Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Szef strażników w Świdniku ma kłopoty

Policjanci zarzucają Dariuszowi Mańce, że przyszedł do pracy pod wpływem alkoholu. I skierowali wczoraj do sądu wniosek o ukaranie go.
- Mam czyste sumienie, byłem wtedy na urlopie - broni się komendant Straży Miejskiej. Kłopoty szefa strażników zaczęły się 31 stycznia. Anonimowy rozmówca powiadomił świdnickich policjantów, że Dariusz Mańka może być nietrzeźwy. - Kiedy funkcjonariusze dotarli na miejsce komendant właśnie wychodził z budynku straży - mówi Tomasz Dejer, rzecznik świdnickiej policji. Mężczyzna zgodził się na badanie alkomatem. Przeprowadzono je w świdnickim Urzędzie Miasta w obecności burmistrza. Ile pokazał czytnik? - Komendant nie był w stanie upojenia alkoholowego. Był natomiast pod wpływem alkoholu, miał 0,96 promila - wyjaśnia Dejer. Policja zaczęła dochodzenie i wysłała wniosek do sądu grodzkiego o ukaranie komendanta. - Popełnił wykroczenie, bo w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka podjął czynności zawodowe - tłumaczy rzecznik policji. Mańka nie ma sobie nic do zarzucenia. - Dzień wcześniej byłem na spotkaniu towarzyskim. Tam trochę wypiłem - tłumaczy. I zapewnia, że feralnego dnia był na urlopie, a do siedziby Straży Miejskiej przyszedł tylko na chwilę po swoje rzeczy. - Poza tym, normalnie pracę zaczynam od godz. 9, a incydent z policją wydarzył się wcześniej - dodaje. Pracodawca komendanta, burmistrz Waldemar Jackson, potwierdza słowa podwładnego. - Dzwonił do mnie i poprosił o dzień wolny. Chodziło o jakieś sprawy osobiste, więc się zgodziłem - mówi. Mimo to, Jackson ukarał szefa strażników naganą. - Bo chociaż był na urlopie, przyszedł do pracy - wyjaśnia. Zapewnia też, że \"owego dnia” strażnik nie wyglądał na pijanego. - Na oko był trzeźwy. Zachowywał się normalnie - dodaje. - Policyjne postępowanie poddaje w wątpliwość, że komendant rzeczywiście był na urlopie. Stawił się w pracy, był pod wpływem alkoholu. To są fakty - mówi rzecznik świdnickiej policji. Sprawę rozstrzygnie sąd. Strażnikowi grozi grzywna a nawet areszt. - Mam nadzieję, że komendant się obroni - mówi Artur Soboń, sekretarz świdnickiego ratusza. - Gdyby jednak nie, o ocenie jego pracy nie powinien przesądzać wyłącznie taki incydent. .

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama