Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Ślamazary z Włodawy

Bandyta drogowy, który potrącił 19-letniego Remigiusza Janiaka z Włodawy i uciekł z miejsca wypadku, nadal jest na wolności. A policjanci od miesięcy obiecują, że są o krok od ujęcia sprawcy. Rodzina chłopaka przestała w to wierzyć.
O tragedii Remigiusza pisaliśmy we wrześniu. Chłopiec wrócił już do swoich codziennych zajęć, chodzi do szkoły, ale bardzo cierpi. W łydce ma założoną ponaddwudziestocentymetrową szynę, w łokciu metalową płytkę z czterema śrubami, w szczęce płytkę usztywniającą. Na całym ciele ma wiele blizn. A w pamięci koszmar nocy 13 czerwca, gdy na trasie między Korolówką a Włodawą uderzył w niego jakiś samochód. Kierowca nawet się nie zatrzymał, żeby zobaczyć, co się stało. Zostawił ciężko rannego, nieprzytomnego, na środku szosy. – Nie mogę pogodzić się z tym, że ktoś taki chodzi sobie bezkarnie – mówi Remigiusz, który niecierpliwie czeka na zamknięcie śledztwa. Ale jego końca nie widać. Policjanci mają zeznania świadka, który na kilka minut przed wypadkiem widział pędzący fiat punto o numerach rejestracyjnych zaczynających się od liter LBI. Przez pięć miesięcy nie zdołali jednak ustalić, kto jest właścicielem tego samochodu. Zdaniem rodziny Remigiusza, policjanci nie wykazali dość inicjatywy, by to wyjaśnić. – Kilka dni temu przyszedł do nas policjant – opowiada Weronika Janiak, siostra poszkodowanego. Po raz czwarty zażądał udostępnienia roweru, którym tamtej nocy jechał mój brat. – Powiedział, że jeszcze ktoś musi go obejrzeć. A kiedy wydałam mu rower, prowadził go w taki sposób, że przednie koło ciągnęło się po ulicy. To tak traktuje się dowody rzeczowe? Zdziwiłam się jeszcze bardziej, gdy policjant zapytał o ubranie brata. Podarte ciuchy już dawno wyrzuciliśmy. Nikt nam nie mówił, że mamy je zatrzymać. Rzecznik komendanta powiatowego policji we Włodawie twierdzi, że pretensje rodziny poszkodowanego są nieuzasadnione. – Sprawdzamy kolejne samochody – mówi nadkom. Dariusz Szkodziński. – Pomagają nam w tym biegli z zakresu metaloskopii z laboratorium kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji. Mamy świadomość, że czas ucieka i rodzina może się denerwować, ale my naprawdę robimy swoje. Rzecznik dodaje, że krąg podejrzanych się zawęził. Z siedemnastu do zaledwie kilku. Ale o szczegółach mówić nie chce. Obiecuje, że do końca tego roku sprawcy zostaną przedstawione zarzuty. Komu? Tego nie wiadomo. Ale najbliżsi Remigiusza nie wierzą w obietnice policji o rychłym ujęciu pirata, który doprowadził młodego, sprawnego chłopaka do trwałego kalectwa. Siostra chłopaka ciągle rozwiesza ogłoszenia na tablicach informacyjnych w powiatach włodawskim, bialskim i parczewskim. Ma nadzieję, że znajdzie się kolejnych świadków tragedii. Na komendę, jak mówi, już nie chodzi. Nie chce słyszeć powtarzającej się melodii, że „sprawa jest w toku”.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama