Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Prezes Transpedu tupnął nogą

Wczorajszy autobus Transpedu o 5.50 z Lublina do Charlęża nie pojawił się o godzinie odjazdu.
Dyspozytor zapytany przez podróżnego, dlaczego nie ma kursu, odpowiedział: \"Skąd mam wiedzieć”. O tej sprawie poinformował nas zbulwersowany Czytelnik, który twierdzi, że tego typu sytuacje nie są rzadkością. Nie jest to jedyna bulwersująca sytuacja z pracownikami Transpedu w roli głównej. - Wczoraj przeszli jednak samych siebie. Minęła godzina odjazdu, autobusu nie ma. Dyspozytor jak zwykle żyjący w nieświadomości, nie wiedział dlaczego. Firma wychodzi z założenia, że to pasażer - jeśli chce jechać - ma się wykazać refleksem i spostrzegawczością - opowiada Andrzej Mileczarek, klient Transpedu. Ale to nie koniec. - Po wejściu do następnego autobusu pojawił się kolejny problem. Bilet kosztuje 2,80 zł, ja podałem banknot 20-złotowy. Kierowca nie mógł mi wydać reszty, bo nie miał drobnych. Rozumiem to. Ale wziął 20 zł, dał mi bilet i na odwrocie biletu napisał, że do zwrotu jest reszta. I kazał mi udać się do ulubionego dyspozytora po zwrot reszty. Nie ma sprawy, trzeba ludzi rozumieć. Stanąłem przed okienkiem. I tu pasażer usłyszał, że po resztę trzeba przyjść za…2,5 godziny, bo wtedy będzie ten kierowca. - Nie dałem za wygraną, domagałem się reszty. Po krótkiej dyskusji na temat odliczania kwot na bilet oraz legalności płacenia polskimi pieniędzmi, dyspozytor krótko zakończył dialog \"Weź pan się odp...”. I okienko się zamknęło - dodaje ze złością nasz Czytelnik. Sprawą zainteresowaliśmy prezesa spółdzielni \"Transped”. Reakcja była natychmiastowa. - To jest naganne zachowanie. Po raz pierwszy spotykam się z takim traktowaniem podróżnych przez pracowników naszej spółdzielni. Mogę obiecać, że pieniądze osobiście - ja lub mój zastępca - zawieziemy podróżnemu, zaś z niegrzecznym dyspozytorem przeprowadzę męską rozmowę. Ja także jestem zbulwersowany takim zachowaniem - powiedział Marek Wilczyński, prezes Transpedu, który był równie zirytowany sytuacją, jak nasz Czytelnik. Takie rozmowy z klientami, brak drobnych na wydawanie reszty, takie zachowania są niedopuszczalne. Mogę obiecać, że takie sytuacje na pewno się nie powtórzą w naszej spółdzielni - dodaje prezes Wilczyński.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama