Reklama
Radny w kajdankach
Radny Janusz Mańka poruszy niebo i ziemię, aby dopiec policji. A wszystko przez „niedobrych” dzielnicowych z Rybczewic, na których poskarży się najważniejszym komendantom. Jego skarga ma trafić również do Warszawy.
- 17.11.2005 12:07
– W ubiegły piątek w nocy zaszedłem z synem do sklepu – opowiada Mańka. – Wtedy podjechał radiowóz. Mundurowi podbiegli do mnie i bez słowa zakuli w kajdanki. Pluli i kopali. Jeden zagroził, że mnie załatwi. Nie wiem, o co im chodziło. Nie jestem pijakiem, nie byłem karany. Zawzięli się na mnie.
A teraz wersja policji: – Funkcjonariusze zauważyli przed sklepem mężczyzn pijących alkohol – mówi podinspektor Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. – Jednym z nich był radny. Zwrócili mu uwagę, a ten, że zwolni ich z pracy. Powoływał się na swojego kuzyna-posła.
Kiedy policjanci chcieli zabrać radnego na komisariat, ten zaczął się opierać. – Choć chwiał się na nogach, zagroził funkcjonariuszowi, że spali mu dom – mówi Wójtowicz. – Trzeba mu było założyć kajdanki.
Radny odpowie za znieważenie funkcjonariusza. Niewykluczone, że także za groźby. Do sprawy wrócimy.
Reklama













Komentarze