Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Polska Szwajcaria nad Bystrzycą

d O siódmej rano Anna Chrząstowska bierze na ręce figurkę św. Jana Nepomucena, wynosi z domu i wędruje do podworskiej kapliczki. Ustawia Nepomuka, który do wieczora będzie strzegł mieszkańców gminy Strzyżewice. Około dwudziestej pierwszej znów zaniesie go do domu. Po co? – Żeby go w nocy ktoś nie ukradł. Tak się wymieniamy: on pilnuje nas w dzień, ja jego w nocy – śmieje się Chrząstowska.
Bystrzyca płynie tu malowniczymi zakątkami. Jak przed laty, od Osmolic po Kiełczewice stoją poczerniałe ze starości młyny. W czystej wodzie pływają pstrągi, w stawach buszują karpie. W podworskich parkach odkryć można ruiny altanki, pomniczki, kurhany i krzyże. Czas zatarł napisy z podziękowaniami za łaski, ocalenie z wojny i prośby o opiekę. Pejzaż tu tak piękny, że kraina nad Bystrzycą nazywana jest Polską Szwajcarią. Jednego dnia nie starczy, żeby przewędrować jej najpiękniejsze miejsca. Bo w każdym z nich warto pobyć kilka godzin. Jak choćby w pałacyku Koźmiana i w parku, w którym modrzew zasadził młodziutki Cyprian Norwid. W Rzymie i w Kiełczewicach Najpiękniejsza panorama Bystrzycy rozciąga się z charakterystycznych, szerokich schodów kościoła p.w. Św. Trójcy w Kiełczewicach Maryjskich, gdzie znajduje się tablica nagrobna rodziny Koźmianów. Podobno równie piękne schody znajdują się w Rzymie. W środku cudowny obraz Matki Boskiej wysłuchuje ludzkich westchnień. – Miał być gdzie indziej, ale wóz z końmi nie mógł pokonać wzgórza i został nad Bystrzycą – opowiada Adam Pidek, prezes Strzyżewickiego Towarzystwa Regionalnego. Na dziedzińcu kościoła czas zatarł napisy na nagrobku Piotra Klamborowskiego, dziedzica Strzyżewic. Podobnie na cmentarzu, na nagrobkach dziedziców: Daniszewskich i Kozarynów. Czy tego Kozaryna, co po zdradzie żony powiesił się w śliwkowym sadzie? Kto to wie... Los nie sprzyjał Kiełczewskim. Fundator kościoła, co kazał skopiować rzymskie schody, w gniewie uderzył księdza niosącego monstrancję. Podobno uzyskał przebaczenie w Rzymie, ale ostatni z rodu żyli na żebraczym chlebie. Spółka ze św. Nepomucenem W Kiełczewicach Dolnych po dworze nie ma śladu. W podworskim parku zachował się dawny czworak i kapliczka z figurką św. Nepomucena, co przez wieki chronił ludzi od powodzi. Codziennie rano Zofia Chrząstowska bierze Nepomuka na ręce, wynosi z domu i wędruje w kierunku kapliczki. Często pomoże jej w tym listonosz. – Przez cały dzień Nepomucen pilnuje ludzi od zła i chorób. Wieczór znów biorę go na ręce i chowam do domu. Żeby go... nie ukradli. Taką mamy spółkę: on pilnuje nas w dzień, ja jego w nocy – śmieje się Chrząstowska. Przy starym młynie Niegdyś co parę kilometrów pracował na Bystrzycy młyn wodny. Choć do dziś zachowało się w gminie tylko siedem, to podróż ich szlakiem robi wrażenie. Turbinowy młyn wodny w Osmolicach, zbudowany ponad półtora wieku temu dla Juliusza Stadnickiego, dziadka ostatniego majątku w Osmolicach, wygląda najpiękniej. Jeszcze czasem stoi przed nim furka. Dużo gorzej jest z zabytkowym młynem w Kiełczewicach Dolnych. – Skończyliśmy remont domu młynarza, gdzie mieszkamy. Teraz kolej na młyn. W lecie chcemy zabezpieczyć dach. Marzy nam się łowisko, ryba z grilla. W tamtym roku Bystrzyca wyrwała się z koryta, rozwaliła drogę, porwała ryby ze stawu – mówi Halina Iwanicka. Czterokondygnacyjny młyn w Strzyżewicach kupił właśnie od gminy Arkadiusz Kańczugowski z Niedrzwicy Kościelnej, który już ma tu stawy. – Jest młody, może zrobi tu malowniczy zajazd – zastanawia się Jan Andrzej Dąbrowski, wójt Strzyżewic. Ale z młynami trudna sprawa. Miał żyć turbinowy młyn z 1901 r. zakupiony przez prof. Zbigniewa Borzęckiego z Lublina. Na elewacji pojawił się nawet sympatyczny niedźwiadek. Ale wciąż stoi zamknięty na kłódkę. Dlaczego? Nikt w okolicy nie wie. Osmolice pod młotek W zespole pałacowo-parkowym w Osmolicach zamieszkiwali Jakub i Jan Osmólscy. Jan zrobił z rodowej siedziby wspaniałą rezydencję magnacką. Kolejni właściciele rozbudowali pałac i założyli rozległy park. Dziś opuszczony, ale zabezpieczony został przez gminę wystawiony na sprzedaż. Kolejny przetarg nie przyniósł rozstrzygnięcia. Teraz o sprzedaży zadecyduje Rada Gminy. Nie ma pałac szczęścia. Czy to sprawka Białej Damy, zamurowanej w jednym ze skrzydeł? Więcej szczęścia miał dworek Rohlandów w Pszczelej Woli, o który dba Zespół Szkół Rolniczych w Pszczelej Woli. Na szczególną uwagę zasługuje stara aleja lipowa, zwana Aleją Rohlandów i bardzo tajemniczy kurhan. Nie wiadomo, czy to grobowiec jakiegoś starożytnego bohatera. Gdy w latach sześcdziesiątych rozkopano kurhan, odkryto szkielety zwrócone czaszkami na wschód. Do dziś nikt nie odgadł tajemnicy kurhanu. Modrzew Norwida, buk lorda Byrona Szczęśliwie z napaści rosyjskiej, rabunków miejscowych partyzantów i chłopskiej pazerności ocalał dworek w Piotrowicach, w którym pędził dojrzałe lata wódz polskich klasyków Kajetan Koźmian, zaciekły przeciwnik Adama Mickiewicza. Tak pisał o swoim dworku: „Na zielonym pagórku chata moja stoi u stóp krynica miękką trawę poi czysta rzeka przez groblę śluza się przeciska i wąskim nurtem wąskie odwilża pastwiska” Słynął Koźmian ze staropolskiej gościnności. Bywali tu politycy i artyści. Dbał o to, by każdy z gości posadził drzewo. Dziś w parku rosną buki, zasadzone w dniu dotarcia do Piotrowic wieści o śmierci Byrona. Gdzieś rośnie także modrzew, zasadzony ręką Cypriana Kamila Norwida, który gościł w Piotrowicach w 1842 r. „Wiertarka” z małą ojczyzną w tle O godzinie szesnastej w centrum Piotrowic życie ledwo się kręci. Z jednej strony straszy zardzewiały POM, którego syndyk nie może sprzedać. Z drugiej strony z szamba położonego niepodal pałacyku Koźmiana leniwie sączą się ścieki. Pośrodku Centrum Promocji i Kultury z salą kina, co już dawno przestało wyświetlać filmy. Za to w chłodnych pracowniach powstają rzeźby, a stałe łącza internetowe i komputery służą mieszkańcom całej gminy. W jednym ze sklepów spożywczych mężczyzna w średnim wieku kupuje kilo zwyczajnej, czarny i pasztetową. – I wiertarkę pani da... – kończy zamówienie. Do torby wędruje... butelka spirytusowego napoju. – Teraz już „Patyk” tak nie schodzi, odkąd wprowadzili koktaile. Mówią na nie „Wiertarka”. Że jak wypijesz, to zakręci... – śmieje się zza lady sklepowa. Idziemy pod pałacyk Koźmiana. – Tu jest mała ojczyzna Strzyżewic. Za dwa, trzy lata będzie tu małe muzeum Koźmiana, będą wystawy i koncerty – zapowiada wójt. Elżbieta Budzyńska, sekretarz gminy: – Oddamy to młodzieży. Pałacyk będzie tętnił życiem. Joanna Kawałek, kierownik Centrum Kultury i Promocji: – Tam, gdzie mamy dzikiego lokatora, są piękne sklepienia. W sam raz na kawiarnię z galerią. Co o małej ojczyźnie sądzą mieszkańcy Piotrowic? – To chyba byłby jakiś cud? Ale niech im tam Pan Bóg dopomoże. Panie kochany – ja pamiętam ostatniego hrabiego Łosia. Oranżerie z kwiatami po sam dach. A jak w parku cudownie było! Ścieżeczki pod sznurek. Może to wróci? – cieszy się Stefania Woszczek.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama