Reklama
Jagiełło Power
Chociaż Niemcy mają papieskie piwo, to na największych na świecie targach żywności w Norymberdze będzie królować ekologiczne piwo Lucjana Jagiełły z Pokrówki koło Chełma. A nie piwo Benedykta XVI
- 01.02.2006 20:20
W kadziach jednego z dwóch prywatnych browarów na Lubelszczyźnie właśnie dojrzewa drogocenny trunek. Lucjan Jagiełło osobiście próbuje napoju warzonego tradycyjną metodą. - Jakże by inaczej. Nazwisko zobowiązuje - śmieje się Jagiełło. Elegancki, siwy, w świetnie skrojonym garniturze. W prywatnym biznesie od 1981 roku. - Robiliśmy w sieciach energetycznych. Okablowałem pół Chełma, a w 1992 roku kupiłem popeegerowski zakład w Pokrówce. Tak na wszelki wypadek.
Najpierw sen miał książę sandomierski i krakowski Leszek Czarny. W Lublinie, pod dębem śnił mu się Michał Archanioł. Przepowiedział zwycięstwo nad dziczą ze Wschodu.
Po zwycięstwie książę zażądał od papieża zwolnienia ze ślubów odbycia pielgrzymki do Ziemi Świętej, tłumacząc to tym, iż tam piwa nie znają, a on nie pije innych napojów. Argument ponoć poskutkował i książę otrzymał dyspensę.
Potem sen miał Lucjan Jagiełło.
- Byłem po dobrej kolacji i kieliszku czegoś mocniejszego. Nie mogłem zasnąć. Ach, jak chciało mi się pić. Chyba z tego pragnienia przyśnił mi się kufel zimniutkiego piwa. Piłem, piłem i nie mogłem się napić. Rano obudziłem żonę i mówię: Zrobimy sobie mały browarek. Chyba zwariowałeś rzuciła mi przez ramię - wspomina Jagiełło.
28 września 1993 roku browar \"Jagiełło” wyprodukował pierwsze piwo butelkowe.
- Do dziś pamiętam pierwszy łyk i satysfakcję: przyśniło mi się piwo, a teraz mam swoje piwo.
Od czego zależy smak piwa? Od technologa. A jeśli ten nazywa się Zbigniew Chmiel, to sukces zapewniony.
- To był znakomity fachowiec. Robił piwo ze smakiem. Nagle przyszła śmierć. Pan Bóg zabrał go do nieba - opowiada Jagiełło.
Jakość piwa z Pokrówki spadła. A ponieważ nieszczęścia lubią chodzić parami, w browarze spaliła się kotłownia. I to w momencie, kiedy w kadziach gotowało się piwo.
Dziś już takich problemów nie ma. Jest tajemnica ukryta w pasteryzacji.
- Wtedy piwo przeżywa termiczny szok - tłumaczy Andrzej Grochowski, główny technolog browaru Jagiełło.
Receptą na sukces jest też tradycyjnie warzone piwo. Najpierw 2 tygodnie fermentacji. Potem 4 tygodnie leżakowania, filtracja i niepowtarzalny smak. Nie tak jak w masowej produkcji, gdzie po 4 dniach fermentacji i skróconym dojrzewaniu zawsze wychodzi to samo.
Browar Jagiełło to rodzinny interes. Lucjan Jagiełlo - prezes. Żona Grażyna - finanse. Syn Tomasz odpowiada za dwie małe gorzelnie. Córka Joanna, która kończy studia w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, odpowiada zaś za unijne projekty.
A od marketingu jest prezes.
- Jestem na imprezie. Widzę, że komendant Hebda próbuje piwa. Nie znam go osobiście. Podchodzę. Pytam, czy to może dobre piwo. Tak, niech pan spróbuje. Ma taki swojski smak. W godzinę później nas przedstawiają. Ale pan mnie załatwił - smieje się komendant - wspomina Jagiełło.
12 lat temu browar Jagiełło mógł wyprodukować do 4,5 tysiąca hektolitrów piwa na rok. Dziś Lucjan Jagiełło jest w stanie wyprodukować do 70 tysięcy hektolitrów piwa rocznie. Wielkim fanem tradycyjnego smaku jest arcybiskup Leszek Sławoj Głódź, który na szczęście podarował Grażynie Jagiełło papieski różaniec. Ale największym zespół Big Cyc. Nowe piwo Jagiełły \"Power” daje natchnienie Skibie, wokaliście i showmanowi.
11 stycznia z ekologicznego słodu i chmielu ugotowano w browarze specjalne piwo. Leżakuje od 23 stycznia. Na 2 dni przed targami żywności ekologicznej \"Bio-Fach” w Norymberdze zostanie przefiltrowane. I rozlane do butelek.
- Poczęstuję gości z całego świata 4 tysiącami mojego piwa - mówi z dumą Lucjan Jagiełło. - Niech wiedzą, co dobre.
Waldemar Sulisz
Reklama













Komentarze