Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Obcy wśród nas (zdjęcia)

Własnym sumptem wydał 33 albumy, w każdym po 173 fotografie: fascynujące, niezwykłe, niespodziewane, a czasami nawet przerażające
Obcy wśród nas (zdjęcia)
(Dorota Awiorko-Klimek)
– Jak to się zaczęło? Kupiłem żonie na imieniny aparat fotograficzny – opowiada dr Stanisław Skomra, pediatra, gastrolog z Lublina. – Muszę przyznać, że sam byłem ignorantem: kiedyś Danusi usiadła na ramieniu żabka rzekotka, a ja nie wiedziałem, gdzie nacisnąć, żeby zrobić zdjęcie. To ona sfotografowała bielinka bytomkowca i zachwyciła się jego oczami. Wtedy obydwoje nie mieliśmy pojęcia o ich budowie, o tym, jak się nazywają. Ta pierwsza fascynacja zbudziła pragnienie poznania ich i ich świata.

Inny świat

Na barwnej fotografii stroszy szczecinę kolorowe monstrum. Pająk jak ze strasznego snu wytrzeszcza osiem oczu i zaraz skoczy, żeby wpuścić jad, strzępek beżowego aksamitu za chwilę odfrunie. Świat z filmu fantasy?

– To świat, którego nie znamy – śmieje się doktor. – Kiedyś dla mnie i mojej żony też był obcy, ale postanowiliśmy go poznać. Zagłębialiśmy się w ogród naszego domu w Krzczeniu i wkraczaliśmy do tajemniczej krainy.

Na środku wiejskiej drogi w Krzczeniu leży doktor. Z oddali ktoś idzie, słychać szczekanie psa. – Nawet, gdyby jechał samochód, też bym się nie podniósł – wspomina tamtą sytuację. – Nareszcie trafiłem na Mieniaka tęczowca. Ten piękny motyl wysysa sole mineralne z drogi. Trafiła się taka okazja, żeby zrobić zdjęcie i ja miałbym uciekać przed jakimś psem?

Piękno na bezdechu

Ta pasja wymaga z jednej strony szybkiego reagowania i refleksu, z drugiej: niezwykłego opanowania i powolności.

– Trzymam aparat w odległości nie większej niż 10 centymetrów, niemal na bezdechu – wyjaśnia. – Kładę się, czołgam, jak trzeba klęknąć w kupę – klękam. Byłem cholerykiem i raptem okazuje się, że to chyba nie ja. Moje ruchy łagodnieją, gwałtowność znika, powoli zrywam kwiatek z motylem i robię mu zdjęcie portretowe. Nie ma takiego miejsca, do którego bym nie wszedł. Tułam się 5 kilometrów tam i z powrotem, po błocie, z tym moim rozrusznikiem i raptem – bingo, jest to czego szukam, albo coś niezwykłego. To pasja, która człowieka przerasta. My nie zauważamy tego świata, jego piękna i różnorodności tak, jak nie zadzieramy głowy żeby patrzeć na gwiazdy. Niektóre są malutkie, paromilimetrowe, ale na zdjęciach: piękność.

W Krzczeniu już go znają. Krok powolny, plecy przygarbione, czasem długo stoi przyczajony przy jakimś kwiatku. Chyba zaakceptowali tego doktora z plecakiem i aparatem, a on jest przekonany, że w wielu zaszczepia entuzjazm.

Śmiesznie i strasznie

Mówi, że każdy owad ma swoją osobowość. Denerwujące są chrząszcze. Wobec zagrożenia udają martwe i od razu spadają na ziemię. Nie ma możliwości, żeby je odnaleźć. Albo taki Przeziernik osowiec – lata tam i z powrotem jak głupi, jest niezwykle płochliwy, choć udało mu się zrobić fantastyczne zdjęcie w momencie, gdy tylko co się wykluł i nie był jeszcze w stanie szybko uciec.

– Leżę kiedyś przed jamką Wardzanki, która kopie sobie norki w ziemi – wspomina. – Leżę na tym piaszczystym pagórku 15 minut, 20 minut, pół godziny, wreszcie zdrętwiały podnoszę się, a ona w tym momencie się pojawia.

