Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Nowy rytm - ten sam Dziennik Wschodni! Zamów prenumeratę już dziś

Damian Pietroń: Kiedyś wybrałem Wisłę Puławy zamiast Motoru Lublin

Rozmowa z Damianem Pietroniem, byłym piłkarzem Stali Kraśnik
Damian Pietroń: Kiedyś wybrałem Wisłę Puławy zamiast Motoru Lublin
Damian Pietroń w zimie postanowił zawiesić buty na kołku

Autor: FKS Stal Kraśnik

• Niedawno zdecydowałeś się zawiesić buty na kołku. Zakończyłeś karierę czy przygodę z piłką? 

– Gdzie karierę, grałem tylko w ligach regionalnych, nawet nie ma o czym mówić (śmiech). W szatni zawsze żartowaliśmy, a ja kazałem mówić, że jednak kariera, bo wszyscy jesteśmy piłkarzami. Dzisiaj mówię przygoda. Chociaż z drugiej strony, jak patrzę na całokształt, na to, ile wytrzymałem i do jakiego wieku grałem, to jednak kariera (śmiech). Teraz ta trzecia liga naprawdę jest bardzo wymagająca. Piłka poszła niesamowicie do przodu, a ten przeskok między czwartą, a trzecią jest bardzo duży. Są fajne boiska, dużo zawodników z doświadczeniem nie tylko w ekstraklasie, ale nawet w europejskich pucharach. Cieszę się, że miałem jeszcze okazję zagrać na tym poziomie.

• Skąd taka nietypowa decyzja, żeby kończyć w zimie? Sytuacja w Stali Kraśnik zrobiła swoje? 

– Zdecydowanie tak. Nie chciałem tego dłużej ciągnąć. Uważam, że nie zasłużyłem na to, żeby na koniec mojej przygody ratować klub z takich opresji. Chciałem spokojnie dograć sezon, utrzymać Stal w trzeciej lidze i odejść jakby na swoich zasadach. Sytuacja jest jednak, jaka jest. Po rozmowach z małżonką doszedłem do wniosku, że nie będę dłużej firmował tego swoim nazwiskiem, bo naprawdę nie wygląda to dobrze. Mam nadzieję, że Stal stanie na nogi, bo to klub mojego życie. Sytuacja jest jednak bardzo trudna.

• Zostajesz przy piłce? 

– Nie będę już kopał, bo nie oszukujmy się, nie ma kolejki chętnych, żeby brać gościa, który ma prawie 43 lata. Od stycznia chcę rozpocząć kurs trenerski i potem zobaczymy, co się wydarzy. Chciałbym zostać przy piłce i szukam pomysłu na siebie. Jakaś rola dyrektora sportowego mnie nie interesuje, chcę być, jak najbliżej boiska i szatni. Jeszcze rok temu nie myślałem, że spróbuję trenerki, ale jak widać perspektywy szybko się zmieniają. 

• Który okres w karierze uznajesz za najlepszy? 

– Myślę, że kiedy grałem w Orlętach Spomlek Radzyń Podlaski, przed tym, jak zerwałem więzadła w kolanie. Potem miałem rok przerwy. O dziwo później dostałem ofertę z Motoru Lublin. Wybrałem jednak Wisłę Puławy, bo już wtedy bardziej stawiałem na stabilizację. W Motorze było wtedy ciężko z pieniędzmi. Trenerem był Ryszard Kuźma. Długo nie grałem, dlatego zdziwiłem się, że dostałem od niego telefon, żebym przyszedł do Motoru, jakby to nie zabrzmiało – aby się odbudować, z trzeciej ligi chyba wtedy do pierwszej. Postawiłem na Puławy i szczerze mówiąc nie żałuję. Tak naprawdę chyba nie żałuję żadnego klubu, w którym grałem. 

• Gdzie była wtedy Wisła? 

– Z Radzynia przeniosłem się do okręgówki. Jeżeli dobrze pamiętam, to zrobiliśmy dwa awanse: do czwartej, a później do trzeciej ligi. 

• Powiedziałeś jednak, że klubem życia jest dla ciebie Stal... 

– No tak, jakby nie było, tu się wychowałem, to moje miasto.

• Na przestrzeni ostatnich lat w klubie działo się sporo. To w zasadzie najczęściej wyglądało tak: były pieniądze i było dobrze, albo zupełnie ich nie było i było bardzo źle... 

– No tak, można na ten temat napisać książkę, co się działo. Nie będę jednak teraz mówił o szczegółach. Cześć rzeczy zostanie w szatni, ale kiedyś przyjdzie czas, żeby zrobić taki rachunek sumienia.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama