Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Orlętom Łuków ponownie grozi upadek

Waldemar Bącik, były dyrektor Orląt Łuków, żąda od klubu 25 tys. zł. To dług, który… sam zaciągnął, kiedy rządził w Orlętach. – To niemoralne i nieetyczne – grzmi Tomasz Tryboń, obecny prezes klubu
Piłkarze Orląt szykują się do rundy wiosennej. Po pierwszej części rozgrywek podopieczni trenera Pawła Gruli zajmują szóste miejsce w tabeli i mają dziewięć punktów straty do miejsc dających awans do III ligi. W klubie na razie nie myślą jednak o walce o wyższy szczebel rozgrywek. Wszystko z powodu przepychanek z byłym dyrektorem Orląt.

Waldemar Bącik, który przez kilka lat był dyrektorem łukowskiego klubu, wystąpił do niego z żądaniem zwrotu 25 tys. zł długu. Wierzytelność odkupił od osoby prywatnej, która w listopadzie 2008 roku udzieliła Orlętom pożyczki. Dyrektorem klubu był wówczas właśnie Bącik.

Pożyczka wynosiła w sumie 30 tys. zł i miała być spłacona do końca 2009 roku. Tak się jednak nie stało. Klub i wierzyciel, którym jak udało nam się ustalić był jeden z ówczesnych członków zarządu Orląt, porozumieli się jedynie co do 5 tys. Uznano je jako darowiznę. Pozostałe 25 tys. zł Orlęta musiały spłacić.

Jak się później okazało, w lipcu 2013 roku Bącik wykupił dług i skierował sprawę do sądu. Ten nakazał zaś klubowi spłatę wierzytelności. Orlęta odwołały się od niekorzystnego dla siebie wyroku. Rozprawa, podczas której będą chciały oddalić żądanie byłego dyrektora klubu o zwrot 25 tys. zł odbędzie się 9 kwietnia w Sądzie Rejonowym w Łukowie.

Tyle, że Bącik nie czekając na rozstrzygniecie sprawy skierował do komornika w Warszawie wniosek o ściągnięcie należności. A ten, decyzją z 27 lutego br., wszedł na konto klubu i zabezpieczył 40 tys. zł na poczet spłaty długu.

– To niemoralne i nieetyczne – mówi Tomasz Tryboń, obecny prezes Orląt Łuków.

– Pan Bącik już raz, w 1999 roku, doprowadził do zamknięcia klubu. Teraz, po kilkunastu latach historia może się powtórzyć.

Według Trybonia, były dyrektor zaciągając w 2008 r. dług zrobił to bez zgody zarządu klubu. – W dodatku to co robi teraz można uznać za działanie na szkodę stowarzyszenia, a na to jest odpowiedni paragraf. Czy zamierzam złożyć doniesienie w prokuraturze? To ostateczność. Poczekam na decyzję sądu w tej sprawie. Mam też nadzieję, że pan Bącik sam pójdzie po rozum do głowy i się opamięta – podkreśla prezes Orląt.

Na to jednak się nie zanosi. – Działam zgodnie z literą prawa i nie zamierzam wycofywać się ze swoich roszczeń – mówi Waldemar Bącik. – O tym kto ma rację zadecyduje sąd. W tej sprawie reprezentuje mnie kancelaria prawna, więc nie mam nic więcej do powiedzenia.

Jak klub radzi sobie bez części pieniędzy zajętych przez komornika? – Jakoś funkcjonujemy, choć bogato nie jest. Mogę jednak zapewnić, że mimo trudnej sytuacji wszystkie nasze drużyny przystąpią do rozgrywek w rundzie wiosennej. Staramy się pozyskiwać na to środki zewnętrzne – odpowiada prezes Tryboń.

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama