Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Honker i \"chińczyk”

W fabryce przy Mełgiewskiej szykują się duże zmiany.
Być może w Lublinie będą produkowane dwa samochody terenowe. Chińskie auto, łudząco przypominające nissana navarrę, jest w Lublinie szykowane do homologacji. Jak wszytko pójdzie dobrze, to samochód uzyska polskie papiery już w marcu. Nowe auto na polski rynek chce wprowadzić warszawski Polmot Holding, firma od lat działająca na polskim rynku. Zlecenie przygotowania do homologacji tego samochodu otrzymał dawny OBR Intrallu. - Nic na razie na ten temat nie mogę mówić, bo sprawa jest w bardzo wstępnej fazie - mówi Jan Wielgus, szef dawnego OBR. Nieoficjalnie udało się ustalić, że Polmot jest zainteresowany uzyskaniem homologacji na auto deer, typy pick-up chińskej firmy Great Wall Cars. Jest to pojazd uderzająco podobny do południowoamerykańskiej wersji nissana navarry. Samochód jednak ma być spolszczony i przygotowany do krajowych wymogów technicznych. Pod maską pojawi się prawdopodobnie wysokoprężny silnik Iveco o pojemności 3,5 litra. Inne elementy będą pochodzić od polskich producentów podzespołów. Jeżeli homologacja przebiegnie pomyślnie, to Polmot Holding być może podejmie decyzję o montażu tych pojazdów nas. W dalszym ciągu przy Mełgiewskiej trwa produkcja terenowego honkera. Obecnie przy montażu tych pojazdów pracuje 20 osób. - Teraz realizujemy kolejne zamówienie z Czernicy na 20 honkerów dla wojska - dodaje Jan Wielgus. Przyszłość honkera jednak rozstrzygnie się w najbliższym czasie. - W przyszłym tygodniu prawa do produkcji i sprzedaży honkera będą wystawione na sprzedaż w formie przetargu. Jest kilka firm zainteresowanych nabyciem tych praw. Na razie jednak nic więcej na ten temat nie mogę powiedzieć - mówi Leszek Liszcz, syndyk masy upadłości Daewoo Motor Polska. - Najlepiej by było, aby znalazł się jeden kontrahent chętny do kupna od Rosjan praw do lublina, a od syndyka do honkera. I to szybko, bo za kilka miesięcy po prostu nie będzie wyszkolonej załogi, która mogłaby produkować samochody. A po co komuś hala i projekt, skoro nie ma ludzi do jego realizacji. Na razie ludzie ze starej załogi rejestrują się jako bezrobotni - dodaje Andrzej Chrząstowski, przewodniczący \"Solidarności” w upadłym Intrallu.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama