Fałszywy alarm?
Upublicznienie „listy Wildsteina” nie stwarza zagrożenia dla obecnie działających oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych – powiedział szef WSI Marek Dukaczewski, komentując sobotnie doniesienia „Trybuny”.
- 06.02.2005 20:46
W swoim artykule redaktor naczelny dziennika Marek Barański, powołując się na pragnącego zachować anonimowość oficera WSI napisał, że odkrycie, iż na liście są nazwiska oficerów wywiadu spowodowało, że „w tajnych służbach panuje stan najwyższego zagrożenia. Zawieszane są operacje, ludzie wycofywani. Robi się wszystko co możliwe, by zminimalizować skutki nieszczęścia”.
Tego zagrożenia dla obecnie działających oficerów wywiadu wojskowego nie widzi szef WSI Marek Dukaczewski. W niedzielę zapewnił, że wszystkie materiały, które są istotne dla funkcjonowania wojskowych służb, „są objęte najwyższymi klauzulami tajemnicy państwowej”.
– Chcę powiedzieć, że wszelkie materiały, jakie WSI przekazywały do archiwów Instytutu Pamięci Narodowej, przekazywane były w oparciu o ustawę o IPN, jak również w oparciu o podpisane w kwietniu 2001 roku porozumienie z prezesem IPN. Zachowane zostały wszelkie zasady związane z ochroną materiałów naszych, w tym również z wydzieleniem najbardziej cennych zasobów do tzw. zbioru zastrzeżonego – wyjaśnił.
Premier Marek Belka w piątek zwołał w tej sprawie Kolegium ds. Służb Specjalnych. W sobotę powiedział, że wydał służbom polecenie, by sprawdziły potencjalne zagrożenie wynikające z ujawnienia listy. Szefowie służb mają w tej sprawie spotkać się z kierownictwem IPN i sejmową Komisją ds. Służb Specjalnych. Pomysł ten poparł prezes IPN Leon Kieres.
Bronisław Wildstein – były publicysta „Rzeczpospolitej” – udostępnił znajomym dziennikarzom skopiowaną z komputera IPN listę około 240 tysięcy nazwisk tajnych współpracowników SB, funkcjonariuszy SB, osób pokrzywdzonych i tych, które SB wytypowała do ewentualnej współpracy. Redaktor naczelny „Rz” Grzegorz Gauden zwolnił dziennikarza z pracy argumentując, że Wildstein rozpoczął akcję rozpowszechniania listy bez wiedzy kierownictwa gazety, na własną rękę, co Gauden uznał za nielojalne zachowanie.
Reklama













Komentarze