To niesprawiedliwe. Za kradzież od razu idzie się siedzieć. A on zabił człowieka i sąd go wypuścił - płacze Joanna Cześnowicz, siostra mężczyzny rozjechanego przez pijanego kierowcę.
Dariusz Jędryszka
06.03.2007 20:04
Włodawski sędzia odmówił aresztowania zabójcy.
Rodzina 23-letniego Andrzeja Szymańskiego z Sewerynowa (powiat łęczyński) o skandalicznej decyzji sędziego Mariusza Włodka dowiedziała się wczoraj od Dziennika Wschodniego. Nie mogli w nią uwierzyć. - Ja się na to nie godzę - powtarza pan Bronisław, ojciec zabitego. - Przecież on mógł zabić nie jedno, a troje moich dzieci.
W sobotę wieczorem bracia Szymańscy wracali z budowy w Cycowie. Prowadzili rowery. Jerzy szedł z przodu. Widział zbliżający się z przeciwka samochód. Auto nagle zjechało na przeciwny pas i uderzyło w niego. Wpadł do rowu. Jerzy ocknął się po prawie dwóch godzinach. Rozejrzał się, ale brata nie zauważył. Poszedł po pomoc. Zwłoki Andrzeja znaleziono w rowie, ponad 100 metrów od miejsca wypadku. - Może jakby się kierowca zatrzymał i wezwał pomoc, to syna by jeszcze uratowali - rozpacza ojciec braci.
Już po odnalezieniu zwłok 18-letnia siostra Andrzeja opowiedziała rodzicom, że tego wieczora omal nie przejechało jej rozpędzone audi. Uskoczyła na pobocze, dzięki czemu samochód zaczepił ją tylko lusterkiem. Za kierownicą rozpoznała Łukasza B. z tej samej miejscowości. Policja skojarzyła to z potrąceniem Andrzeja. Kierowca audi, Łukasz B., spał w domu. Na podwórku stał rozbity samochód. Policja zbadała podejrzanego alkomatem, miał 2,4 promila alkoholu.
Na przesłuchaniu Łukasz B. przyznał się do spowodowania wypadku. Za to, co zrobił, grozi mu nawet 12 lat więzienia. Włodawska prokuratura skierowała do sądu wniosek o jego aresztowanie. - Sąd uznał, że areszt byłby nieadekwatną reakcją na zachowanie podejrzanego - czyta uzasadnienie sądowej decyzji Dorota Wierzejska, prezes Sądu Rejonowego we Włodawie. - Ponadto Łukasz B. nie zna świadków i nie ma podstaw, by uznać, że może na nich wpływać.
- Jak to nie zna?! - oburza się rodzina zabitego. - Przecież on się tu wychował. Przychodził do Andrzeja.
W poniedziałek wieczorem Łukasz B. był już na wolności. Musi zgłaszać się w komendzie. Włodawska prokuratura nie zgadza się z decyzją sądu. - W tym tygodniu złożymy zażalenie - zapowiada Bogusław Lechocki, zastępca prokuratura rejonowego we Włodawie.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze