Reklama
Pomagam innym uwierzyć w siebie
Gimnazjalista. Bardzo skromny i niesamowicie zdolny. Ciekawy świata i ludzi. Nieprzeciętny. - Złoty chłopak - mówią o nim.
Bartosza Koronę w Gimnazjum nr I znają wszyscy. - I wszyscy go lubią - uśmiecha się Małgorzata Klej, szkolna bibliotekarka - Dlaczego? Bo pomaga innym, jest bardzo mądry i dla wszystkich miły.
- 26.01.2006 14:08
- Mam dobre stopnie. Chyba jestem dość wszechstronny - mówi z ociąganiem Bartosz. - Dużo czasu spędzam na pomocy innym. Jestem cierpliwy i lubię uczyć kolegów. Ale wolałbym tak o sobie nie opowiadać...
Nauczyciele za to chętnie mówią o Bartku.
- Nie mogę go wygonić z czytelni - śmieje się bibliotekarka. - Przez wiele godzin siedzi tu i pomaga kolegom.
Jego zaangażowanie podkreśla też wychowawczyni III klasy.
- Pomaga wszystkim, którzy tylko chcą. Chodzą za Bartkiem i proszą. A on oczywiście nigdy nie odmawia. Dzięki niemu klasa ma wyższą średnią. A koledzy dowiadują się, że też mogą wszystko zrozumieć - chwali swojego ucznia Mariola Kardas.
Bartek ma trzy szóstki. Pierwsza jest z angielskiego. Za co?
- No, chyba wykraczam poza program - zastanawia się. - Uczę się z książek do liceum. Czasami czytam książki po angielsku, ale teraz najbardziej skupiam się na gramatyce. Muszę ją dopracować.
Niedawno mógł sprawdzić swoją znajomość angielskiego. Na weselu u rodziny spotkał Włoszkę, z którą dogadywał się właśnie po angielsku.
Szóstkę postawił też Bartkowi nauczyciel historii. Zasłużył na nią, biorąc udział w konkursie zorganizowanym przez lubelskie Liceum im. Gostyńskiego. Musiał napisać pracę. Jako temat wybrał terroryzm. Dlaczego?
- Bo w naszych czasach nieustannie spotykamy się z terroryzmem. A dzięki zrozumieniu, skąd się wziął, może uda się go pokonać - mówi.
No i oczywiście jeszcze szóstka z biologii. Nic dziwnego, przecież regularnie podbiera książki z liceum siostrze i z nich się uczy.
- Nie. Ja po prostu lubię przyrodę i otaczający mnie świat - tłumaczy.
Bartek właśnie przygotowuje się do jednego z konkursów. Ten jest szczególny, bo w nagrodę można zostać na jeden dzień parlamentarzystą. Jeśli wygra - chciałby w Sejmie zasiąść na miejscu Zyty Gilowskiej.
- To jedyny polityk, którego lubię - mówi - Dlaczego? Bo jest bardzo kompetentna, inteligentna, no i pochodzi ze Świdnika. Chociaż nie podzielam jej poglądów na temat podatku liniowego. Ale tak samo jak Zyta Gilowska, chciałby, żeby w Świdniku powstało wreszcie lotnisko.
- Na pewno byłoby więcej miejsc pracy, mógłby się szybciej rozwijać PZL. A poza tym dobra komunikacja przyciąga inwestorów, a drogi na Lubelszczyźnie nie należą do najlepszych - mówi. - A przecież lecąc w powietrzu nie trzeba uważać na wyboje.
- Kino! - mówi bez wahania Bartek. - Ale filmowcem nie chciałby zostać. Wolę oglądać filmy, niż je robić - mówi. - Chętnie jeżdżę na seanse do Lublina. Najbardziej lubię kino \"Kosmos”, ten ogromny ekran i świetny dźwięk. Mógłbym z niego w ogóle nie wychodzić.
Na komputer brakuje mu czasu. Woli czytać. Najchętniej bierze do ręki powieści Juliusza Verne\'a. Jak sam mówi, dzięki nim nauczył się geografii i zainteresował się... nowinkami technicznymi. Verne zaraził go też miłością do podróży. Najwspanialsze wspomnienia Bartek przywiózł z Włoch.
- Spotkałem się z Janem Pawłem II na prywatnej audiencji - opowiada. - Nigdy tego nie zapomnę. To było cudowne przeżycie.
Nie bardzo chce o tym mówić. - Jeszcze nie wiem - wykręca się - Na razie chcę iść do liceum. Albo do Lublina, albo do II LO w Świdniku.
Okazuje się, że najchętniej zostałby nauczycielem matematyki albo dziennikarzem
- Po prostu chcę pracować z ludźmi. Nie chciałbym być nigdy urzędnikiem i cały dzień siedzieć za biurkiem - mówi - zawsze chciałem zobaczyć USA. Fascynuje mnie styl życia Amerykanów. Może więc zostanę matematykiem w amerykańskiej szkole, albo dziennikarzem w dużej gazecie?
Mówią tak o Bartku jego mama i i dyrektor gimnazjum - Krystyna Zarosińska.
- Trudno znaleźć takie drugie dziecko. Czasami zastanawiam się, skąd on się wziął - śmieje się dyrektor Gimnazjum nr I. - Jest taki inny od swoich kolegów.
Mama Bartka bardzo długo chwali swojego syna.
- W domu we wszystkim pomaga, zajmuje się rodzeństwem, a przy tym jest skromny i tak dobrze się uczy - mówi Lucyna Korona. - Tylko czasami się o niego martwię, gdy strasznie długo siedzi w szkole. Potem wraca i mówi: - \"Mamo przecież pomagałem kolegom”. I jak się wtedy na niego gniewać?
W nagrodę za swoje wyniki w nauce ( Bartek jest drugi w szkole, średnia 5,31) i pracę dla innych, będzie w pierwszej parze na balu gimnazjalnym. Poprowadzi poloneza.
- Jeszcze niejednemu łza się w oku zakręci, jak Bartek odejdzie z naszej szkoły - mówią zgodnie koledzy i nauczyciele.
Reklama













Komentarze