Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Donosili bezpiece

Ryszard Gajewski, dyrektor wydziału w Urzędzie Miejskim w Lublinie i ks. Stanisław Kowalczyk, wykładowca KUL, byli tajnymi współpracownikami służb bezpieczeństwa - twierdzi lubelski Instytut Pamięci Narodowej.
- Nasycenie tajnymi współpracownikami naszych środowisk było bardzo duże - mówi prof. KUL Ryszard Bender, na którego wniosek IPN ustalił nazwiska agentów. - Dążę do ich ujawnienia. Zdaję sobie sprawę, że to budzi duży niepokój. Dziennik dotarł do tajnych \"not dotyczących danych identyfikacyjnych informatorów”. Leon Popek, naczelnik Oddziałowego Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN w Lublinie stwierdza, że Gajewski, pseudonim \"Spokojny” oraz Kowalczyk, pseudonim \"Witold” byli tajnymi współpracownikami organów bezpieczeństwa. Świadczą o tym dokumenty Wojewódzkiego Wydziału Spraw Wewnętrznych w Lublinie. - Taka nota oznacza, że mieliśmy stuprocentową pewność, iż dana osoba była tajnym współpracownikiem - wyjaśnia Marcin Nowak, rzecznik lubelskiego IPN. Gajewski, przez kilka lat, do 1983 roku był dyrektorem biura Klubu Inteligencji Katolickiej w Lublinie. Potem pracował jako urzędnik. Przed pięcioma laty został dyrektorem Wydziału Organizacyjnego Urzędu Miejskiego. - Nie donosiłem, nie byłem tajnym współpracownikiem - odpierał wczoraj zarzuty. Prezydent Lublina Andrzej Pruszkowski nie wiedział, że to IPN rozszyfrował pseudonim jego współpracownika. Sądził, że agenturalna przeszłość Gajewskiego, to tylko bezpodstawne oskarżenia prof. Bendera. - To dla mnie zupełne zaskoczenie - nie ukrywa prezydent. - Mam nadzieję, że wszystko szybko zostanie wyjaśnione. Ale moją współpracę z dyrektorem Gajewskim oceniam bardzo dobrze. Współpracy ze służbami bezpieczeństwa wypiera się też ks. Stanisław Kowalczyk. Sprawą inwigilacji środowiska KUL zajmuje się specjalna komisja, którą powołał abp Józef Życiński, metropolita lubelski, który jest Wielkim Kanclerzem KUL. Tyle że o komisji nikt do tej pory nie słyszał. Ani prof. Ryszard Bender, ani prof. KUL Mirosław Piotrowski, który w swej pracy naukowej zajmował się tajnymi współpracownikami bezpieki. - Nie znam składu powołanego zespołu - przyznaje Beata Górka, rzecznik KUL. - O jego działalności poinformował wczoraj Wielki Kanclerz. Nie jest to komisja do zrobienia czystek na uczelni, ale zespół do wyjaśnienia rozmiarów inwigilacji w środowisku akademickim. Zapytaliśmy, kto wchodzi w skład komisji badającej inwigilację. - To tajne informacje - mówi ks. Mieczyław Puzewicz, rzecznik arcybiskupa. - Do sprawy komisji możemy wrócić dopiero po zakończeniu jej prac.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama