Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Piłka to moje życie

Maciej Grzywa od 14 lat jest piłkarzem. Od prawie roku uczy dzieciaki gry w piłkę. Jako trener wszystko musi zdobyć sam - piłki, stroje, pachołki i pieniądze na przejazdy.
Zaczął grać, kiedy miał 9 lat. - To moja wielka pasja. Sam też jestem piłkarzem, nadal gram w pierwszej drużynie mojego klubu BKS - mówi Maciej Grzywa, student IV roku fizyki na UMCS. Od września 2006 roku zajął się również trenowaniem. - Klub dostawał pieniądze z Urzędu Miasta tylko na grupy młodzieżowe, dlatego szybko trzeba było je stworzyć, żeby pozyskać jakieś pieniądze - tłumaczy Maciek. Członkowie klubu sami rozklejali plakaty reklamujące treningi dla dzieci. Roznosili ulotki po szkołach na LSM. - Nie było nas stać na ogłoszenia w prasie - dodaje trener. Obecnie Maciek trenuje 19 chłopców w wieku 8-10 lat. Ćwiczą już razem dwa miesiące. Orliki Młodsze, bo taką przyjęli nazwę, trenują trzy razy w tygodniu. W poniedziałki i wtorki grają na klubowym boisku przy ul. Balladyny, a w czwartki w Gimnazjum nr 9 przy ul. Lipowej na sztucznej trawie. - W zimie trenujemy w hali. Turnieje odbywają się co dwa tygodnie w niedzielę na boiskach w Lublinie - podkreśla Maciek. Orliki mają za sobą dopiero jeden turniej. - Na razie bez sukcesów, bo gramy ze starszymi, ale wyniki przyjdą na pewno, bo to utalentowani chłopcy - chwali drużynę trener. W sierpniu chłopcy jadą na 10 dni na obóz do Janowa Lubelskiego. Klub BKS nie należy do bogatych. - Każdy trener sam musi sobie wszystko załatwiać, sponsorów, przejazd na mecze. Na razie mamy turnieje tylko w Lublinie, ale za rok będziemy jeździć po całej Lubelszczyźnie. Stroje turniejowe mamy po starszych rocznikach. Są za duże, ale nie ma wyjścia - rozkłada ręce Maciek. Dzięki trenerowi drużyna lada dzień będzie mieć nowe piłki. - Znaleźliśmy sponsora, który kupił nam około 15 piłek. Od sponsora dostaliśmy również znaczniki na koszulki, czyli jednokolorowe kamizelki na treningi. Największy problem to plastikowe pachołki i talerzyki wyznaczające linie. Musimy je przewozić na inne boiska, a są ciężkie - ubolewa Maciek. Chłopcy są zachwyceni. Wykonują polecenia trenera bez zwłoki. - Mógłbym grać w piłkę całymi dniami. W przyszłości chciałbym zostać napastnikiem, bo lubię strzelać bramki - zapewnia Wiktor Gęca, uczeń I klasy SP nr 38 w Lublinie. - Trener jest fajny. Pokazuje nam, jak dobrze grać w piłkę. Bardzo mi się to podoba. Marzę o tym, żeby zostać prawym pomocnikiem w Barcelonie - podkreśla Piotr Wyszogrodzki, uczeń II klasy SP nr 3 w Lublinie. - Muszą się mnie słuchać, bo inaczej za karę robią dwa kółka dookoła boiska - śmieje się Maciek.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama