Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Powrót do internatu

Po 25 latach bramę Zakładu Karnego w Chełmie ponownie przekroczyło wczoraj ponad 50 internowanych po 13 grudnia 1981 roku.
25 lat temu za murem czekał na nich szpaler uzbrojonych po zęby funkcjonariuszy służby więziennej. Tym razem byli honorowymi gośćmi, których między innymi podjęła Beata Kempa, wiceminister sprawiedliwości i płk Jacek Pomiankiewicz, dyrektor generalny Służby Więziennej. Okazją do spotkania była zwołana wczoraj w chełmskim ZK konferencja naukowa \"Więziennictwo okresu stanu wojennego”. Większość uczestników spotkania przed ćwierćwieczem poznała je na własnej skórze. - To było 16 grudnia - wspomina Marek Kokosiński, pracownik Muzeum Chełmskiego. - Dwóch esbeków prosto z pracy zabrało mnie do więzienia. Trafiłem do celi 118. Przesiedziałem tam prawie miesiąc. Potem zabrali mnie do Włodawy. Z kolegów Kokosińskiego \"spod celi” na konferencji pojawił się jedynie Tadeusz Pyrtak. Obaj przyznają, że najbardziej niepokoili się nie o siebie, ale o rodziny. Spokoju nie dawała im też niepewność jutra, brak odpowiedzi na pytanie, jak długo przyjdzie im przebywać za kratami i czy czekają ich procesy. Barbara Korol, internowana 14 grudnia: Czy się wtedy bałam? Bać zaczęłam się dopiero, kiedy jeden z konwojujących mnie z Chełma do Olszynki Grochowskiej funkcjonariuszy zdradził, że aresztowano mojego syna. Korol wspomina także, że kiedy ją zabierano, zdążyła zabrać ze stołu dwie cebule. Później, już w celi z razowym chlebem i margaryną smakowały jak nic na świecie.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama