61-letni Józef Z. spod Bychawy usiłował spalić własny dom. W środku, oprócz niego, była jeszcze dwójka jego dorosłych dzieci. Pożar gasiła policja.
Była ósma rano w poniedziałek. Po policjantów z Bychawy zadzwoniła kobieta. – Prosiła o pomoc, bo jej ojciec rozlał na posadzkę łatwo palny płyn i podpalił – mówi Witold Laskowski z biura prasowego KMP w Lublinie.
(er)
31.01.2006 21:22
Policjanci zastali w domu jeszcze brata kobiety. Paliła się podłoga w pokoju, ogień obejmował meble. W pomieszczeniu było coraz więcej dymu. Jeden z policjantów obezwładnił awanturującego się Józefa Z., drugi chwycił za wiadro i zabrał się do gaszenia pożaru. Pomogli mu w tym wystraszeni domownicy. Na szczęście szybko przyjechała straż pożarna, która zapobiegła dalszemu rozprzestrzenianiu się ognia. Ale i tak straty wyrządzone przez awanturnika oszacowano na kilkanaście tysięcy złotych. Wczoraj prokuratura postawiła mu zarzut podpalenia.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze