Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Policjant ze Świdnika powiedział jedno słowo za dużo

Piotr W., zamiast zatrzymać kolegów z pracy, puścił ich domu. Prokuratura uznała, że próbował uchronić ich przed karą
za brutalne pobicie. I oskarżyła go o niedopełnienie obowiązków. Piotr W. był pierwszym policjantem, który nocą 30 maja ub. roku, dotarł na miejsce pobicia niepełnosprawnego. Mieszkańcy Świdnika dzwonili do komendy alarmując, że dwóch ludzi katuje kogoś na ulicy. Okazało się, że to dwaj świdniccy policjanci. \"Interwencję” sierżanta widział przez okno mieszkaniec pobliskiego bloku. \"Powiedział do tych dwóch spier…” - zeznał mężczyzna. - Powinien ich zatrzymać, to byli sprawcy pobicia złapani na gorącym uczynku - mówi Małgorzata Chrabąszcz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu. Sierżant tuż po swej \"interwencji” nie poinformował dyżurnego, że niepełnosprawnego bili policjanci. Sprawa się wydała, bo do komendy zadzwonił zbulwersowany świadek, który słyszał co Piotr W. powiedział brutalom. Prokuratura potraktowała zachowanie sierżanta jako próbę udaremnienia postępowania karnego przeciwko jego kolegom. Mężczyźni zostali zatrzymani dopiero rano. Niedawno sąd skazał obu na półtora roku więzienia w zawieszeniu. Piotr W. nie przyznał się. A w komendzie potraktowano go łagodnie. Jego zwierzchnicy uznali, że interweniował nieprawidłowo, ale odstąpili od wymierzenia kary. (er)

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama