Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Bomby zamiast borówek

Parking w Worońcu, tuż przy krajowe drodze nr 2 to świetne miejsce na krótki odpoczynek dla kierowców tirów.
Często też parkuje tu samochód Inspekcji Transportu Samochodowego. Teraz będą tu stali głównie saperzy, bo nieopodal znaleziono ponad 350 potężnych rosyjskich bomb lotniczych z II wojny światowej. - Gdyby eksplodowały, zagrożeni byliby ludzie w promieniu kilometra. A do zabudowań woronieckiej wsi jest zaledwie około 500 m. Wybuch zmiótłby też cały parking - obrazowo wyjaśnia Czesław Pikacz, gminny inspektor ds. zarządzania kryzysowego w gminie Białe Podlaska i dodaje, że liczba bomb może być znacznie więcej; nawet 2 tysiące. - W kilku miejscach, w pewnej odległości od siebie, zmagazynowano po 300-400 sztuk. Z relacji starszych osób wynika, że mogą być nie tylko 100, ale też i 250 kilogramowe -tłumaczy Pikacz. - W stukilogramowej bombie jest 60 kg czystego trotylu. Kiedy na poligonie w Jagodnem wkłada się taki niewybuch na głębokość 2 m i odpala, to podczas eksplozji oddalony 700 metrów od niej samochód cały się trzęsie. Inspektor Pikacz przez wiele lat pracował w jednostce wojskowej w Białej Podlaskiej. Stąd zna się na rzeczy. Wzmocniona ochrona Bomby odkryto tydzień temu w piątek. Maciej M. z Międzyrzeca Podlaskiego zbierając jagody zauważył wystające z ziemi trzy korpusy bomb lotniczych. Powiadomił policję o zagrożeniu. - Nie mogliśmy zlekceważyć sygnału. Specjaliści stwierdzili, że w woronieckim lesie znajduje się więcej podobnych radzieckich bomb lotniczych - mówi Cezary Grochowski, oficer prasowy bialskiej policji. - Wydobywanie ich lub przemieszczanie grozi śmiercią. Nasze patrole mają teraz częściej niż wcześniej obserwować rejon w pobliżu parkingu. A w nocy teren ze składem bombowym chroni dodatkowo dyżurujący tam ze strażakami uzbrojony funkcjonariusz. Poszukiwacze skarbów A są dodatkowe powody do ochrony. - W czerwcu przez kilka dni w pobliżu Sycyny i Worońca widziałem dwóch młodych mężczyzn z wykrywaczem metali. Penetrowali lasy. Pewnie szukali \"skarbów” - uśmiecha się pan Zbigniew z Białej Podlaskiej. Podobnie uśmiechają się saperzy, kiedy słyszą, że to jagodziarz znalazł zamiast borówek bomby. - Przecież kiedy tylko przybyliśmy na pierwsze wezwanie, natrafiliśmy na całkiem wydobyte z ziemi bomby. Były odkopane. Nie zrobił tego zbieracz jagód! Całe szczęście, że nikt tu ogniska nie rozpalił... - dodaje chorąży sztabowy Dariusz Żurowski z Jednostki Wojskowej w Dęblinie. Zdzisław Sobczuk, sołtys Worońca, przyznaje, że ludzi denerwują poszukiwacze skarbów. W okolicy krążą mity, jakoby gdzieś było ukryte złoto, które miał w czasie wojny schować książe Mirski-Światopełk. Już w latach pięćdziesiątych złodzieje włamali się do kaplicy z grobowcem rodzinnym książęcej rodziny i pootwierali trumny szukając kosztowności Nie popędzać saperów Do środy po południu z lasu wywieziono 21 bomb po 100 kg. Prace trwają cały czas. Chorąży Żurowski jest ostrożny przy szacowaniu ile może być tam metalowych walców o długości 70 cm i średnicy 40 cm. Saperzy muszą niezwykle starannie wyłuskiwać potężne cielska bomb z ziemi. - Nie wydobywamy z dołu worka kartofli - mówią saperzy. - Tu potrzebna jest szczególna cierpliwość i dokładność. Nie można się śpieszyć. Nie można popędzać saperów! Przed każdą sztuką niewybuchu musimy sporządzać dokładną dokumentację. Akcja jest niezwykle trudna, bo są to bomby z zapalnikami. Trzeba je odpowiednio odsłonić i niekiedy wyplątać oraz wycinać z korzeni, które poprzerastały metal. Jak w raju - Już nie ma we wsi ludzi, którzy by pamiętali, jak to dokładnie było z lotniskiem i bombami. Za czasów wojny obok lasu w sąsiedniej Rogozneczce było lotnisko najpierw niemieckie, potem radzieckie - opowiada sołtys Sobczuk. Jego żona, pani Alina, dodaje - Szok. No szok. Aż ciarki chodzą mi po plecach, kiedy pomyślę, że sobie spacerowałam po takich bombach. Wiele razy chodziłam tam do lasu na opieńki. Teresie Więckowskiej, kierowniczce Klubu Kultury w Worońcu żal pięknego lasu. - Aż nie wierzę, że one tam są. Jestem grzybiarą i byłam tam wcześniej setki razy. Rosły tam olbrzymie poziomki, piękne storczyki, dzwonki i kluczyki. Jak w raju.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama