Żagiel, nowa Honda Prelude przyjechała dosłownie na kilkadziesiąt godzin. Najnowsza wersja to zbalansowana mieszanka sportowego stylu, ekologii i hondowskiego sznytu.
Nowy model nawiązuje opływowym kształtem do szybowca – tak opisują go designerzy Hondy. Rzeczywiście, auto jest niskie, a sportowa linia szybko wpada w oko. Smaczkiem są chowane klamki, które wysuwają się po otwarciu drzwi.
Kubełkowe, sportowe, skórzane fotele doskonale dopasowują się do ciała i świetnie trzymają w zakrętach. Pozwalają wręcz „czuć” to sportowe auto każdym centymetrem ciała. Gruba kierownica dobrze leży w dłoniach, a progresywny układ kierowniczy pozwala na sporo zabawy tym sportowym fastbackiem. Irytuje natomiast brak elektrycznej regulacji foteli – w aucie tej klasy to niedoróbka.
W środku, jak to u Hondy, panuje porządek. Mechaniczny pokrętło do uruchamiania centralnego 9-calowego wyświetlacza to wyraźne nawiązanie do przeszłości. Za dźwięk odpowiada system audio sygnowany przez Bose – prawdziwe „studio nagrań”.
Prelude wyposażono w hybrydowy system Hondy e:HEV nowej generacji, łączący 2-litrowy silnik benzynowy z dwoma silnikami elektrycznymi. Podczas codziennej jazdy to jednostka elektryczna napędza pojazd, a silnik spalinowy pracuje głównie jako generator ładujący akumulator – bez konieczności podłączania auta do sieci.
System płynnie przełącza się między trybami elektrycznym, hybrydowym i spalinowym, zapewniając natychmiastowy moment obrotowy, wysoką kulturę pracy i bardzo dobrą wydajność.
Silnik benzynowy pracujący pod maską tego fastbacka brzmi naprawdę przyjemnie. Lekki, gardłowy pomruk od razu przypomina kierowcy, że Prelude to nie „leszcz”, lecz całkiem zgrabna maszyna do szybkiego poruszania się – oczywiście w granicach przepisów. Cały ten skomplikowany system napędu i zarządzania energią generuje 184 KM mocy, 315 Nm momentu obrotowego i zapewnia nawet około 800 kilometrów zasięgu. Ekologia może więc iść w parze ze sportowym charakterem i atrakcyjnym wyglądem.
Już pierwsze metry za kierownicą nowej Prelude dają sporo frajdy. Auto prowadzi się lekko, jest zwinne, chętnie reaguje na gaz, a automatyczna skrzynia biegów pracuje płynnie, bez zbędnego zastanawiania się. Mimo że samochód jest niski, widoczność w każdym kierunku jest dobra. Zawieszenie pracuje cicho, nawet na niezbyt równej nawierzchni al. Kraśnickiej w Lublinie.
Ile pali? Tego dokładnie nie wiemy, bo zużycie paliwa w tym aucie schodzi na drugi plan. Jednak deklarowany przez producenta zasięg pozwala przypuszczać, że Prelude nie jest łakoma na benzynę.
Auto trafi do Polski na początku roku. Cena wyjściowa to 215 tysięcy złotych. To propozycja dla koneserów, którzy lubią takie motoryzacyjne zabawki.
















Komentarze