– Ludzie zajmujący się pająkami mają większe poczucie humoru – dodaje żartem. – No, proszę posłuchać, jakie nazwy im nadawano – Zyzuś tłuścioch, Rozciągnik mchuś, Nososznik trzęś, Pyrgun nazielny. A taka Dziubica głaszczkówka – cóż za idiotyczna nazwa! Pająki w różny sposób polują. Mam zdjęcie jak jeden łapie pasikonika i owija go w kokon, a to odbywało się w sekundzie. Skakuny na przykład skaczą na ofiarę, ale z tyłu mają \"linkę” holowniczą. Jak nie trafi, to po tej lince wraca. Inne, na przykład Rozsnuwacz plujący, plują z gruczołów w kierunku ofiary.

Co robią robale

Świat owadów potrafi być okrutny i mylący tych, co go nie znają. Zachwycamy się delikatnością i urodą ważek, tymczasem w jednym z albumów doktora jest fotografia, jak ważka jednego gatunku ważce innego gatunku wyrwała oko. – Pająk potrafi drugiego pająka zeżreć, a jednocześnie kokon ze swoim potomstwem troskliwie nosi w szczękoczułkach, a to znaczy, że nie je, a więc staje się bezbronny.

Od 2007 roku odkrywali z Danusią ląd niezwykły, świat fascynujący, o którym nic nie wiedzieli. Dziś zna anatomię i zwyczaje każdego \"robala”. Początkowo trudno to było zapamiętać, dziś stało się automatyczne.

– Jak się człowiek w kimś zakocha, to chce wszystko o nim wiedzieć – mówi całkiem poważnie. – Na pewno poświęciłem na to tysiące godzin. Potrzebna była nie tylko literatura fachowa. Jak się czyta, a nie widzi, to się tego nie rozumie. A my często nie rozumiemy zachowań tych zwierząt, bo nie podglądamy ich świata. Poznawanie tego bogactwa było i jest dla mnie niezwykłym doświadczeniem. To nie jest udawana pasja. Jak zobaczysz twarz owada, to już nie pacniesz ręką. My ich nie rozumiemy, a między nimi są ciekawe relacje. Owad kopuluje, je, poluje, odpoczywa i ginie. Miłosne zachowania wielu z nich są bardzo ciekawe. Zrobiłem serię zdjęć muchówki – mają takie pozycje, że można by nakręcić film porno.

Światy równoległe

Kompletnie nie jest zainteresowany gatunkami egzotycznymi. Uważa, że nasze owady są nie mniej niezwykłe i autentycznie piękne. Trzeba umieć popatrzyć na nie z ich poziomu. Jeśli zobaczy się, jaka śliczna jest mucha, którą gonimy po całym mieszkaniu, to pewnie darujemy jej życie. – Nie naruszam środowiska, jestem ekologiem w czystej postaci – dodaje. – Nie będę przywiązywał się do drzewa, ale przykrość mi sprawia obcięcie gałęzi. Kiedyś w Krzczeniu było różnorodne środowisko, choć dla mnie różnorodna może być kępa ostów, pokrzywy, rośliny baldaszkowate. Bobry zalały tu większy obszar, plac się zawęził. Łąki zarosły turzycą, na której nie ma nic. Nie buduję też domków dla owadów bo jestem wrogiem każdej sztuczności. Owad na chwilę pojawia się w naszym świecie i już go nie ma. Staram się uchwycić momenty tego spotkania.

Drugą pasją Stanisława Skomry jest jego zawód, ale podkreśla, że fotografowanie i leczenie dzieci to dwa światy równoległe, choć przenikają się czasem. Bo po ciężkim dniu w pracy te bezkrwawe łowy z aparatem dają pewne wytchnienie. Ale – jak dodaje - jeśli dziecko jest bardzo chore, nic nie jest w stanie wpłynąć na jego nastrój.

Mikrokosmos

Dziś, 14 marca, o godz. 18.00. w Młodzieżowym Domu Kultury nr 2 (ul. Bernardyńska 14) otwarta zostanie wystawa \"Mikrokosmos doktora Skomry. Dzieci słońca, dzieci mroku”. Wstęp wolny.

Doktor Stanisław Skomra fotografuje owady tylko nad Jeziorem Krzczeń. Nie opisuje prezentowanych na wystawie zdjęć, ale o muchach, motylach, pająkach niezwykle fachowo i zarazem pięknie opowiada. I jeszcze informacja dla osób cierpiących na arachnofobię – na wernisażu będą lekarze, a motyle zostaną zaprezentowane w sali do której dojdziemy omijając ekspozycję z pająkami.

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama