Samochodów zatrzęsienie, ale nie ma co kupić
Małe auta kupione w Polsce, najwyżej sześcioletnie, sprzedawały się jak ciepłe bułeczki. Niestety, na giełdzie w Elizówce było ich niewiele.
- 03.09.2006 19:41
Na plac targowy wjechało wczoraj około tysiąca aut. Mimo to nabywcy narzekali na brak dobrych samochodów: Większość pojazdów wystawionych do sprzedaży to auta sprowadzone z Zachodu, z dużym przebiegiem. Nie wiadomo, czy są po wypadkach, nie wiadomo, w jakim stanie mają silniki - mówi Grzegorz Kiciński z Lublina, który szukał dla siebie używanego samochodu.
Kazimierz Ostap z Parczewa, który każdej niedzieli przyjeżdża do Elizówki potwierdza, że największym zainteresowaniem cieszą się auta kupione w Polsce. - Jeśli są w dobrym stanie technicznym, to sprzedają się od ręki. Ludzie chcą kupować auta dość młode, małe i ekonomiczne. Opel corsa, renault clio, seat ibiza czy cordoba, bezwypadkowe i serwisowane, idą na pniu - mówi.
Tymczasem na lubelskiej giełdzie królują auta niemieckie i francuskie. Najdroższe audi A6 all road z 2003 roku kosztowało wczoraj 85 tys. zł.
- Tutaj można spotkać dwa typy nabywców. Pierwszy to ludzie, którzy szukają samochodów do 10-12 tys. zł, na przykład kilkuletniego golfa. Drugi to bogatsi, rozglądający się za autem za 20-22 tys. zł, najchętniej audi z silnikiem Diesla - mówi Stanisław Mikuć z Międzyrzeca Podlaskiego, również stały bywalec giełdy
Jesienny szczyt potrwa do ostatniej niedzieli października. Na Święto Zmarłych pod cmentarz wypada zajechać nowym samochodem.
Reklama













Komentarze