Dwa punkty karne i 150 złotych mandatu. Tyle kosztuje kierowców ciężarówek dotarcie do Wierzbicy. Na każdej z dróg dojazdowych ustawiono znaki zezwalające na wjazd tylko samochodom nie cięższym niż osiem ton. Ten, kto ma ładunek większy, musi albo zawrócić, albo złamać prawo.
Joanna Sadowska
02.02.2006 18:47
To ograniczenie spędza sen z powiek wierzbickim przedsiębiorcom. Oni są uzależnieni od systematycznych dostaw. Bez nich czeka ich bankructwo.
- Sprzedaję nawozy, materiały budowlane, węgiel. To wszystko ma swoją wagę - mówi Mieczysław Dragan. - Kiedyś miałem swoje samochody do transportu, ale je wyrejestrowałem, no bo przecież nie mogę ich wykorzystać. Tutaj, gdzie spojrzeć są znaki \"do ośmiu ton”. Zamknęli w ten sposób wszystkie drogi i powiatowe, i wojewódzkie. Żeby chociaż zostawili jedną. To by nam wystarczyło.
Dostawcy jeszcze docierają do Wierzbicy. Robią to na własne ryzyko. Dragan boi się jednak, że w końcu jednak zrezygnują, bo po co mają ponosić konsekwencje łamania prawa?
- Robię co mogę - mówi Dragan. - Nawet zwracam już im za mandaty. Ale na to, że policja naliczy im punkty karne, nic nie mogę poradzić. Jak tak dalej będzie, przyjdzie zwinąć interes.
W takiej samej sytuacji są inni mieszkańcy Wierzbicy, którzy prowadzą działalność gospodarczą. Wśród nich Henryk Kamiński, współwłaściciel piekarni.
- Bez dostaw maki, oleju opałowego i węgla nie mogę funkcjonować - mówi Kamiński. - Przy tych ograniczeniach trzeba zmniejszać dostawy i jeździć częściej, ale to powoduje straty. Nie stać mnie na to.
Miejscowym przedsiębiorcom chce pomóc wójt gminy, Andrzej Chrząstowski. - Już wielokrotnie interweniowałem w tej sprawie u zarządców dróg i marszałka. Na razie bez skutku - mówi Chrząstowski. - Właśnie przygotowuję kolejne pisma. Ta sytuacja nie jest normalna i trzeba ją zmienić. Dla ludzi, którzy prowadzą tu działalność gospodarczą to naprawdę bardzo ważne. Dla wielu te firmy to jedyny dochód, z którego utrzymuje się cała rodzina. Oczywiście mogą kupić mniejsze samochody, ale co będą nimi przewozić? Pierze?
Wójt podkreśla, że sprawa nie dotyczy tylko przedsiębiorców, ale także wszystkich rolników. W ich przypadku sytuacja komplikuje się najbardziej w czasie żniw, kiedy trzeba transportować tony ziarna.
O to, w jaki sposób można rozwiązać ten problem, spytaliśmy zarządców dróg, którzy ustawili konfliktowe znaki.
- Niewiele możemy poradzić - stwierdza Lucyna Babicz, p.o. dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Chełmie. - Te drogi mają nośność do ośmiu ton. Jeśli otworzymy ruch na większe pojazdy, nawierzchnia nie wytrzyma. Mieszkańcom Wierzbicy mogę podpowiedzieć, aby złożyli u nas pismo w tej sprawie, a my przekażemy je Zarządowi Powiatu. To do niego należy decyzja.
Starosta Kazimierz Stocki zapewnia, że zarząd rozpatrzy takie pismo. - Być może uda się coś zrobić - mówi. - Ale sytuacja jest trudna. Nie ma pieniędzy na utrzymanie dróg. Jeśli teraz zgodzimy się na ruch większych samochodów, to potem będziemy się tłumaczyć dlaczego drogą nie da się przejechać w ogóle, bo będzie tak zniszczona. Trzeba na to popatrzeć z dwóch stron.
Jedyną nadzieją dla mieszkańców Wierzbicy może być planowany na przyszły rok remont drogi wojewódzkiej Cyców-Chełm.
- W pierwszym etapie planujemy rozbudowę odcinka do Wierzbicy. Trzeba jednak przedtem uregulować sprawę własności gruntów - mówi Wiktor Życzyński, zastępca dyrektora ds. inwestycji w Zarządzie Dróg Wojewodzkich w Lublinie. - Kiedy droga będzie poprawiona, zdejmiemy znak. Do tej pory trzeba będzie trochę pocierpieć.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze