Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Półki pełne samolotów

Roman Łagowski zaczynał od modeli swobodnie latających. Dziś skleja wyłącznie w skali 1:72
W czterech gablotach stoi prawie czterysta samolocików. To 25 lat z życia zapalonego modelarza i kolekcjonera Romana Łagowskiego z Dęblina. - Trudno powiedzieć kiedy zaczęła się moja pasja - mówi Roman Łagowski. Wspomina, że modelarstwem zajmował się już w szkole podstawowej. Początkowo interesował się tylko okrętami, samolotów nie traktował poważnie. Ale ostatecznie to one wygrały. Lotnictwo wciągało co coraz bardziej. Nie bez znaczenia były tu lotnicze korzenie, brat ojca pana Romana to lotnik Września 1939, pilotem był także rodzony brat modelarza. Roman Łagowski zaczynał od budowania makiet samolotów swobodnie latających. Tak było aż do dnia ślubu. - Potem przerzuciłem się na modele redukcyjne, bo człowiek mniej śmieci - żartuje modelarz. I dodaje. - Poza tym nie mogłem już patrzeć jak efekt mojej ciężkiej pracy rozbija się gdzieś na skałach czy drzewie. Bo wypadki w przypadku modeli swobodnie latających zdarzają się bardzo często. Szkoda było. Pan Roman specjalizuje się w sklejaniu samolotów z czasów II wojny światowej. Wykonuje także te, na których latali, albo z którymi walczyli Polacy na frontach II wojny, od Europy po Pacyfik. Interesują go wyłącznie modele w jednej skali 1:72. - Sklejam cyklami, mam na przykład wszystkie Mustangi od momentu powstania do czasów wojny koreańskiej. Mam wszystkie Messerschmitty i Spitfire\'y - pokazuje na jedną z gablot. Seriami skleja także polskie samoloty. Na półkach stoją wszystkie PZL od modelu 7 do 24, a także Iskry (również w malowaniu zespołu akrobacyjnego Biało-Czerwone Iskry z dęblińskiej Szkoły Orląt). O każdym modelu pan Roman mógłby mówić godzinami. Jak długo pracuje nad jednym samolotem? Nie ma reguły. Ale zdarza się, że nawet trzy miesiące. A są takie modele, które ma ochotę wyrzucić za okno. Ale nie wolno, trzeba cierpliwie skończyć pracę, nawet jeżeli puszczają nerwy. Na swoja pasję poświęca każdą wolna chwilę. Podkreśla, że skleja wyłącznie dla siebie, nie jeździ ze swoimi modelami na wystawy. - Modelarstwo to forma walki z nudą. A poza tym doskonale łagodzi nerwy i uczy cierpliwości - dodaje Łagowski. Do dziś sklepił już prawie 400 samolotów. Drugie tyle ma w pudełkach, poupychane we wszystkich szafach w domu (śmieje się, że do końca życia tego nie sklei). Swoich modeli nie pozwala dotykać nikomu, nie robi tu żadnych wyjątków. Każda z gablot opatrzona jest karteczką \"nie dotykać”. Pan Romek ma jeszcze jedna pasję: kolekcjonuje starocie. W jego domu można znaleźć i żelazka na duszę i moździerze kuchenne, stare szable czy bagnety. Ma także sporą kolekcję książek historycznych i związanych z ... lotnictwem.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama