Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Wąż pełzał na poczcie. Policja szuka nadawcy nietypowej paczki (wideo)

Mierzącego ponad metr długości węża znaleźli pracownicy sortowni pocztowej na lubelskim Felinie. Policja szuka nadawcy przesyłki
Wąż pełzał na poczcie. Policja szuka nadawcy nietypowej paczki (wideo)
Pracownicy sortowni dokonali tego nietypowego odkrycia w środę w nocy podczas rozładunku samochodu. Był w kontenerze z przesyłkami z Tarnobrzega.

- Po godz. 1 w nocy zadzwonili do mnie z poczty i powiedzieli, że trzeba odłowić pełzającego węża. W słuchawce słychać było krzyki i piski - mówi Bartłomiej Gorzkowski, pasjonat gadów z Lubelskiego Egzotarium przy ul. Metalurgicznej.

Gada udało się złapać po kilku minutach. Był wycieńczony, wychłodzony i odwodniony. Okazało się, że to wąż zbożowy (Pantherophis guttatus), niejadowity gatunek. - Jest bardzo popularny wśród hodowców, bo niedużo kosztuje, średnio do 100 zł - wyjaśnia Gorzkowski.

Wąż zbożowy występuje najczęściej na polach uprawnych i nieużytkach w środkowej i południowo-wschodniej Ameryce Północnej. Jak dodaje Gorzkowski, handel takimi okazami kwitnie na forach i aukcjach internetowych. Często zwierzęta trafiają w ręce nieodpowiedzialnych hodowców.

- Są nagminnie wysyłane m.in. za pośrednictwem poczty z narażeniem życia zwierząt czy bezpieczeństwa ludzi. Mimo że zabrania się wysyłania zwierząt w ten sposób.

Wąż trafił do egzotarium przy lubelskim schronisku dla zwierząt. To nie pierwszy taki okaz w tym miejscu. Przebywają tam m.in. pyton tygrysi, znaleziony w Parku Ludowym, pająk ptasznik, który spacerował po klatce schodowej w bloku przy ul. Nałkowskich czy skorpion pandimus cavimanus, którego wujek kupił w prezencie 7-letniemu siostrzeńcowi.

Policja ustala nadawcę

Sprawa znalezionego w środę węża trafiła na policję. Zawiadomienie złożył pracownik poczty. - Ustalamy wszystkie okoliczności tego zdarzenia. Sprawdzamy skąd wzięła się ta paczka i kto był jej nadawcą - wyjaśnia Kamil Gołębiowski z lubelskiej policji.

Według ustawy o ochronie zwierząt z 1997 r.: "Nikt nie może przewozić zwierząt w sposób powodujący ich okaleczenie lub przyczyniający się do zadawania im cierpienia”.

- Moim zdaniem zostały złamane przepisy tej ustawy. Miejmy nadzieję, że uda się ustalić nadawcę i wyciągnąć konsekwencje - uważa Gorzkowski.
Grozi za to areszt lub grzywna.

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama