2. Falla (Al. Racławickie 8)
Fallafel, hummus, marynowana rzepa, sos orzechowy, arabska pita, warzywa, a nawet owoce – i to wszystko w jednym daniu. Jest kolorowo. Serwowane tu potrawy przyprawiają o eksplozję kubków smakowych. A przyprawiają tu dobrze – orientalnie, bliskowschodnio.
Falla ma swoje klasyki, których warto spróbować m.in. orientalny bakłażan w słodkim sosie podawany z baba ghanoush (dipem z pieczonego bakłażana) czy talerz fallafeli. Tych ciecierzycowych kotlecików można spróbować także we wrapach np. hemp wrapie, gdzie fallafel uzupełniony jest o zielony groszek, miętę i nasiona konopi, a w zawiniętym chlebku znajdziemy także hummus, pieczone warzywa, pikle, szpinak i sos musztardowo–miodowy.
Choć lokal niedawno się otworzył, już zdążył zasłynąć ze swoich szakszuk – bliskowschodnich „jajecznic”. Falla oferuje je w trzech wersjach: klasycznej – jajka zapiekane w paście z pomidorów i papryki, podawane są z warzywami i bliskowschodnim serkiem labneh, meksykańskiej – z dodatkiem marynowanego kaktusa, guacamole, salsami i serem cheddar oraz włoskiej – z pesto bazyliowym, oliwkami, pomidorkami cherry, mozzarellą i świeżym oregano.
Polecam spróbować tu hummusów w różnych opcjach smakowych czy rozgrzewającej marokańskiej zupy z soczewicy, podawanej z daktylami i jogurtem. Oczywiście, jak na Bliski Wschód przystało, niemal każde danie dopełnia arabska pita. Aby osiągnąć pełnię orientalnych smaków, warto sięgnąć po napoje, jak turecki jogurtowy ajran czy jallab – napój na bazie winogronowej melasy, daktyli i wody różanej.
To, czym Falla wyróżnia się na tle innych wegetariańskich lokali (oprócz orientalnych smaków, które ciągną nasze głowy w stronę Egiptu czy Libanu) jest rozmiar porcji. Są ogromne. Jednym daniem mogą najeść się nawet dwie osoby. Nie jest tanio, ale doznania smakowe po zjedzeniu hummusu (14–16 zł), szakszuki (19– 26 zł) czy wrapa (18–26) są warte każdej ceny.
Klimat lokalu nie powala na kolana, choć jest spokojnie, schludnie i za sprawą roślinności – zielono.
