Reklama
Droższy transport, wyższe ceny w sklepach
Rozmowa z Januszem Machnikowskim, prezesem zarządu lubelskiego Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych
- 07.07.2008 17:27
• Czy w najbliższym czasie możemy się spodziewać kolejnego, uciążliwego dla kierowców, protestu transportowców przeciwko wysokim cenom paliwa?
- Na razie nie planujemy akcji typu \"Ślimak”. Od pewnego czasu wysuwamy pięć postulatów: obniżenie podatku VAT na olej napędowy, rozwiązanie problemu kolejek na granicy wschodniej, pozostawienie systemu winietowego przy opłatach za korzystanie z dróg, ograniczenie limitu wwozu 200 litrów paliwa przez ciężarówki wjeżdżające ze Wschodu oraz złagodzenie skutków wysokiego kursu złotówki w stosunku do euro. Jeżeli rząd nic nie zrobi, będziemy musieli podjąć kolejne akcje protestacyjne.
• Czy w związku z rosnącymi cenami paliwa czekają nas podwyżki usług transportowych, w efekcie wzrost cen w sklepach?
- Z pewnością. Koszt dostarczenia towarów wzrośnie i w efekcie o kilka procent podskoczą ceny w sklepach.
• Producenci paliw twierdzą, że ceny oleju napędowego i benzyny rosną, bo rośnie cena baryłki ropy naftowej.
- Mam wątpliwości co do takiej argumentacji. W 2000 roku, przeliczając na złotówki, baryłka ropy kosztowała mniej więcej tyle, co dziś. Tyle, że w 2000 roku litr oleju napędowego kosztował niecałe 3 zł, a dziś 4,60 zł!
- Bo płacimy za paliwo w złotówkach i w złotówkach wypłacamy pensje kierowcom. A zapłatę za frachty otrzymujemy w euro. Dlatego sporo tracimy. W miarę dobrze mają się firmy, które jeżdżą na Wschód. Generalnie jest duża konkurencja, która powoduje, że część firm stosuje dumping. Dlatego postulujemy do rządu, aby wprowadził na usługi transportowe ceny minimalne, ściśle powiązane z cenami paliwa.
Reklama













Komentarze