Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dworzec pod młotek ale w kawałkach

Autobusy sprzedane. Jest kłopot z dworcem. Ale pracownicy mogą być spokojni - wszystkie pieniądze idą na zaległe składki ZUS.
O problemach kraśnickiego przewoźnika pisaliśmy kilka tygodni temu. Firma jest w fatalnej sytuacji finansowej. Na jaw też wyszło, że dotychczasowi zarządcy nie odprowadzali składek pracowniczych na obowiązkowe ubezpieczenia społeczne. Pracownicy obawiali się o swoje emerytury i inne świadczenia. Zwłaszcza że przez kilka lat zadłużenie urosło do blisko 4 mln złotych. ZUS wpisał swoją wierzytelność do ksiąg wieczystych firmy. Uniemożliwiało to swobodne sprzedawanie działek należących do PPKS. Teraz kraśnicka filia ZUS pozytywnie zaopiniowała wniosek o zwolnienie hipotek. Porozumienie z ZUS otworzyło furtkę do rozpoczęcia sprzedaży działek i części niepotrzebnego mienia. Na zorganizowanym przetargu przedsiębiorstwo pozbyło się wszystkich dziesięciu wystawionych na sprzedaż autobusów. Sprzedano też kilka innych aut i działek. Nie znalazł się natomiast chętny na kupienie całego kraśnickiego dworca autobusowego. - Jestem zadowolona z tego przetargu - podkreśla Teresa Włodarczyk, zarządzająca PPKS Kraśnik. - Na sprzedaż dwóch pozostałych działek będzie kolejny przetarg. Jeśli zaś chodzi o dworzec, to może i dobrze że pozostał. Gdybyśmy się go teraz pozbyli w całości, to musielibyśmy szukać innego miejsca na prowadzenie działalności. Wydzielimy z niego siedem stanowisk na nasze potrzeby. Resztę sprzedamy jako samodzielne lokale użytkowe, wydzielimy i sprzedamy też poczekalnię, ponieważ nie jest potrzebna - planuje Włodarczyk. Łącznie Przedsiębiorstwo Państwowej Komunikacji Samochodowej w Kraśniku uzyskało z przetargu około 800 tysięcy złotych. Pieniądze w całości zostaną przeznaczone na spłatę zadłużenia firmy wobec ZUS. Nic dziwnego, że załoga trochę odetchnęła - pojawiła się nadzieja na uratowanie firmy. - Ludzie nie są pewni jutra, cały czas pracujemy w napięciu. Najważniejsze, żeby firma jakoś prowadziła działalność i żeby jak najmniej osób straciło pracę - podkreśla Józef Książek z sekcji zakładowej NSZZ \"Solidarność” w PKS Kraśnik. Na początku roku w firmie pracowało 125 osób. W styczniu odeszło dwanaście. Kolejnych dziesięć otrzymało wypowiedzenia w lutym, następni czekają w kolejce. Na razie, na wypłaty wynagrodzeń dla pracowników, firma zaciągnęła pożyczkę z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Na szczęście ostatnio zwiększyło się zainteresowanie wypożyczaniem autokarów, więcej klientów korzysta ze stacji diagnostycznej, myjni i stacji paliw. - Pozwala to mieć nadzieję na uratowanie firmy. Jednak wszystko będzie zależało od porozumienia z wierzycielami - komentuje Włodarczyk. Jeżeli nie znajdą się środki na pokrycie zobowiązań, sąd ogłosi upadłość i wyznaczy syndyka masy upadłościowej.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama